Posiadłosć Dziewiateczki

- Oni serio nie gryzą... Czasami. - zaśmiał się.
Może to inaczej wygląda z perspektywy Nin'a który się z nimi praktycznie wychowywał zna się z nimi już dobrych parę lat dlatego razem mieszkają, a że niektórzy są tak mało ufni nic na to nie poradzi. Sam by był pewnie nieufny, gdyby go nagle przyprowadził obcy gość do jakiegoś domu z jeszcze większa piątką szaleńców.
- Oj naprawdę nie musisz się tak o mnie martwić. Dziś niedziela dzień odpoczynku. Może nie jesteśmy takim zwykłym gangiem jak z filmów, ale wiążemy koniec z końcem to się liczy. - pacnął go w łeb - I szanuj swojego pracodawce, bo takim zachowaniem napytasz sobie biedy. Jak się nie podoba to wypierdalaj z mojej chaty! - zmarszczył gniewnie brwi.
Jak on nienawidził tego gościa, który się jawnie z niego naśmiewał.

- Wolę nie odczuć tego "czasami" wiec się zabezpieczam - Siedział teraz w lekkim rozkroku i zastanawiał się nad czyś głęboko.
- No niby tak, najważniejsze to nie dać sobie wejść na głowę. Mieć święty spokój od ludzi i zmartwień czyli tak jak mówisz dzień relaksu. Kurde a ja muszę siadać do książek. Jeśli serio mam wziąć te naszą umowę to muszę przypomnieć sobie kilka rzeczy przed egzaminem wstępnym na studia- Zmarszczył nos jak królik kiedy ten go pacnął w głowę i tylko spojrzał na niego spokojnie jak by nic się nie działo.
- Tak tak, przepraszam panie pracodawco przepraszam, zamknij się nie mogę słuchać jak gadasz jak byś był pępkiem świata - najzwyczajniej w świecie walnął go z pięści w ramie tak by lekko go zabolało i znowu przeczesał włosy patrząc na niego z dziwnym błyskiem w oczach.

Tez uważał, ze taki dzień relaksu jest dla wszystkich potrzebny, co oni by zrobili bez tego. Nie zabrania im dalej robić swoich przekrętów jeśli maja taka ochotę, albo ktoś naprawdę nalega na spotkanie. Również popierał jego idee nauki, skoro tak bardzo zależało mu na tych jego studiach.
- Widzisz jestem pępkiem świata, więc teraz to ty się zamknij i idź lepiej zakuwaj bo jeszcze cię nie przyjmą na te twoje studia. - prychnął.
Zajadał się dalej lodami, nie mając po jęcia po co przeczesuje te swoje włosy, skoro i tak mu już żaden włosek nie odstaje... Może myśl bycia piękniejszym jest za tym, albo jeszcze bardziej błahy powód. Nine nie miał zamiaru ciągle słuchać jak z niego szydzi, powoli miał tego po dziurki w nosie, powinien wiedzieć kiedy może sobie żartować a kiedy nie. Takie lajcikowe podejście do życia go wkurzało.

Wstał i wziął gitarę by odnieść ją i zamienić na książkę. Wrócił go ławki i usiadł wygodnie otwierając tomiszcze na kolanach gdzieś za połową. Przejechał palcem po linijkach szukając gdzie ostatnio czytał ale po chwili podniósł głowę i popatrzył na niego dziwnie.
- Już się zamknę i będę grzecznym szczeniakiem, nie przejmuj się tak tym, panie szefie - burknął i wrócił do czytania po czym sięgnął do kieszeni bluzy i wyjął z niej etui. Z niego wyjął wąskie okulary bez ramek. Założył je i poprawił na nosie. Wyglądał teraz naprawdę gorąco. Niektórym nie pasowały okulary, jednak King we wszystkim wyglądał dobrze. Teraz zamyślony przebiegał oczami po zdaniach w książce. Wyluzowany i zajęty całkowicie tym co robił odciął się od wszystkiego co się działo dookoła niego. Teraz tylko potrząśnięciem można było zwrócić na siebie jego uwagę.

