Bar

Czarnowłosy przewrócił oczyma i zaśmiał się sarkastycznie słysząc wypowiedzi.Oboje byli nie do przebicia.
-Ale dzieciak ma rację...jeśli jeden z was coś źle robi...idzie to w świat jako zła obsługa całego baru...czyli i ciebie...popracuj nad dedukcją...-stwierdził i uniósł szklaneczkę pijąc drinka.
Odstawił go opróżnionego do połowy i wziął do rąk metalową wykałaczkę zjadając wiśnię nadzianą na niej.
Patyczka jednak nie odłożył, a zaczął przesuwać go pomiędzy palcami.
-Dzieciaki chyba o tej porze śpią już...-zauważył naraz i zerknął na białowłosego chłopaka jakiego wcześniej pytał o zdanie.
Uniósł się z miejsca i już chciał wyjść chyba kiedy zadzwoniła jego komórka.Usiadł na miejscu na powrót i wyjął zabaweczkę z kieszeni.
-Czego chcesz...-zawarczał do komórki i zamrugał-Zgodził się...?Nie przypuszczałem że pójdzie tak łatwo...Skoro się zgodził przymiera głodem...zwiększ stawkę...Rób co mówię...-warknął i wyłączył telefon uśmiechając się wrednie.
-Bingo...-powiedział naraz patrząc na barmana i tylko już on wiedział o co z tym hasłem chodziło.
Ale widać było że jest zadowolony.
-Kogo dziś polecisz...?O ile wogóle kogoś polecisz...-powiedział do barmana patrząc na niego z złośliwym uśmieszkiem.

- Nie jestem dzieciakiem - bardziej warknął, niż powiedział. Był na tym punkcie wyczulony. Może i wyglądał dosyć młodo, ale na pewno dzieciakiem nie był. Nie po tym wszystkim. Dopił swoje mojito i zamówił kolejne.

-Nie muszę pracować nad dedukcją. Moja praca to moja praca... -Przyznał z uśmiechem uprzejmym ale zarazem... także dość tajemniczym.
-Czystej pół litra! -Usłyszał naraz blondyn i spojrzał na mężczyznę jaki to krzyknął. Uśmiechnął się do niego uprzejmie i wyjął spod blatu pół litrową butelkę wódki oraz kieliszek.
Postawił ją przed mężczyzną, podając mu cenę, po czym schował zapłatę do kasy.
Spojrzał na Kurtisa podchodząc spowrotem do niego.
-Nie korzystam z takich usług, czemu oczekujesz że ci kogokolwiek polecę? -Spytał opierając dłoń o blat i rozejrzał się. Nikt niepożądany nie wchodził, było dziwnie spokojnie...
Albo cisza przed burzą, albo się całkiem miły wieczór zapowiada.
-Coś jeszcze pan sobie życzy by podać? -Spytał wzrok znów na Kurta skierowawszy przy tym.

Kurtis zmarszczył brwi i zerknął na białowłosego.
-Wiesz że nie jest dobrze ignorować moich drinków...?-zapytał naraz widząc jak ten zamawia kolejne mojito.
Wstał powolnie z swojego miejsca i podszedł do białowłosego stając za
nim i oparł się o blat dłońmi zagradzając swoimi ramionami przejście
chłopakowi.
-Zwłaszcza że teraz mam dobry humor, a nie chcemy by to się skończyło
przechadzką ciemną uliczką...Dla ciebie oczywiście...Więc dla własnego
dobra dzieciaku...Wypij to...I powiedz czy smakowało...-syknął białowłosemu prosto w ucho czując przy okazji jego zapach.
Zerknął na barmana i uśmiechnął się cwanie słysząc co ten mówi.
-Coś zaskakującego...-powiedział opierając dłonie wygodniej na blacie pomiędzy ramionami nadal trzymając chłopaka.
-Nic dziwnego że nie wiesz...Co ty wiesz wogóle...Poza drinkami...-warknął i zerknął na chłopca jakiego miał pomiędzy rękoma tyłem do siebie.
-Twoje imię...-warknął naraz oczekując odpowiedzi.Tak, tak...Kurtis nie miał zwyczaju pytać się o coś tylko wręcz rozkazywał by odpowiadać na pytania jakie zadawał.

