Chata Kinga

Mieszkanie przyszłego studenta wyglądało następująco:
Wchodziło się na drugie piętro, w drzwi z numerem 4 Zaraz za drzwiami wisiał wieszak na kurtki i stało kilka par butów. Po lewej była mała łazienka w niebieskim kolorze. Był tam tylko prysznic i mała umywaleczka. Od korytarza można było pójść też w prawo tam była sypialnia. Łóżko było duże i spokojnie wyspały by się na nim dwie osoby. kołdra zielona w jakieś listki i pnącza. Na przeciwko łóżka stała szafa z rzeczami i nie prasowanymi ubraniami. Idąc prosto korytarzem dochodziło się do małego saloniku połaczonego z kuchnia. Tu na stole zalegało mnóstwo książek i papierów na studia. Dalej był zlew nigdy przez Kinga nie użyty podobnie z resztą jak większość szafek. W lodówce było niewiele a kilka rzeczy można było uznać za przeterminowane wieki temu. co do półki na naczynia to stało tam tylko kilka kubków od kawy.


King wprowadził na swoje śmieci Gabriela.
- Nie przestrasz się... Tu serio jest okropnie nie przyjemnie dla wrażliwych na takie rzeczy aniołków - pochylił się i skradł mu buziaka - zrobią kawy i czekolady dla ciebie a ty możesz się wykąpać, w łazience jest mój ręcznik weź go sobie, wybacz ale mam tylko jeden - zaprowadził go do małej łazienki - chcesz coś do spania? Mogę dać ci moją koszulkę - uśmiecha się do niego i wyobraża ten podniecający widok aniołka w swojej koszuli.
- zaraz ci jakąś przyniosę poczekaj, nie zamykaj się - wyszedł i wrócił z koszulką - proszę - podaje mu - jak się czujesz? nic nie boli? Mogłem trochę przesadzić z tempem wchodzenia w ciebie, jeśli będzie bolec jutro będę cały dzień cię rozpieszczał - mówi całkowicie poważnie - i przyniosę ci rano czekoladę - uśmiecha się i pozwala mu się wykąpać wychodząc. W kuchni robi sobie kawę a jemu kakao gorzkie z mlekiem, sypie mu do tego dużo cukru i smak wychodzi mu zaskakująco dobry.

- Nie przesadzaj – zaśmiał się cicho wchodząc do jego mieszkania a następnie kierując kroki do małej łazienki. Na samą myśl o kakao uśmiechnął się pod nosem.
- Um… Troche. Ale na razie się o to nie martw – kiwnął głową gdy ten wyszedł i zamknął drzwi od łazienki. Rozebrał się składając swoje rzeczy i aż zamruczał cicho gdy znalazł się pod strumieniem wody. Stał tak przez dłuższą chwilę odprężając się. Po całej dzisiejszej „przygodzie” potrzebował takiej chwili. Umył się dokładnie już się nie mogąc doczekać aż będzie mógł znaleźć się przy mężczyźnie. Zakręcił wodę i powycierał się ręcznikiem Kinga następnie zakładając koszulkę jaką dostał.
- King~ Ta koszulka jest troche za duża - zaśmiał się wychodząc z łazienki bawiąc się nieśmiertelnikiem jaki miał na szyi i depcząc do kuchni.

Zrobił mu to ciepłe kakao a sobie kawę i teraz opierał się o parapet w kuchni i patrzył na ulicę. Było już ciemno i światła samochodów robiły ładne przedstawienie kolorów.
- Wiem że jest za duża, jest moja wie naturalnie na ciebie będzie ... - urwał bo się odsunał od okna i odwrócił patrząc na chłopka - .... będzie za duża ... - wyjąkał po chwili i podszedł do niego, widok młodego w koszulce na ramiączka zakrywającej mu tyłeczek i wiszącej na nim jak tunika był dla Kinga za bardzo elektryzujący
- Znalazłem moją ślicznotkę - mruknął mu do uszka łapiąc za tyłeczek i tuląc - Aniołku zrobiłem ci kakao ale nie mialem slodkiego wiec kombinowałem spróbuj sobie co mi z tego wyszło, jak ci nie posmakuje nie zmuszaj się - cmoknął go i podał mu kubek a sobie wziął kawę i upił spory łyk napoju - Nie wiem co zjemy na kolacje bo tu nic nie mam...