Nawet nie chciało mu się go odprowadzać spojrzeniem bo niby po co miałby to robić? Siedział siebie odstawiając pusty już pucharek po lodach. Sam nie wiedział czy siedział i czekał na tego przygłupa, czy po prostu odczuwał potrzebę łapania promieni słońca na swoją twarz. Kochał to uczucie... Morze, piasek, słońce i wielkie fale. Aż mu się przypomniał jego dom i igraszki z kumplami. Przymknął oczy rozmyślając z błogim uśmiechem. Jego słowa ściekły po nim machając tylko ręką. Chciał by ta chwila trwała wiecznie, dlatego nie miał zamiaru otwierać oczu ani na chwile. Uciszył się również, wiec obydwaj trwali w tej ciszy pewnie przez kolejne minuty. Nine nawet nie wiedział kiedy tak zasnął. Chyba na dzień dzisiejszy był przespany i by tylko spał i spał, co było na niego dziwne. Nie wiedział nawet, że począł się ślinić. Prawdopodobnie śniło mu się coś fajnego...

King czytał sobie i zapamiętywał poszczególne fakty. Zajęty tym całkowicie nie zauważył że chłopak zasnął. W pewnym momencie po prostu go zapytał
- Nine jak myślisz, czy człowiek może żyć dobrze nie ucząc się, chodzi mi o to czy myślisz że można dobrze zarabiać a nie być wcale profesorem. Hmm? - zerknął na niego i zauważył, że ten śpi i tylko się uśmiechnął. Przypatrywał mu się dłuższy czas i zastanawiał co takiego mu się śni skoro wygląda tak uroczo przy tym. Niespiesznie zaczął odgarnąć jego włosy z twarzy. Patrzył jak się tak ślini i nawet nie wiele myśląc pochylił się nad nim całując jego wargi, lekko i tylko je prawie muskając. Wyprostował się obserwując jego reakcją. W razie czego przezornie pochylił się nad książką ale kątem oka obserwował czy aby się nie rusza, czy aby się nie obudził.

Pośród fal i nagłego zmoczenia ciała, mógł przejść się po ciepłym piasku. Rozmawiał ze wszystkimi swoimi znajomymi, których zostawił a potem najzwyczajniej w świecie poszli zjeść pyszną rybę z tego miejsca. Wszystko było takie wspaniałe, jakby było czymś tak realnym. Pewnie począł to ślinienie przez jedzenie tej ohydnie dobrej ryby... I właśnie wtedy jego kumpel Alexander podszedł do niego odgarnął mu włosy z policzków i przy tym się delikatnie uśmiechnął. Na jego twarz wstąpił rumieniec. Chłopa jeszcze jakieś komplementy mu walił a potem jak nic lekko musnął jego wargi. Potem wziął go za rękę i gdzieś pognali... Tak to był właśnie mniej więcej sen tego zboczeńca, nie zdawał sobie nawet sprawy, ze King robił te wszystkie czynności, a jego policzki lekko nawet przez sen czerwienieją. Ślina przestała tak lecieć jak wcześniej. Musiał wyglądać na rozmarzonego, albo przynajmniej, że mu się śni jakiś erotyczny sen.

King popatrzył na niego jakoś tak lekko roztargniony i zapatrzył się na jego rumieńce, patrzył tak, aż okulary nie zjechały mu z nosa i szybko je oprawił poruszył się niespokojnie i wrócił do czytania. Wyluzował się czytając. Co chwila zerkał na niego i lekko wyginał kącik ust ku górze. znów się zapatrzył na to jak słońce pada na jego twarz i jakie cienie pozostawiają jego rzęsy na policzkach.
- A jednak jesteś słodki, kogucie - Lekko się uśmiecha i przeczesuje włosy palcami. Było już lekko po piętnastej kiedy zmęczyło go czytanie i najzwyczajniej w świecie znów go pocałował ale tym razem pewniej i dłużej. Patrzył czy aby się nie obudził. Był ciekaw co Nine by zrobił gdyby go przyłapał.