- Shion - powiedział i sięgnął po drinka od chłopaka. Naprawdę nie chciał kłopotów, nie dziś, kiedy czuł, że wszystko idzie nie tak. Upił kilka łyków i odstawił szklankę na blat.
Chciał spojrzeć na chłopaka za sobą, ale nie odważył się. Za to spojrzał na jego dłonie, oparte na blacie i zagradzające mu ewentualną drogę ucieczki.
- Smakuje mi - powiedział, ponownie sięgając po drinka od chłopaka i pijąc do połowy.

Spojrzał na Kurta i pokręcił głową z politowaniem. No naprawdę... aż szkoda się takich głupoli czasami robiło.
-Nie twoja sprawa co wiem. Z jakiegoś to powodu tak cię interesuje moja wiedza? -Spytał z uśmiechem, jak zawsze. Często się uśmiechał... w sumie w pracy, a nawet w drodze do domu trudno było zobaczyć go nie uśmiechniętego.
Najgorszy był fakt, iż nie dało się zauważyć... czy ten uśmiech jest sztuczny, czy nie. Może ktoś kto by go poznał, wyczułby różnice... mógłby odróżnić fałszywkę od prawdziwego, ale taki pierwszo spotkany osobnik...
Nierealne. Mało realne też jest by ktoś go na tyle blisko poznał aby udało mu się rozróżnić uśmiechy blondyna.
Yuu był jak kłębek poplątanych sznurków... niemalże nie do rozszyfrowania. Zerknął na białowłosego i uśmiechnął się lekko.
-Cieszy mnie to. -Przyznał złapawszy za szmatkę i przetarł nią blat baru. Co jakiś czas trzeba to było zrobić... wiadomo, pijacy rozlewają.

Czarnowłosy uśmiechnął się zadowolony iż dostał co chciał.
-Idź do domu...Nic tu po tobie... Grzeczne dzieci śpią w nocy w łóżkach...A niegrzeczne...stoją za barem jak ten tu...-zerknął na barmana jaki wycierał właśnie blat stołu po czym odsunął się od białowłosego.
-Przynieś mi coś do stolika...-powiedział słowa kierując d barmana i odszedł idąc do stolika przy jakim usiadł na fotelu.
Było mu wygodniej po prostu.
Zerknął od tyłu na ciało białowłosego.
Shion...eh...świat jest dziwny...

Nie odpowiedział na zaczepkę. Siedział, wciąż sącząc drinka. Może i nie chciał kłopotów, ale chciał się dziś naprawdę napić. Nie miał chęci ani ochoty zmieniać baru, szczególnie, że był tu nowy i nie znał okolicy.
Nikt mi nie będzie rozkazywał, co mam robić, pomyślał. Chcę zostać i zostanę.
Dopił drinka, którego dostał od czarnowłosego i zabrał się za swoje zamówione mojito. Czarnowłosy gdzieś odszedł, ale nie obejrzał się za nim. W sumie, to był ciekawy, jak to wszystko się potoczy.

Blondyn spojrzał na mężczyznę i uśmiechnął się tylko uprzejmie. No ładnie... zerknął na buteleczki jakie miał przed sobą... Może by mu tak zrobić kolejny drink kawowy? Hm... poprzedni mu smakował.
A ten byłby i wizualnie ładniejszy... Tak, B-52 będzie dobre. Wyjął Likier kawowy Kalhua, likier Bayley's i postawił obydwa na stole. Znalazł kieliszek, miarkę, po czym jeszcze jeden likier dorwał. Pomarańczowy Cointreau.
Odmierzył 25 ml likieru kawowego i wlał go do kieliszka, po czym łyżeczką nalał Bailey'sa. Gdy udało się ich nie pomieszać dodał ostatnią warstwę - nalał likier pomarańczowy.
Wyjął zapalniczkę i ogrzał brzegi kieliszka, podpalając po chwili drink. Wziął tackę i z westchnieniem podszedł do stolika mężczyzny. Postawił drink przed nim, obok kieliszka położywszy słomkę.
-Mam nadzieje że szanowny klient się nie podpali. -Przyznał z uśmieszkiem, trzymając w jednej ręce tackę. Ale nie odszedł... wolał pilnować żeby w razie czego pomóc.

http://2.bp.blogspot.com/_TzDaLIfcv50/Sri6kvm5xeI/AAAAAAAACgE/NCJLFl7o_5g/s1600/B52.jpg

