Apartament Genma-sama

Znajdował się na 26 pietrze, ponad 160m2. Pomieszczenia bardzo dobrze i nowocześnie urządzone, oprócz gabinetu i jednej z sypialń. Gabinet urządzony bardziej prostym, lecz stylowym stylu. Rzadko zagląda do pozostałych pomieszczeń, czasem sie zastanawia po co one mu są.


**~~**~~**

Trochę zdziwiła go ta propozycja, zwłaszcza podczas stosunku, ale dla odmiany sex przerywany, czemu nie.
Spokojnie wyszedł z niego, oparł się o blat i zdjął gumkę ze swojego członka.
- Czemu nie... Może być ciekawie...

- Nie chciałem Panu mówić co ma Genma-sama robić, ale jakoś te słowa, tak same... juz i tak ich nie cofnę. - powiedział i poczuł jak ten wysuwa sie z niego, odetchnął po czym klęknął tuż przed swoim Panem i lekko ujął jego twardego penisa w swoje miękkie wargi i zaczął go ssać. Liżąc penisa jak loda, ssał go i pieścił swoim rozgrzanym i zwinnym języczkiem, a sam walił sobie konia.

Mruknął coś, odchylając głowę do tyłu zamykając oczy przy tym.
Było mu na prawdę przyjemnie i wiedział, że długo tak nie wytrzyma.
Wsunął dłoń w jego włosy, delikatnie go głaszcząc.
- Dobry jesteś w te klocki...

Nie za bardzo miał jak odpowiedzieć, bo usta miał wypchane po brzegi, ale nie przejmował się tym. Ssał dalej, wiercił języczkiem po grubym trzonie penisa swojego Pana. Podniósł na niego swój wzrok i widział jak odchyla się, widział że mu się podoba to co robi młody Włoch. Sam sobie walił ręką jego penis równie był twardy i stojący, rękę miał całą śliską i nie przestawał robić dobrze swojemu Panu. Chciał usłyszeć jego głos, chciał usłyszeć, że mu sie podoba. Wiedział, że jako seme wcale nie będzie chciał tego zrobić, ale on na prawdę chciał usłyszeć, że podobają mu się te pieszczoty. Patrzył na niego cały czas i ssał mu, delikatnie, a za chwilkę ostrzej. Ślina wypływała mu dość obficie z ust, ale on wciąż ssał.

Chciał coś spróbować, więc się wyprostował i złapał go mocniej za głowę, delikatnie zaczął się ruszać, wchodząc coraz głębiej swoim członkiem w jego usta.
Bardzo lubił taką zabawę, ale wiedział, ze nie każdy lubi i umie tak się bawić, więc jak by Alberto nie chciał, albo widział by że coś mu nie pasuję, pewnie by przestał... A może i nie, w końcu chciał na ostro.

To nie było tak, że on chciał. On po prostu był święcie przekonany, że jak przychodzi do baru gdzie można sobie wynająć dziwkę facet po trzydziestce i wybiera sobie chłopca niepełnoletniego do tego jeszcze kalekę, może chcieć się zabawić ostro. On tego chyba dalej nie rozumie, ale po jego niektórych klientach stało się to dla niego normą. Tak więc gdy Genma-sama chwycił jego głowe i mocniej nabił na swojego penisa, chłopak odczuł, że i w tym mężczyźnie drzemie lew, którego może nie do końca należy budzić. Jego ciało jeszcze nie doszło do końca, po ostatnim stosunku, więc wolał nie nakręcać go jeszcze bardziej, ale...
Stał się dziwką, więc musiał robić to na co klient miał w danej chwili ochotę, Genma-sama chciał mocniej i ostrzej, tak więc i Alberto zaczął lizać go bardziej brutalnie, co jakiś czas lekko przygryzając główkę tego penisa w swoich ustach.

- Otwórz szerzej usta i pamiętaj o oddychaniu...
Ostrzegł go, jego ruchy były mocniejsze i szybsze.
Obserwował dokładnie Alberta, chociaż wiedział, że jest po przejściach i nie ma lekko. Ale w pewnym momencie coś pękło między jego stosunkiem do tego chłopaka, nie patrzył na niego już jak na kalekę, a jak na normalnego chłopaka.