... Biegli przed siebie, chłopak nie miał pojęcia co wokół niego się działo, jedyne czego chciał to nie potknąć się o własne nogi. Chciał go przejrzeć i zobaczyć jaki plan mu chodzi po głowie, jednak teraz... Teraz nie mógł tego sprawdzić, czekał aż stanął w jakimś miejscu i będą mogli porozmawiać, a może coś więcej... Kiedy nagle się zatrzymali przyparł go do ściany, spojrzał mu w oczy i wypowiedział identyczne słowa, które mówił King. Nine zmarszczył lekko brwi pytająco, starał się usłyszeć jakieś wyjaśnienia dotyczące nazywania go per "kogut". Jednak w odpowiedzi dostał pocałunek... Obudził się w tym samym momencie czując jak chłopak go całuje. Zrobił duże oczy, a większy rumieniec pojawił się na jego twarzy. Odepchnął go pewnie i od razu wytarł się swoja ręką.
- Co ty do cholery robisz?! Pojebało cię?! - patrzał na niego w złości i jednoczesnym szoku.

- Nie broniłeś się, to twoja wina, straciłeś czujność wiec nie drzyj się. Ja wykorzystałem sytuację, nie moja wina. - Uśmiecha się triumfalnie. Poprawia okulary na nosie i błyska rozbawionymi oczami. Jednak widać po nim nie tylko radość z przechytrzenia go ale te jaką maleńką cząstkę radości po pocałunku, wyglądał na mniej ostrego i szyderczego niż zawsze. King odsunął się delikatnie by w razie czego nie oberwać i patrzył mu w oczy, nie wyzywająco czy szyderczo. Po prostu chciał oglądać jego reakcję. Jeśli rzuci się na niego z pięściami to trudno, miał nadzieję, że nie uderzy go kiedy miał na sobie okulary, to był by chwyt poniżej godności, w końcu nie bije się osób w okularach. Mina Kinga była jak by smutna, jak by oczekiwał jego gniewu i całkowicie się jego spodziewał. Jednocześnie wyglądał na delikatnie zarumienionego. Jak to zazwyczaj jest kiedy ktoś złapie nas na czymś zakazanym.

- Tak to w ogóle nie twoja wina. - syknął i wytarł dłonią usta. - Następnym razem nie ręczę za siebie.
Musiał przyznać, że pocałunek mu się podobał, z resztą rumieńce muszą coś o tym świadczyć. Przypatrzył mu się, a jego uwagę przykuły okulary na nosie. Zastanawiało go ile lat już je nosi, czy ma jakąś wadę wzroku i czy może sam określa się mianem smexa w nich. Przyłapał się na tych głupich myślach i potargał się za włosy. Jak to możliwe by myślał o nim w taki sposób skoro jest tuż obok. Ponowne zerkniecie ze speszoną miną i zobaczył to.. Tak to były lekkie rumieńce na tej ciągle poważnej lecz smutnej twarzy. Żywemu by się zrobiło szkoda takiej ofiary losu, jednak nie mógł sobie pozwolić na chwile słabości. Shit, raz się żyje. Przysunął się do niego i z lekko zmarszczonymi brwiami sam go pocałował. Nie miał pojęcia czemu to zrobił, ale po prostu czuł siłę wyższą, która jakby kazała mu to zrobić teraz i w tej chwili. Pocałunek był raczej krótki i jak szybko się zaczął tak szybko skończył. Po tym chłopak wstał czując dziwną gęsią skórkę na całym ciele. Co będzie jak ten bezczelny typ jeszcze to zobaczy...