Uśmiechnął się biorąc od niego kubek. Mimo wszystko wątpił, by mu to miało nie smakować. Jeśli było słodkie, to na pewno to wypije.
- Dziękuję - powiedział wesoło upijając łyk. Może nie smakowało to tak jak słodkie kakao dla dzieci, jednak i tak mu smakowało. Ciepłe rozgrzewające kakałko. Upijając kolejny łyk oparł głowę o jego ramię.
- Ja mogę zjeść ciebie - zaśmiał się cicho i stanął na palcach przesuwając koniuszkiem języka po jego policzku. - Będzie trzeba iść chyba na jakieś małe zakupy jutro, nie sądzisz? Kupić jakiś chlebek, czekoladkę... - wymruczał cicho przymykając powieki.

Przygląda mu się ale woli go nie obejmować jak oboje mają gorące kubki w łapkach. Bezpieczeństwo aniołka przede wszystkim.
- Mnie? ja jestem nie smaczny stary i zgrzybiały - zaśmiał się jak na 20 latka nie wyglądał tak strasznie. Mruknął kiedy ten go liznął i popatrzył mu w oczka
- Wiesz ... że ja nie robię takich rzeczy zazwyczaj... pójdziesz ze mną i kupimy razem co potrzeba bo ja się nie znam chyba że zrobisz mi listę zakupów a ty pośpisz sobie dłużej - uśmiecha się do niego i drapie za uszkiem delikatnie jak kotki się drapie
- Powiedz ... czujesz się tak szczęśliwy jak ja? Osobiście nie mogę się doczekać pójścia z tobą do łóżka nawet jeśli będziemy tylko spać będzesz przy mnie ... całą noc - w jego oczach palą się takie iskierki.

- Pójdę z tobą i kupimy co potrzeba - kiwnął głową lekko przymykając zadowolony powieki. Słysząc jego pytanie udał że się zaczął nad tym zastanawiać upijając łyk swojego słodkiego napoju i zaraz spojrzał na niego.
- Zdecydowanie jestem tak bardzo szczęśliwy jak, jeśli nie bardziej - wyszeptał patrząc mu w oczy. Mimo wszystko naprawdę przyjemnie było wiedzieć, że jest ktoś, kto cię kocha i się o ciebie troszczy. Nigdy nawet nie sądził, że spotka go coś takiego, a teraz gdy miał jego był naprawdę szczęśliwy.
- Całą noc przeleżę obok ciebie. I to nie jedną noc mam nadzieję - dodał po chwili z ciepłym uśmiechem na ustach.

- Nie bój się jeśli będzie jak planuje to nigdy cię nie puszczę z mojego łóżka na noc - uśmiecha się - Wychodzisz gdzieś jutro? - odstawił pusty kubek po kawie - ja niestety muszę po południu iść do pracy ale nie bój sie będziesz sobie mógł tu siedzieć jeśli nie masz nic do roboty, chociaż możesz się tu nudzić... Hmmm albo pójdziesz do siebie po swoje rzeczy żebyś nie musiał spać w mojej koszuli - zaczął się zastanawiać - albo może wiesz co ... mimo że będziesz miał swoje rzeczy twoim obowiązkiem bdze spać w moich rzeczach... wyglądasz w nich najlepiej - cmoknął go - łe ... słodkie - zaśmiał się wyczuwając słodycz kakaa.