Kurtis prychnął zirytowany i zerknął na chłopaka z złością.
-Niby dlaczego miałbym się podpalić...-warknął i zwrócił uwagę dopiero po swoich słowach na kieliszek.
Zamrugał i przyjrzał się płonącemu drinkowi w kieliszku małym jaki wyglądał ...wspaniale.
To było coś innego.Niespotykanego.
Jednak jeśli blondyn uważał że czarnowłosy nie pił czegoś takiego wcześniej...pomylił się.
-To ci wyszło trzeba przyznać...-powiedział na głos pochylając sę i biorąc słomkę oraz kieliszek po czym zanurzył słomkę i wypił cudeńko.
Chwilę zastanawiał się nad smakiem aż naraz uśmiechnął się wrednie.
-Kawa...i pomarańcza...ciekawe połączenie trzeba przyznać...-rzekł ni to do siebie ni do chłopaka po czym odstawił kieliszek pusty z słomką.
Znów wrócił wzrokiem do białowłosego jaki siedział tyłem do niego po czym zwrócił uwagę na ciało barmana.Cóż trzeba przyznać że ten też był niczego sobie.Już za ladą wyglądał nieźle ale teraz...było widać że nie brakuje u niczego.

Spojrzał na Kurta gdy ten wypił drinka. No trochę mina panu napuszonemu zrzedła jak zobaczył co takiego mu zaserwował Yuu. Ha! Być zbyt pewnym siebie to jednak jest niezbyt ciekawa sprawa...
-Coś jeszcze sobie szanowny klient życzy, czy mam już święty spokój i nie muszę z tobą rozmawiać? -Spytał uprzejmym tonem, nadal sie uśmiechając lekko.
Pod pachą wciąć trzymał tackę, w wolną rękę zabierając i kieliszek i słomkę. Skoro mężczyzna już wypił można zabrać.
Blondas zerknął na zegarek na ręce i uśmiechnął się sam do siebie. Jak ten gburek jeszcze coś będzie chciał to mu może zrobi, jak nie, można znikać do domu.
W końcu jego zmiana kończy się za dwie minuty, więc może już zejść z sali.

Kątem oka obserwował chłopaka i barmana. Bardzo spodobał mu się drink zrobiony przez blondyna, jednak nie miał pojęcia, jak to może się nazywać. A jakoś nie miał ochoty pytać, nie dziś. No i zapewne znając jego umiejętności jeszcze by się podpalił, czy zrobił inną krzywdę. Dlatego postanowił, że zadowoli się swoim ulubionym mojito.

