Culinary Private School

- Tak, bardzo... Jesteś taki słodki oraz uroczy w tym momencie... A dodatkowo lubię cię czuć od środka, przynajmniej wiem co mnie podnieca, kiedy jestem w tobie...
Stymulował jego ścianki delikatnie je gładząc, jednak omijał prostatę, żeby Albi jak najdłużej się podniecał.

- Ohhh Genma jakim ty jesteś zboczeńcem. - Powiedział cicho jęcząc i odchylając głowę do tyłu. Było mu dobrze, stękał i jęczał. A gdy Genma naciskał palcami na jego ścianki zaciskał pośladki, jakby chciał dłużej zatrzymać go w sobie.

On jednak wyjął dłoń napluł na członka i powoli zaczął w niego wchodzić, chociaż to nie było łatwe, bo czuł jak Albi go zasysa.
- Tak, jestem... Ale to też ma swoje zalety...
Wyszeptał.
- Ale mnie wciągasz... Chyba dobrze cię rozciągnąłem, skoro tak bardzo mnie pragniesz...

- Jasne, że ma. - powiedział i uśmiechnął się. Gdyby nie to, że jesteś takim zboczeńcem, pragnącym młode ciała, pewnie dalej podawałbym kawę w kawiarni z której mnie wyciągnąłeś. A moje marzenia były by tylko marzeniami. - pomyślał, po czym powiedział.
- Dziękuję Ci, że jesteś takim zboczeńcem. - po czym jęknął bo Genma zaczął w niego wchodzić. Jakoś teraz było inaczej, tak jakby on pragnął bardziej poczuć go w środku, niż on pragnął wejść w niego.
- Pragnę Cię na prawdę mocno. - wystękał, gdy Genma napierał na niego ciałem.

Pocałował go w czoło, bo był taki uroczy, że się powstrzymać nie mógł.
- To się cieszę... A teraz...
Nie wchodząc do końca zaczął się poruszać, narzucił średnie tempo, żeby w razie czego przyspieszyć lub zwolnić w zależności od zachcianek partnera.

- Kurczę jaki uroczy całus. Nie podobne do ciebie takie zachowanie. - powiedział słodko, bo na prawdę się zdziwił takim słodkim kiss'em.
- Ahhh. - jęknął i zacisnął dłonie na prześcieradle. Starał się jeszcze bardziej rozluźnić, wypiąć mocniej ahhhh tak dawno nie czuł go takie w sobie. Teraz przemawiała w nim namiętność w jego ruchach w tym, że czekał na dalsze zachcianki Alberta.
Albi gdy sobie to uświadomił roześmiał się, jakby działo się coś super uroczego. Delikatnie z melodią w głosie.
- Przyspiesz, proszę kotku bo w ogóle cię nie czuję. - powiedział Alberto drażniąc się z nim.

- Chyba raczej tygrysku, nie powiem kto tu jest słodkim kociakiem...
Ale zrobił jak poprosił, jednak zanim to zrobił szybkim ruchem wszedł w niego, tak lubił na ostro, ale to pchniecie wcale nie bylo bolesne, miało pokazać co może mu dać.
Po jakiś 10 minut szybkich ruchów w ciepłym otoczeniu, w którym się znajdowali zgrzali i spocili się obydwaj.
- Wspaniale...
Powiedział kiedy czuł, że sam dojdzie tak jak i widział pierwsze kropelki wyciekające, a raczej sączące się na jego członku Albiego.

- Tak, tt...t..tak ty...tygrysku! - wyjęczał w bawili się przez kolejne 10 minut. Alberto był cały spocony, aż pot spływał mu po czole, klacie i szyi.
Jego penis sterczał, boleśnie już ocierając się o pościel. Strzeliłby mocno. Chciał to zrobić.

Jednak nie robił, Genam delikatnie go złapał za niego keidy łapali oddech.
Zdziwił się, bo kieyd dotknął ten jak by jęknął z bólu, zrestzą mu sie nei dziwił.
- czemu nie chcesz dojść? Mamy całe 6 dni, więc się nei martw i dochodź, nie lubię jak cię boli... A to raczej boli... Dotknij, jaki jest już nabrzmiały... A może...
Uśmiechnął sie sam do siebie.
- mam ci pomóc?
Delikatnie więc zaczął pocierać jego członka na czubku jak i dochodził po same jąderka.

Po tym jak Genma zapytał go czemu nie chce dojść i dotknął jego penisa, aż zabolało. Na prawdę go zabolało, aż przygryzł dolną wargę.
- Ch...chciałem na ciebie poczekać. Ale nie d...dam r..r..rady. - i wystrzelił mocno na pościel i na palce Genmy. Oddychając przy tym zawzięcie. Był już taki nabrzmiały, ze sperma ciekła po penisie jeszcze przez chwilę. Aż cały członek był w niej.

- Głuptas, nie musisz na mnie czekać dojde zaraz po tobie, albo za twoim drugim razem, po prostu dojdz i ciesz sie przyjemnoscia, a nei sprawiaj sobie bólu.
Zabrał dłoń i delikatnie całował szyję i kark chłopaka.
Wiedzial ze ALbi byl przyzwyczajony i nauczony dochodzic razem lub czasem w ogole, ale jesli mieli duzo czasu mogli pozwolisc sobie na wiecej.