Zaśmiał się widząc jak ten się krzywi gdy poczuł smak kakaa.
- Dobrze, dobrze. Jeszcze wyjdzie na to, ze nie będę potrzebował prawie swoich rzeczy bo większość tobie zabiorę - powiedział rozbawiony i oblizał wargi zaraz muskając nimi usta ukochanego.
- Jednak skoro nie będę jutro nigdzie wychodził to może rzeczywiście pójdę do siebie chociaż po część? Powinienem chyba jeszcze poszukać czegoś, żebym i ja mógł cię oznaczyć, o! Żeby nikt mi ciebie nie odbił przypadkiem - powiedział wlepiając wzrok w zapełniony do połowy kubek. Nie wiedział co mu dać mimo że chciał podarować mu cokolwiek.

- Nie bój się nikt ci mnie nie odbije, jestem groźny i nie dam się - zaśmiał się i go pocałował - dobra idź do łózka a ja jeszcze się wykąpie i zaraz do ciebie dołączę - uśmiecha się i idzie. Szybko się kąpie i zaraz wraca do niego, jeszcze idzie do kuchni napić się wody. Potem wchodzi do sypialni
- jesteś tu jeszcze czy uciekłeś ode mnie jak tylko miałeś sposobność - zaśmiał się i idzie do szafy. Ma na sobie tylko bokserki i trochę mokre włosy na karku.
- Zrobisz dla mnie troszkę miejsca czy mam iść na kanapę?

Niemal od razu pognał do sypialni zaraz kładąc się na łóżku i wdychając zapach pościeli, która pachniała jego ukochanym. Zamknął oczy z uśmiechem i nawet nie zauważył kiedy ten wszedł do pokoju
- Głuptas, nie mam zamiaru spać bez ciebie u mego boku - wymamrotał robiąc mu miejsce obok siebie które poklepał z szerokim uśmiechem.
- A teraz chodź mnie ogrzać - powiedział chcąc go zachęcić by jak najszybciej znalazł się obok niego. Chciał już móc się w niego wtulić.

- Jasne chętnie już do ciebie biegnę... chcesz coś do picia przed pójściem spać? - Patrzy na niego z uśmiechem - Widzisz Nie musisz się bać że ktoś ci mnie zabierze - pokazał palcm na siebie - to ciacho ... jest tylko twoje dopóki ci się nie znudzi i nie będziesz mnie chciał zamienić na lepszego faceta jestem cały tylko twój - rzucił gdzieś swoje rzeczy i zaraz położył się koło niego - Hmmm coś tu słodko pachnie czekoladowym Aniołkiem - mruczy i obejmuje go lekko wtula w jego brzuch głowę i zaciąga się jego zapachem - podobasz mi się maluszku jesteś tak delikatny - i tak delikatnie jak mówił zaczał go całować po brzuszku

Zaczął przeczesywać powoli palcami jego włosy z uśmiechem.
- Nigdy mi się nie znudzisz, moje Ciasteczko. Nawet tak nie myśl. - burknął bo i wiedział doskonale, że nie nie zamieni go na nikogo innego! Przesunął dłonie na jego ramiona gładząc czule jego skórę. To prędzej Gabriel powinien się obawiać, że King go zostawi. Przecież w każdej chwili mógł mu się znudzić. Jednak nie chciał się teraz tym martwić. Do momentu aż byli szczęśliwi obaj w swoim towarzystwie nie uważał, by musiał się martwić.
- Wiesz, James... Kocham cię... - wyszeptał z uśmiechem na ustach

- Hmmm ja myślę że ciebie również kocham ... jeśli moje objawy można uznać za miłość to stanowczo to nią jest. Nie wiem jak mógł bym ci to wyjaśnić wiec spróbuje użyć słów które najlepiej to opiszą ... - zastanawia się - Jesteś moim słońcem ... a jak cię widzę mam przed oczami kruchy płatek śniegu o którego boję się chodź by odszedł tylko na metr ... chcę cię ciągle tulić i całować ... a jak mnie tulisz myślę że mam cały świat w ramionach .. - zarumienił się i położył mu głowę na torsie słuchając jego serca

Wsłuchiwał się w jego słowa z uśmiechem na ustach wciąż gładząc wciąż jego skórę delikatnie.
- Dziękuję ci... - powiedział cicho już nieco sennym tonem. Nie chciał jednak jeszcze spać. Jeszcze chwilę. Zamknął oczy mimo wszystko zaczynając powoli przysypiać z uśmiechem. Dzień był dość... Nietypowy. Niby nie jakoś specjalnie męczący, jednak mimo wszystko senność dopadła Latawca.