Nic się nie odezwał jak by z poczucia winy. Wtedy Nine zrobił to co zrobił i King aż sapnął zaskoczony tym co się stało. Mimo, że to było tak szybkie zrobiło mu się gorąco. Co innego jak to on stwarzał byle pozorną sytuację i zaskakiwał go pocałunkiem, Nine wyglądał wtedy tak rozkosznie wyprowadzony z równowagi. Jak by przez wkurwienie mógł wyjść z siebie i stanąć obok. Tera król został pozbawiony tego maleńkiego cienia satysfakcji która zawsze czuł inicjując pocałunki. Mimo wszystko to podobało mu się jeszcze bardziej. Siedział ze zmarszczonymi brwiami, jak by głęboko się zastanawiał ale jego oczy nie wydawały się wcale zamyślone, w nich można było dojrzeć, zadowolenie i niedowierzanie. King'i po prostu został brutalnie zdjęty ze swojego piedestału wrednego bawiącego się Nine'm skurczysyna i stał się po prostu prostym zszokowanym i niemożliwie zaskoczonym kawałkiem ociekającego seksem ciacha.

Zerknął jeszcze na niego a potem idąc przed siebie i drapiąc się po karku tylko powiedział skromne...
- Idiot...
Miał ochotę zostawić go z tym wyrazem twarzy jaki miał. Nie zależało mu teraz na niczym innym jak wypiciu tej szklanki coli, która została obok jacuzzi. Na szczęście a może i nie chyba nikt nie widział tej skromnej akcji, pochłonięci swoimi obowiązkami. Nine doszedł do picia, wypił wszystko jednym chlustem i wszedł z powrotem do wanny. Włączył podgrzewanie i największe bąbelki. Zanurzając się po usta, zerkał dalej na Kinga, może chciał go jakoś tutaj telepatycznie ściągnąć... Jednak jakby to działało w taki sposób wiele rzeczy by tak mógł przyciągnąć.

Kiedy tak uciekł King wrócił do czytania, ale nie przeczytał nawet strony kiedy stwierdził,że to nic nie da bo jego myśli są całkowicie pochłonięte pewnym blond kogutem. Zaśmiał się pod nosem cicho i przeczesał włosy palcami zdejmując okulary i przecierając sobie oczy. Czytał już dość dużo a oczy musiał oszczędzać wiec zostawił na ławce książkę i na niej położył okulary i poszedł prosto na Nine'a
- Gdzie trzymacie jakieś prochy, znaczy na łeb. Chyba przesadziłem jak na raz z czytaniem i mnie teraz zaczyna dyńka pobolewać. - Mruknął niezadowolony z takiego obrotu sprawy, może to była wina tego, że tak się podniecił? Sam nie wiedział ale dziękował sobie, że nie założył dziś dresów a nie rozciągliwe jeansy przez co nie rzucało się tak w oczy, że jego przyjaciel postanowił podniecić się strasznie. Patrzy na niego przez chwilę i obojętnie wzdycha.
- Chyba powinienem dać se na dziś spokój i zrelaksować. Może wskoczę tu do ciebie, chodź z drugiej strony nie mam ochoty wysłuchiwać twoich narzekań na siebie i to, że jestem. Za bardzo boli mnie łeb i nie mam na to ochoty...

A jednak telepatia zaczęła działać i chłopak zaczął iść w jego stronę. Nie ma co ukrywać trochę to go zaskoczyło, nie mógł się spodziewać, ze to zadziała.
- Oj moje biedne biedactwo, aż główka rozbolała. - zaśmiał się odzyskując swoją całą pewność siebie.
Przyglądał mu się coraz bardziej prężąc pierś jakby specjalnie chcąc się chwalić jak mu tutaj dobrze i wygodnie. A może jednak chłopaczyna się pokusi i zrelaksuje zamiast biegać po jakieś tableteczki i faszerować się tym paskudztwem.
- Nie masz ochoty wysłuchiwać moich narzekań hę? - zaśmiał się, a zaraz na jego twarzy pojawił się chytry uśmieszek. - Skoro tak chcesz się bawić...
wstał i nie zważając uwagi na wszystko po prostu wepchnął Kinga do wody, a zaraz potem wpił mu się w usta smyrając go po ramionach. Kto by się przejmował tym, ze jest mokry i w ogóle...