Posłuchał zaleceń swojego Pana, starał się szerzej otworzyć usta, aby on mógł wejść w niego jeszcze głębiej. No otworzenie szerzej ust było trudne, ale starał się.
No tak musiał pamiętać o tym, aby oddychać, dobrze że Genma-sama pamięta o takich rzeczach o których Albi zapomina. Był mu za to wdzięczny. Czuł jak wchodzi głębiej, lekko się zakrztusił, ale nie miał tego odruchu, żeby odsunąć głowę. Dalej ssał swemu panu i sam sobie walił konia, mocno nie szczędząc ręki.

W pewnym momencie przytrzymał go mocniej, wchodząc prawie do końca i dochodząc z cichym westchnięciem.
Od razu wyjął z jego ust członka, rozluźnił uścisk i się uśmiechnął.
- Dobrze się spisałeś Albercie.

Gdy poczuł członka głęboko w ustach, starał się lekko rozluźnić, bo wiedział dokładnie co zaraz będzie. Jeszcze sekundka i westchnięcie, ciche, ale westchnięcie, po czym ciepła sperma wypełniła jego usta. Alberto wiedział dokładnie co ma robić, to co miał w ustac połknął, ale gdy Genma-sama zaczął się wysuwac z jego ust, ten tak łatwo nie ustąpił. Penis mężczyzny sterczał, trzeba było go wylizać. Nie mówiąc nic podszedł tylko na kolanach w jego strone i zaczął go lizać tylko językiem z dołu, do góry.

Uśmiechnął się widząc jego reakcję.
- Wydaje mi się, że masz ochotę na kąpiel... I na dojście...
Dodał kątem oka spoglądając na członka chłopaka.

- Na kąpiel w Pańskiej obecności zawsze mam ochotę. A na dojście to ... - nie dokończył, musiał zastanowić się jakby to ująć, ale w końcu przełknął ślinkę, wciąż czuł w ustach, posmak penisa swojego Pana.
- Moje potrzeby wcale nie są ważne, to Genma-sama jest najważniejszy. - powiedział, uśmiechając się do niego.
Jego penis racja był napęczniały i aż boleśnie twardy, ale to nie on był tu ważny.

- Jesteś masochistą? lubisz odczuwać ból?
Zapytał się szukając swoich ubrań, których i tak nie zakładał w końcu mieli iść się kąpać.
- Chodź...
Wziął i go podniósł, prowadząc do łazienki, kiedy woda zaczęła napełniać wanne, on wszedł z nim pod prysznic, odkręcił ciepłą wodę i nałożywszy trochę żelu zaczął pocierać jego członka.

Pytanie mężczyzny go zdziwiło.
- Nie, nie jestem masochistą. - powiedział, patrząc na niego, a gdy weszłi do gorącej wody, razem ciało Alberta nabrało czerwonej barwy. Chłopkowi było gorąco, było mu duszno. Wcześniej byla nagi przez dłuższy czas, jego ciało nie było przyzwyczajone do taki temperatur. Klatka piersiowa wznosiła się i opadała, szybko, jakby za szybko. A tu jeszcze Genma-sama dotykal mu penisa, ręką śliską od żelu. A on oddychał tak, jakby miał atak astmy,

Pocałował go w skroń.
- Oddychaj spokojnie, wdech i wydech... jak dojdziesz zmienimy lokum na wannę...
Powiedział, starannie przyspieszając dłonią na jego członku, ale też zmniejszył ciepły strumień wody na zimniejszy, nie było już tak ciepło jak wcześniej.

Ten pocałunek dał mu dużo, zaczął sie uspokajać, ale dalej jakoś tak dziwnie oddychał. A zaraz po chwili wygiął się w łuk i z jego penisa wypłynęła gęsta sperma na rękę mężczyzny.
- Ahhh to było to. - powiedział, a gdy zimna woda, zaczynała oblewać, studzić jego ciało, przeszedł go dreszcz.
Opaska mu namokła, z mokrych kosmyków włosów kapała na niego zimna woda, która była teraz taka przyjemna. Alberto podniósł wzrok na Genme-sama i patrzył chwilkę na niego, na jego policzkach pojawił sie rumieniec, jak u dziewczyny, która patrzy na twarz ukochanego.