King okrył ich oboje kołdrą i przytulił się do jego ciepłego brzuszka, nic nie mógł poradzić na to że bardzo podobało mu się leżenie na małych brzuszkach. Cmoknął go jeszcze raz w tors i po jakimś czasie sam zasnął w nocy obejmując go ramionami ciasno. Spał cicho całą noc tuląc go jak kocyk w końcu nie codziennie miał małe słodkie i ciepłe anielskie dziecko mimo wszystko był długo samotny. Lekko się uśmiechał a całkowite wyluzowanie było widoczne na jego śpiącej twarzy. Patrzenie na niego teraz wywoływało jakiś taki spokój ducha. On był ostoją szczęścia i spokoju. Spanie na ukochanej osobie mogło dać mu tylko więcej pewności siebie i odwagi, w końcu co by się nie stało miał kogoś kogoś akceptował i kochał.

Tulił go do siebie przez sen z nawet nie chcąc się budzić. Wolał spać przy ciepłym ciele mężczyzny, napawając się jednocześnie jego zapachem który w jednym momencie potrafił sprawić, że wszystkie złe myśli po prostu odpływały w niepamięć.
Niby nie chciał się budzić, jednak... Cóż, nastał ranek. Nie było co się oszukiwać. Blondyn zaczął się powoli rozbudzać gładząc włosy ukochanego. Już się cieszył, że nic go nie boli aż do momentu gdy się nie poruszył nieco by ułożyć się wygodniej. Jęknął cicho gdy ból rozszedł się wzdłuż jego pleców, a ciało momentalnie przeszył dreszcz.

Słysząc jęk bólu wyrwał się z dość już płytkiego snu popatrzył na niego zaspany
- Coś się ;... stało ? - ziewnął potężnie i przetarł oczy rękę
- Boli coś ? Uch nie mów że przedobrzyłem wczoraj .. Ech jestem beznadziejny - warknął na siebie i wsunął mu rączki pod koszulkę zaczął rozmasowywać mięśnie brzucha potem ud i cały tyłek. Nawet zaczał do deliatnie pieścić palcem po wejściu by troszkę go tam rozciągnąć może mięśnie nie będą boleć aż tak bardzo jeśli jego wejście będzie troszkę rozciągnięte
- Przepraszam - mruknął całując go na dzień dobry i zajmując się nim i jego ciałkiem
- masaż złagodzi ból

Zarumienił się czując jego dotyk na sobie.
- Obudziłem cię.. Przepraszam.. - powiedział cicho leżąc spokojnie, a raczej starając się. Mógł się powstrzymać i leżeć spokojnie wcześniej by King mógł sobie jeszcze pospać.
- Nie mów, że jesteś beznadziejny, bo to nie twoja wina. To niczyja.. Wina - przerwał wpół słowa bowiem jego ciało przeszedł kolejny dreszcz.
- W zamian za to, że tak powiedziałeś chce buzi - poprosił siląc się na uśmiech. Mimo wszystko ciężko trochę było zignorować teraz ten ból.

- Mój mały aniołek cierpi... dziś cały dzień będę cię rozpieszczał obiecuję! - nachylił się i zaczął go całować namiętnie i tak słodko jak tylko umiał on
- Zaraz pójdę do sklepu i zrobię ci pyszne jedzonko .. i kakao ... kupie ci słodkie no i czekoladę - uśmiecha się do niego i smyra po nosku nosem - chcesz się położyć przed telewizorem? przeniosę cię a w tym czasie pójdę po jedzonko dla ciebie - uśmiecha się do niego lekko - wybacz tylko to mogę zrobić

- Spokojnie, nie jestem kaleką. Przejdzie. Dam radę. Jak wrócisz ze sklepu w takim razie pomogę ci zrobić nam jakieś śniadanie - pocałował go czule i położył się jeszcze przymykając nieco powieki z cichym pomrukiem.
- I dziękuję, że pamiętasz o czekoladzie - zaśmiał się cicho spoglądając na niego spod przymkniętych powiek. To było naprawdę przyjemne uczucie gdy ktoś się tak o ciebie troszczył. Miał nadzieje, że będzie mógł mu się jakoś odpłacić za to. Nie chciał być dłużny.