- Nie mam ochoty bo ty tak strasznie jęcz.... EJ ! - Wleciał do wody i zmarszczony mocno w pierwszej chwili nie zareagował dopiero po jakiś 3 sekundach. Wtedy to popchnął go na brzeg jacuzzi i patrząc się na niego mocno rozeźlonym wzrokiem przyszpilił jego dłonie do ścianek po obu stronach jego głowy. Naparł na niego przylegając swoim kroczem do jego podbrzusza i Zamykając go w ten sposób w kleszczach zawładnął jego ustami. Bo nie można było powiedzieć, że on go po prostu pocałował. King całkowicie zawładną osobą Nine'a. Był naprawdę silny i przytrzymywał jego dłonie napierał ciałem na jego tors a jeżykiem wdarł się do jego ust. Trzeba było mu to przyznać, ale kiedy był taki mokry a koszulka przykleiła się do niego pokazując jeszcze wyraźniej każdy zarys mięśni wyglądał jeszcze bardziej nieziemsko seksownie. Poza tym jego zazwyczaj ułożone włosy całkowicie się zamoczyły i opadły mu na oczy. Wyglądał jak nie on ale przez to jeszcze bardziej seksowny się stał, jeśli to w ogóle możliwe było.

Nie spodziewał się takiej nagłej zmiany ról. Wcale a to wcale niebyła mu ona na rękę, w końcu to on chciał być tym co to wszystko robi, a nie być przypartym do muru jak dzikie zwierze, które właśnie miało być złapane w klatkę. Czuł przeszywający ból ściśniętych rąk, w końcu chciał się w pewnym momencie wyrwać, a co za tym szło uścisk się powiększał. Na swoim podbrzuszu poczuł materiał spodni, a jego usta wpiły się w niego niczym pijawka do czyjejś nogi. Nine jednak nie dawał, aż tak za wygraną. Długo walczył z tym by nie dać dostać się do swojego wnętrza. Jednak po paru próbach poddał się, wiedząc, że teraz ten szkodnik nie da mu żyć i będzie wyzywał od tych co się tak szybko poddają a nazywają siebie "fajnymi". Jego włosy delikatnie gilgotały jego nos, a gdy ich języki się złączyły odpuścił już na dobre. Jego dłonie stały się lekkie a podniesione nogi opadły. Teraz liczyła się ta dziwna przyjemność, którą dostawał.

Czując słabnący opór Nine przeniósł dłonie z jego rąk na jego tyłek i przyrodzenie trzymając go w taki sposób całował jeszcze zacieklej. Nawet przez myśl mu nie przeszło, żeby wyszydzać później swojego towarzysza. On po prostu dominował dla niego to była siła wyższa. Nie potrafił tego nie robić co najwyżej mógł być bierny ale nigdy zdominowany. Dłonią na przyrodzeniu zaczął poruszać przez jego gacie po całej długości członka. Dłoń na jego tyłku zacisnęła się mocno i władczo. King dawał znać na wszystkie strony "Ja tu dominuje, a on jest mój" Nadawał ten komunikat całym sobą. Zadowolony, że Nine nie walczy przejął kontrolę i czując się pewnie na każdym kroku mu to pokazywał. Dłonią z tyłka objął go w pasie i przyciągnął do siebie blisko co spowodowało że dłoń pieszcząca przyrodzenie miała większe pole do popisu i bardziej się do tego przyłożyła.