Jeszcze tylko poprawić parę kosmków niesfornych na czubku głowy i będzie wspaniale.
Blondyn przyjrzał się uważniej w lustrze korytarza swojemu ubiorowi.Dziś postanowił nie biegać w kimonie a obcisłych, ciemno niebieskich biodrówkach.Do tego zwężany w pasie granatowy uniform z mnóstwem kieszonek jaki przypominał górę marynarki wojskowej.Długi bo i zakrywał mu pośladki. Rękawy były rozpięte i podwinięte, jednak nie odsłaniały łokci.
Do tego dołączony był jeszcze pasek zapięty na marynarce już jaki podkreślał jego smukłą sylwetkę.
I obowiązkowo. Buty na obcasie. Bez tego niestety się nie obyło.
Suehara miał pod tym względem niejakie zboczenie.
Poprawił jedną z oficerek jaka sięgała mu za kolano i przejechał po delikatnym materiale czerwonej wstążeczki jaka zakrywała zamek buta.
Wyprostował się i spojrzał na swoje włosy ponownie stwierdzając że w rozpuszczonych także mu do twarzy.
Żadnych dodatków. Dziś ich nie potrzebował.
Odwrócił wzrok w kierunku wejścia na salę barową i wziąwszy parę wdechów ruszył.
Pewnie stawiał kroki, a przy każdym z nich dodatkowo dochodził stukot obcasa.
Z półuśmiechem na ustach wszedł na salę rozejrzawszy się.
Zauważył barmana jaki stał obok czarnowłosego mężczyzny.
Przejechał wzrokiem wzdłuż baru po kilku kolejnych potencjalnych kandydatach po czym delikatnie kołysząc biodrami ukrytymi pod dolną częścią marynarki podszedł do baru siadając na krzesełku.
Założył nogę na nogę nieco bokiem do baru się usadowiwszy po czym przejechał wzrokiem po barmanie za ladą.
-Dobry wieczór.Prosiłbym o szklaneczkę czegoś niegazowanego.
-Sok?-zapytał się nieco skołowany barman.
-Ah~!-klasnął w dłonie naraz uradowany blondyn-Masz rację.-uśmiechnął się wyrozumiale do mężczyzny.
-Więc sok?-zapytał barman.
-Tak, proszę.Czy może to być sok...-zerknął na półki jak gdyby właśnie szukał oczyma smaków jakie proponowano.W rzeczywistości jednak zastanawiał się nad smakiem jaki chciał wybrać.
-Czy jest może ananasowy?-zapytał się uprzejmie, niestety barman pokręcił przecząco głową.
-Oh, szkoda...-westchnął i zerknął na swoja rękę analizując chwilę coś po czym zagarnął część kosmków z twarzy za kuch.
-Więc...może będzie bananowy?-pytająco zerknął na mężczyznę jaki przytaknął.
-Więc proszę bananowy z szczyptą czekolady.-rzekł uradowany a barman przewrócił oczyma.
Jednak postanowił zrobić dla chłopaka wyjątek.Więc nalał do smukłej szklanki soku i posypawszy go wiórkami czekolady podał z słomką blondynowi.
-Dziękuję, kochanie...-przyznał szczerze zadowolony Kushino patrząc w oczy barmana kiedy odbierał napój a mężczyzna ...zrobił się delikatnie czerwony?
Suehara zachichotał cichutko kuląc lekko ramiona po czym usiadł prosto i pociągnął łyk przez słomkę zerknąwszy w bok.
Zauważył dopiero teraz osobę jaka siedziała o jedno krzesło dalej od niego.
Młody białowłosy chłopak.
-Witaj~...-powiedział zadowolony z tym swoim przyjaznym uśmiechem na twarzy.Był ciekawy czy chłopak obok niego będzie skory do rozmowy.

Od kiedy tylko usiadł niedaleko niego, obserwował go kątem oka. Lustrował go ukradkiem od stóp do głów. Prześlizgiwał wzrok przez cały jego ubiór, który wydał mu się dosyć dziwny, no ale o gustach się przecież nie dyskutuje, prawda? Nie był typem osoby, która od razu oceniała po wyglądzie. Chociaż słysząc zachcianki chłopaka, co do smaku soków stwierdził, że rzeczywiście musi być trochę dziwaczny.
W końcu jasnowłosy chłopak spojrzał na niego i odezwał się.
- Etto... Cześć - odpowiedział, przybierając, jak najmilszy uśmiech.

Przekrzywił na bok głowę i uśmiechnął się promienne do chłopaka.
-"Etto" nie wierzę że ktoś zna to słowo.-zaśmiał się cichutko zasłaniając swoją dłonią usta i można było zauważyć że jego paznokcie są dłuższe i zadbane...pomalowane bezbarwnym lakierem by dodać im połysku.
-Wybacz, po prostu mnie zaskoczyłeś.-przyznał kładąc dłoń na drugiej.Przed nimi zaś stała szklanka z sokiem jaki zamówił wcześniej.
-Pierwszy raz tutaj jesteś?-zapytał się zagadnąwszy znów białowłosego i naraz wystraszył się.
Spojrzał na chłopaka i uśmiechnął się przepraszająco.
-Proszę wybacz i.Gdzie moje maniery.Powinienem się przedstawić.-stwierdził i odetchnął zakładając za ucho kolejny z niepokornych, długich kosmków.
-Kushino...Kushino to moje imię.Miło mi cię poznać.-przyznał się uprzejmym tonem w jakim nie było krzty ironii czy złośliwości.
-Więc, pierwszy raz w takim miejscu?Czy w tym miejscu?-zapytał się znów tak dla przypomnienia chyba wcześniejszego pytania.