- Jak wrócę to będę cię wszędzie nosił i będę cię masował i całował i tulił! żebyś nie żałował że wczoraj się kochaliśmy - patrzy mu w oczy i całuje lekko wstając - Idę kupię to co mówiłeś wczoraj i to co uważam że powinno być w domu a czego nie me - zaczał się ubierać przy nim tu w sypialni, a Gabriel mógł podziwiać falujące pod skórą Kinga mięśnie. Idealne i tworzone do przytulania ciało Jamesa właśnie zapinąło spodnie i kierowało się ku drzwiom
- Zraz wracam kochanie upewnij się że ci wygodnie i leż tak aż nie wrócę będe szybko nie znudzisz się tu sam - uśmiecha się i wychodzi, potem słychać trzask drzwi wejściowych

- Żałować nie będę - odparł z uśmiechem przyglądając jak ten się ubiera. Pomachał mu gdy wychodził i owinął się nieco kołdrą wdychając zapach mężczyzny. Nie chciało mu się jakoś specjalnie tak leżeć jak placek. Mimo wszystko leżenie samemu nie było takie fajne. Podniósł się powoli drepcząc powoli do kuchni. Przypomniał sobie, że jeśli ma się zakwasy to najlepiej jest je rozruszać i rozmasować. Więc może jeśli pochodzi to jednocześnie ból złagodnieje. Będąc w kuchni postawił wodę na kawę chcąc nią przywitać Kinga gdy wróci z zakupami.

Latał po supermarkecie i kupował wszystko co uznał za niezbędne do dalszego prowadzenia życia w domu. skończyło się na tym że bardzo dużo tego wyszło ale nie przejmował się bo Gabriel na pewno umie gotować bardzo dobrze i zrobi pożytek z jedzonka. Kupił też bakaliową mleczną czekoladę i tabliczkę gorzkiej.Zaraz też wrócił do domu wtaszczył reklamówki na 2 piętro i otworzył drzwi
- Aniołku jestem! - krzyknął zdejmując buty i idąc do kuchni a tam zaskoczony zobaczył Gabriela co bardzo go zdziwiło
- Ej nie leżysz w łóżeczku? Nie boli cię wszystko? - położył zakupy i podszedł do niego od razu tuląc
- Uważaj jestem trochę zimny bo na dworze wieje

- Ja mam uważać? To ty jesteś zimny, nie ja - zaśmiał się cicho i ujął w dłonie kubek z kawą dla Jamesa.
- Pomyślałem, że zrobię ci kawę w ramach rekompensaty za to, że nie mogłem pójść z tobą na zakupy - powiedział z uśmiechem odwracając nieco głowę i uśmiechnął się widząc jego zakupy.
- Powiedz, Ciasteczko, co ciekawego kupiłeś? - powiedział patrząc na niego z uśmiechem. Miał nadzieję, że znajdzie tam też jakąś czekoladę dla siebie, bowiem miał teraz straszną ochotę na łakocie.

- To co mi się wydawało że powinienem kociaku - cmoknął go za kawę i wziął ją z wdzięcznością - nie słodziłeś nie? bo ja nie lubię słodzić - Podszedł do toreb i wyjął czekoladę odał mu ją - dzięki za wyratowanie mnie z lasu maluszku - pocałował go - gdyby nie ty ... nie spotkali byśmy się pewnie - mruknął i zaczął go całować po szyj drapiąc delikatnie ząbkami w niektórych miejscach i robiąc ślady zębów ale nie mocne.
- Powiedz mi kochanie za jakie dobre uczynki gangster dostał anioła? - zapytał i liznął go od dołu szyj aż do ucha i szepnął
- kocham cie Gabrielu