Poczuł puszczone ręce, które mimowolnie poszły na samego Kinga. Jedna wplątała mu się włosy a druga błądziła gdzieś po jego ramionach, torsie czy plecach. Sama jego dłoń na jego pośladkach była wzdrygnięciem, a druga która poczęła pieścić jego członek sprawiała, że powoli mógł widzieć gwiazdy na niebie. Oczywiście chłopak nie próżnował i kiedy tylko ścisnął go mocniej za pośladki, jego dłoń wbiła mu paznokcie w ramiona a druga pociągnęła lekko za włosy. Pojedyncze pojękiwania jak i również dyszenie, coraz bardziej się przejawiały, a jego policzki przybrały coraz bardziej czerwony kolor. King był jego pieprzonym przekleństwem. W życiu by się tak nie zachował jak teraz. Kto to pomyślał, ze taki samiec jak on podda się i to bez takiej wielkiej walki. Czując podniesienie się mocniej przywarł do jego ciała. Co to do licha było, ze czuł się jak cnotka niewydymka?! King po prostu robił co chciał, ale pieszczenie członka jednak było tego warte... Jest oto o wiele bardziej miłe niż się robi samemu. Nie wiesz do czego może ta osoba być zdolna. Objął go swoimi rękoma jakby nie chciał puszczać, a z jego gardła coraz bardziej wydobywał się ten okrzyk rozkoszy. Przyjaciel powoli mu żyć nie dawać, pobudzony w pełnej gotowości do działania.

Poczuł niesamowicie palącą satysfakcję, kiedy Nine tak go objął. Nie przeszkadzała mu nawet dłoń chłopaka we włosach. Nie lubił gdy ktoś dotykał jego czupryny ale teraz jakoś zbytnio go to nie obeszło. W każdym razie teraz było warto pozwolić Nine'owi by zajął czymś ręce. Na to, że go podrapał nawet nie zareagował. Jak by małe pazurki mogły go powstrzymać! Zaśmiał się na tę myśl w duchu. Była mu na rękę taka pozycja teraz mógł całkowicie i dokładnie obmacać jego członka, od razu wsunął mu dłoń pod gacie i wziął w garść całego jego członka. Pocałunki stały się jeszcze bardziej wyzywające, jego język szalał z językiem Nine. Wolną dłoń przeniósł teraz na jego karm i przyciągnął do swoich ust następie objął go po prostu tak by ich ciała przylegały do siebie i ocierały się o siebie bezwstydnie. Spleceni tak w jacuzzi nie byli widoczni, no chyba, że ktoś wieszał by gdzie patrzeć.

Jego dotyk parzył jego skórę, niby taki delikatny a jednak taki namiętny. Zrobił się praktycznie jak marionetka w rękach Kinga, chciał by ten go pieścił, sprawiał jak największą przyjemność. Dotyk jego palców na pulsującym przyjacielu sprawiła jeden z głębszych jęków. Nie powstrzymywał się od całowania z nim, co jakiś czas wciągając jego język, jakby chciał tym sposobem jeszcze bardziej go pobudzić, pokazać jakby co innego ssał. Po momencie kolejna pozycja zmieniana i teraz czuł całe klejące się ubranie chłopaka. Dobrze, ze było ciepło i się nie przeziębią po tym całym pięknym i rozkosznym zajściu. Swoje dłonie pokierował pod bluzkę chłopaka, przejeżdżając nimi po jego plecach, coraz mocniej i mocniej zaciskając tam palce. Nine nawet nie przejmował się tym, czy ktoś mógłby ich zobaczyć, cóż mówi się trudno, najwyżej będą trochę plotkować i im przyjedzie, przynajmniej miał taka cicha nadzieje.

King wykorzystał całkowicie swoją pozycję jako dominującego. Zawładnął całym Nine'em, królował w pocałunkach. Trzymał go władczo jak by tylko to się liczyło. Równocześnie wyglądał jak by mógł zabić za odebranie mu teraz zabaweczki. Dłonią na członku przyspieszył znacznie ruchy i pocierał teraz samą główkę tak ją drażnił palcami przez chwilkę, następnie zjeżdżał dłonią po całym członku pieszcząc go po całej długości. Znów szedł dalej do jego jąder i tam obejmował je dłonią pieścił delikatnie palcami i znów wracał w górę przez członka aż do główki by ją droczyć na inny sposób. Powtarzał ten schemat zmieniając tylko sposoby dawania przyjemności swojej zdominowanej zabaweczce. Równocześnie całował go przyciągając do swoich ust drugą ręką. Nie było by nic dziwnego w ich pocałunkach gdyby nie to że King ssał jego wargi co jakiś czas. Kochał różnorodność dawania przyjemności.