Przez chwilę siedział i patrzył tępo na chłopaka, zastanawiając się od czego zacząć.
- Shion, jestem Shion. - Uśmiechnął się niepewnie. - Mi również miło, Kushino.
Przeniósł wzrok na swoją szklankę, ale po chwili ponownie spojrzał na chłopaka.
- Tak, pierwszy raz w takim miejscu. Aż tak widać? - Zaśmiał się delikatnie. - W sumie wszedłem do pierwszego lepszego baru, gdzie mógłbym się czegoś napić i wylądowałem tutaj i... i to chyba nie moje miejsce za bardzo.
Ponownie spojrzał na swoje do połowy już wypite mojito.
- Ty zapewne często bywasz w takich miejscach, prawda? - zapytał, nie odrywając wzroku od szklanki.

Zamrugał patrząc nadal na chłopaka kiedy ten wyjaśniał co tutaj robi.
-Oczywiście że nie widać.Po prostu wydało mi się że jesteś przygnębiony.-przyznał uśmiechając się po czym spojrzał na jego dłonie jakimi dotykał szklaneczki.
-Shion, ładne imię.-rzekł i naraz coś mu zaświtało w głowie.
-Pierwszy lepszy!?Och mylisz się kochanie!-powiedział głośniej i uśmiechnął się szczerze po czym upił łyk czy dwa swojego soku delektując się nim.
-Widzisz to Peragawatti.Najsłynniejszy w tym mieście...cóż...lokal, tak myślę że lokal to odpowiednie słowo.Najsłynniejszy w tym mieście lokal z atrakcjami cielesnymi dla mężczyzn.-mrugnął ponętnie do Shiona jak gdyby właśnie zachęcał go do czegoś zbereźnego.
Po tym na chwilę zajął się ocenianiem jego ubioru jak i postury po czym zachichotał zasłaniając swoje usta dłonią.
-Kochanie widzisz...cóż jakby to wyjaśnić.Ja tu mieszkam i pracuję.-powiedział zadowolony i zerknął na swój bananowy sok z zastanowieniem.
-Dlaczego uważasz że bywałbym często w takich miejscach gdybym był klientem?-zapytał się zamieszawszy słomką sok po czym wyjął ją z soku i oblizał delektując się smakiem.Cały czas wzrok kierował na chłopaka kiedy mówił.

Spojrzał na chłopaka.
- Masz rację, jestem trochę przygnębiony. - Pomimo tego uśmiechnął się. - I nie miałem pojęcia, gdzie jestem, ale jak widać zawsze trafię w jakieś dziwne miejsce.
Uśmiechnął się z zakłopotaniem, nie chciał dokładnie wiedzieć, czym zajmował się ten chłopak. Wolał to przemilczeć i ponownie skupić wzrok na swoim drinku. Przemilczał też kawałek o swoim imieniu. On sam nie uważał, że to jakieś nadzwyczajne imię. Imię, jak to imię. A skoro ktoś uważa je za ładne, to niech sobie uważa, w sumie nic mu do tego.
Po ostatnim pytaniu, spojrzał na chłopaka. Zobaczył, jak oblizuje słomkę, wciąż patrząc na niego. Zmieszał się trochę i szybko odwrócił wzrok.
- W sumie to nie wiem, chyba wyglądasz na takiego - powiedział w końcu, błądząc spojrzeniem po blacie.

Blondyn uśmiechnął się delikatnie do chłopaka jednak było w tym coś czego dziś nikt jeszcze nie widział.
Zawód?
Cóż, Suehara zawiódł się.Owszem, troszeczkę się zawiódł słysząc jakie zdanie jasnowłosy ma na temat miejsca w jakim byli.
-To nie jest dziwne miejsce.-powiedział spokojnym głosem po czym zerknął w tył na czarnowłosego zastanawiając się nad tym kim jest.No musiał być kimś ważnym skoro obsługiwał go sam Yuuia.A ten często nie opuszczał desek za barem dla pierwszego lepszego gościa.
Wrócił wzrokiem do białowłosego.
-Przepraszam, po prostu nie przepadam za słowem "dziwne". A to miejsce może być niezwykłe, magiczne, zaskakujące...ale dziwne?Skąd taki pomysł?-zapytał się i zamrugał.
-Oh,...oh....-przeciągnął ostatnią literkę i zerknął na swoją szklankę.
-Wybacz jeśli cię zdenerwowałem.Nie wszyscy, a raczej większość woli mnie unikać.To zapewne przez mój sposób bycia.Pewnie myślisz że wszyscy chłopcy tytaj są podobni, nic bardziej mylnego.Są...inni, inni niż ja.Cóż...przepraszam za rozczarowanie.-powiedział i odetchnął odwracając wzrok od Shiona.
Zaraz jednak poczerwieniał delikatnie i zerknął na chłopaka słysząc jego dalsze z słów.
-Ah...wyglądam, cóż...eh...przepraszam.Po prostu lubię nie to co wszyscy chłopcy.-przyznał się ciszej i zamoczył słomkę w soku biorąc znów parę łyków.
-Jeśli chcesz nie będę zawracał ci głowy swoją osobą.Nie nawykłem do narzucania się innym.-dodał po chwili i zerknął znów na czarnowłosego zastanawiając się kim jest.Nie krył się z tym że się mu przygląda.Bo i po cóż?