Minęło już tyle lat od "dawnego zajęcia chłopaka", a przyzwyczajenia jakoś wciąż pozostawały. Przyzwyczajenia czy zakazy, jakby to nazwać.
- Wiem, wiem przepraszam głuptasie. - powiedział cały zaczerwieniony. Oddychał szybko, jego klatka piersiowa wznosiła się i opadała.
- Tak, wykorzystajmy ten czas, na nasze myśli i pragnienia. - wyjęczał, bo wciąż był cały spocony i zasapany.

- Wiec dojdz i zaczynamy dalej sie bawic, zbey juz dojsc razem...
Pocałował go w szyję pare razy.
- Mam ci pomoc?
Wyszeptał sięgając dłonią do nabrzmiałego członka ALbiego.

- Tak, ale tylko troszeczkę. Tylko ... tylko mnie dotknij, proszę. - wyjęczał mu cały zasapany.
- Genma proszę zrób, zrób to. Wejdź we mnie, tak bardzo tak bardzo cię pragnę. - powiedział, a mozna nawet rzec, że wyjęczał cały podniecony.

Dotknął jego członka dajac mu to czego tak bardzo pragnął, jak Albi doszedł mu na dłoń wykorzystał to i wtarł w jego wejście, delikatnie śliniąc.
- Mam cie przygotować czy od razu wejść?

- Wejdź we mnie od razu. Chce cię już w sobie czuć. - powiedział cały zasapany i mocno podniecony, patrzył też na dłoń Genmy całą w jego spermie, a potem na oczy człowieka, którego kochał.

Kochali się namiętnie przez bardzo długo, Alberto doszedł raz jeszcze podczas tego seksu. Bardzo stęsknił się za Genmą, przez ten czas. Czas leciał im na tych wakacjach zbyt szybko. Opalali się przed domkiem, pływali na nartach wodnych, na skuterach wpław. Jadali pyszne rzeczy, a Alberto czerpał egzotyczne inspiracje do swoich pokazowych dań, które po powrocie będzie gotował przyjaciołom.
Dni i noce spędzali razem, na prawdę rzadko można było zobaczyć ich osobno. Gdy zadzwonił budzik o 10.45 Alberto niechętnie się przebudził, bo wiedział, że ich czas tutaj jest policzony. Od wylotu dzieliły ich zaledwie niecałe godziny.

- Wiesz, że sprawiłeś mi najlepszy prezent w życiu tym wyjazdem. Będę pamiętał go do grobowej deski. - zwrócił się do mężczyzny, który leżał po jego prawej stronie i obejmował nagiego bardzo opalonego chłopca, nakrytego jedynie białym prześcieradłem.

- Wiem, ale pamiętaj, że to nie jest wcale ostatnia taka niespodzianka... Mam jeszcze pare w zanadrzu, ale za często nie mogę ich ci dawać, bo nie chce cie za bardzo rozpuścić...
Zażartował całując go w nos.
W końcu po takim czasie znajomosci, chlopak zaufał mu na tyle, aby ten mógł zobaczyc go bez opaski, dla Genmy Albi byl piekny nawet bez z niej jak i w niej.
- Przynajmniej opaliłeś sie równomiernie.
Zauważył, mówił o ciele pod opaska jak i dolnej czesci ciala chlopaka.
-Dziękuję, ze mi wtedy zaufałeś...

Leżeli tak, a czas uciekał. Czas gnał jak nienormalny, przecież nie dawno tu przyjechali, a już musieli wracać. Wielka imprezka czekala na Albiego w akademikach, ale tutaj chciał jeszcze czerpać te chwile, te chwile ze swoim Genmą.

– Mam nadzieję, że nie ostatnia. – powiedział i zaśmiał się radośnie, przyciągając jego twarzy bliżej swojej i całując go namiętnie w usta. No on już nie zwracał na to uwagi, gdy byli sami w ogóle w niej nie chodził, aby równo się opalić. Chociaż nie wiedział czy opalanie blizn to dobry pomysł, ale co tam. Nie ważne! Ważny był tylko Genma i słońce świecące tu non stop.
Wstał, zrzucił z siebie prześcieradło i zakręcił się na jednej nodze jak baletnica.
– Wtedy? To znaczy kiedy? – zapytał i popatrzył na mężczyznę, po czym nie czekając na odpowiedź wyszedł na taras i z niego na główkę wskoczył do wody. To był ostatni czas na kąpiel za niecałe 2 godziny przyjedzie po nich samochód, aby zawieść ich na lotnisko. I co? I koniec wakacji... czas wracać do szkoły!

Blizny po opaleniu staja sie mniej widoczne, a jesli lekarz nie kazał mu jej chowac, oznaczał że może, oczywiscie obaj sie smarowali, aby murzynami nie zostac, korzystajac z tego rownie wskoczył do wody bawiac sie w niej jeszcze chwile z chłopakiem, aby po chwili wrocic do codziennosc.
Kiedy byli w samolocie dostali cos do picia i gazete z wiadomosciami ze swiata, gdyz tych od 2 tygodni nie cyztali, cyz tez nei slyszeli, calkowicie sie odcieli od codziennosci.