Zabawa, która uskuteczniał jego towarzysz z jego przyjacielem coraz bardziej wpływała na jego ciało. Wzdrygnięcia, jęknięcia nie były teraz obce. Zaciśnięte oczy nie chciały się otworzyć, mając głupie wrażenie, że to sen, albo co gorsza koszmar... Ocknie się i najzwyczajniej w świecie stłucze biedaka na kwaśne jabłko. Dlatego właśnie nie miał zamiaru zerkać na niego i poczuć ten palący wstyd zdominowanej osoby. Jego ręce chciały ściągnąć z niego tą przeklętą mokrą koszulkę. Więc gdy tylko podeszła do góry, oderwał się od jego warg i starał się jej pozbyć Nie obchodziło go to, ze nie będzie chciał. Miało tak być i już!
- Yyyh... - przełknął ślinę czując, że jeśli dalej będzie go pieścić w ten sposób to niedługo będą fajerwerki.
Po niedługim czasie dało się kolejne westchniecie usłyszeć.
- Shit... - wyszeptał i wbijając w niego swoje palce wygiął się w łuk, dochodząc z cichym jękiem, przegryzając mocno jego wargę.
Tak to był piękny orgazm... Klatka piersiowa chodziła mu nierówno, a sam chłopak czuł się jakby dalej śnił.

Szybko pomógł mu zdjąć z siebie koszulkę i zaraz wrócił zapalczywie do pieszczenia jego członka. Kiedy wbił w niego palce otworzył oczy i spojrzał na jego twarz kiedy dochodził równocześnie nawet nie zareagował na ukłucie bólu kiedy ten go ugryzł. Przytrzymał go przy sobie by nie osunął się i wyjął dłoń, mimo że była w wodzie to gęsta sperma Nine'a pozostawiła delikatne ślady na jego dłoni. King patrząc mu w oczy zlizał z wierzchu palców jego soki i zaraz kciukiem przetarł usta by stróżka krwi się na nich pojawiła. Nie wyglądał na kogoś kto szydzi z tego pod sobą. Raczej na takiego co to się tym pod sobą opiekuje. I teraz mając taki opiekuńczy lekko władczy wyraz twarzy obejmował go ramieniem. Chciał zaczekać aż się młody uspokoi i zobaczyć czy pozwoli Kingowi na więcej czy najzwyczajniej w świecie stchórzy w tym momencie. Jak to Miał w zwyczaju jeszcze zrzucać winę na Kinga. Nie wyszydzał go i nie wyśmiewał tylko trzymał pewnie w ramionach by ten doszedł do siebie.

Próbował złapać oddech i wtedy stało się... Otworzył oczy w tym samym momencie kiedy chłopak oblizywał sobie palce i patrzył na niego. Zrobił zmieszaną minę i spłonął wstydem i zmieszaniem. Sam tak uwielbiał robić innym, ale pierwszy raz widział by ktoś zrobił coś takiego mu.
- Idiot... - warknął przez zęby, spuszczając wzrok.
Dał mu się tulić na razie. Pewnie czekał tylko na zregenerowanie sił a potem by go mocno odepchnąć i najzwyczajniej w świecie uciec. W sumie po co by mu to było, gdyby teraz stchórzył pewnie obyłoby się potem kąśliwymi komentarzami. Przegryzł lekko wargi, a swoją rękę skierował na pewne wiadome miejsce u chłopaka. Począł pieścić jego przyjaciela.
- Też jest twardy. - szepnął zerkając na niego już pewniej, a jego dłoń mocniej ścisnęła jego górkę.
Nie miał powodów by przegrać ponownie z tym mięśniem, ale przecież można by się również dobrze zabawić. W tedy właśnie zlizał cieknąca jeszcze stróżkę jego krwi z dosłownym pedowzrokiem. Chyba zaczęła mu się ta zabawa podobać.