Spłukał białą spermę z dłoni, zakręcił kurek i wyszedł z nim wchodząc do wanny.
- Normalnie też się kąpiesz z tą przepaską?
Zapytał kiedy usiadł między jego nogami, opierając się o jego tors.

Pytanie go zaskoczyło, speszył się, a może nawet przestraszył...
Czego się bał? Tego, że będzie musiał ją ściągnąć...
- Nie jak jestem w domu to kąpie się bez niej. - powiedział cicho, a potem jakby poddenerwowanym głosem powiedział.
- Ale jej nie ściągnę, nie ma takiej opcji. - podniósł nawet głos. Dlaczego to zrobił? Taka forma ochrony, ale przed czym?

Objął go delikatnie w pasie.
- Cii... Spokojnie Albercie, tylko się pytałem... Jak się źle z tym czujesz, nie zmuszam cię...
Wyszeptał spokojnie do jego ucha.
- Umyć ci plecy?
Zaproponował dla rozluźnienia atmosfery.

Uspokoił się. Tak za agresywnie zareagował. To była reakcja obronna.
- Raz, taki jeden chciał ją ściągnąć, a.. ale się broniłem. Bo jaki sens jest oglądać szramę, zrobioną ostrym narzędziem? No jaki? - zapytał a jego głos zabrzmiał tak lekko jakby płaczliwie. Albert wstydził się tego, najchętniej całkiem zapuścił by włosy, aby zakryć bliznę.
- Plecy, tak z przyjemnością poczuje Pańskiej dłonie na moich plecach. - powiedział rozmarzonym głosem, wiedział, że pod lewą łopatka ma dość świeżą ranę, ale Genma-sama na pewno ja zauważy i będzie ją omijał.

Namydlił dłonie i zaczął go myć, delikatnie bardziej przypominało to masaż, omijał wszystkie ranki większe i mniejsze.
- Kiedyś... dojdzie do takiego momentu, ze nie będziesz się wstydził i bał mi go pokazać... Więc spokojnie poczekam na ten moment, a na razie zaspokoję się czymś innym...
Wyszeptał mu do ucha.
- Tym razem też uciekniesz na noc do domu?

Czyżby Genma-sama chciał go przygarnąć jak bezdomnego psa albo wynająć na dłużej. Wtedy musiałby to zgłosić w kawiarni albo zadzwoni do szefa "alfonsa" swoich młodych męskich dziwek.
- Nie, nie muszę dziś uciekać. Bo rodzice wyjechali na tydzień z małą chyba do dziadków do Florencji. - powiedział.
- Uwielbiam to miasto. - dodał, po czym odchylił delikatnie głowę do tyłu i poddał się dłoniom mężczyzny bez żadnego słowa sprzeciwu.

- Czyżby praca udaremniła ci plany na wyjazd z rodziną?
Opłukał i znowu, ale tym razem balsamem.
Trochę go nie rozumiał, ale wolał teraz nie wspominać o tym, o czym chciał by z nim porozmawiać.
- To się cieszę, że zostaniesz na noc... Masz może ochotę na jakieś jedzenie lub picie?

- Tak. Praca przeszkadza mi właśnie w wyjeździe z rodziną. - powiedział, tak jakby było mu szkoda, że jest tu a nie tam z nimi. Tam się urodził, uwielbiał tamto miasto, tam miał znajomych, którzy nie widzieli go od wypadku.Bał się, że go nie zaakceptują. Ale teraz nie miał czasu o tym myśleć, był zajęty dawaniem dupy na prawo i na lewo obcym, starszym mężczyznom.
Ufał swemu Panu, ale dalej pojawiał się ten ułamek niepewności. Wtedy on gotował, a mężczyzna podał mu wino. To wszystko przez wino.
Gdy sobie o tym przypomniał, wzdrygnął się tak, jakby się czymś oparzył. Dla mężczyzny, mogło wydawać się to dziwne. Ale będąc z Albertem chyba juz przywykł do jego inności.
- Mogę coś ugotować. Pracowałem w restauracji swego czasu jako kucharz. - wyjaśnił.

Uśmiechnął się, jednak chłopak tego nie mógł zobaczyć, co było bardzo rzadkim widokiem na jego twarzy.
- To z przyjemnością skosztuję twojej kuchni... A co masz zamiar ugotować?