- Przepraszam, jeżeli czymś cię uraziłem - powiedział szybko, spoglądając na chłopaka. - I wcale nie przeszkadza mi twoje towarzystwo. Wprost przeciwnie, może mógłbyś mnie wprowadzić w cały ten świat Peragawatti? Bo trochę się w tym wszystkim pogubiłem. - Uśmiechnął się delikatnie. - Chyba, że nie chcesz tracisz czasu z kimś takim jak ja, oczywiście.
Doskonale widział, że Kushino co chwilę spogląda na chłopaka, który wcześniej jego samego zaczepiał, ale starał się nie zwracać na to uwagi.

Blondyn zamrugał robiąc zaskoczoną minę kiedy białowłosy mówił.
-Oh~ hahaha~-zapiszczał naraz rozbawiony i patrząc na swojego rozmówcę powstrzymał resztę śmiechu dłonią.
Odetchnął i uniósł oczy znów na Shiona.
-Kochanie, z chęcią odpowiem na każde twoje pytanie.I tak istotnie interesuję się tym mężczyzną jakiego właśnie obsługuje barman tam...za nami.Poza tym nie uważam czasu spędzonego z Tobą za stracony.-dodał wyjaśniając po czym pokazał delikatnie dłonią w kierunku czarnowłosego.
-To jeden z Soldi.Osoba jaka wkłada spore pieniądze w rozwój miasta jak i w nasz Dom Rozkoszy.-wytłumaczył spokojnym tonem po czym odwrócił głowę ku czarnowłosemu.
Połozył na dłoni podbródek patrząc nadal na osobę siedzącą na fotelu jaka rozmawiała z barmanem.
-Jest niczego sobie prawda?-zapytał naraz spoglądając na Shiona.
-Widzisz Soldi wkładają w nasz Dom spore pieniądze dlatego obsługiwani są z największym honorem.To ciekawa sprawa.Jednak o nim niewiele wiem.Po prawdzie wiem że nazywają go Mad...-zastanowił się i zachichotał cicho.
-To zabawne, Szalony, a nie wygląda, prawda?-zapytał się melodyjnym głosem i przechylił na bok delikatnie głowę nadal podpierając się na dłoni.
-Hej...mówiłeś że jesteś przybity...coś się stało?Wiesz, jeśli chcesz to możesz mi powiedzieć.-dodał uśmiechając się i czekając na odpowiedź.Uważnie śledził przy tym kiedy mówił każdy ruch białowłosego.

- Och. - Poczuł, że się lekko rumieni. Nieznajomy okazał się dla niego bardzo miły, jak nikt inny przez ostatnie parę tygodni. - Soldi, mówisz? Spotkałem się wcześniej z tą nazwą, ale nie wiedziałem, że są aż tak ważni.
Zamyślił się przez chwilę, spoglądając na czarnowłosego chłopaka.
- Mad? Nie powiedziałbym - zaśmiał się cicho do siebie, jednak prawie natychmiast spoważniał. - A na pewno nie będę cię zamęczał moimi problemami? Bo trochę głupio mi będzie, jeżeli naprawdę nie masz zamiaru mnie wysłuchać.
Zacisnął pięści pod blatem, sam nie wiedział czemu tak się denerwuje przy tym chłopaku.

Spojrzał nieprzychylnie na blondyna jaki stał z tacką pod pachą czekając na jego odpowiedź.
-Cóż za spoufalanie się z klientem..."Tobie"? Zaskakujące że tak szybko to robisz...przynieś mojito..I jesteś jak na razie wolny...-przyznał bez większego entuzjazmu po czym wyjął z kieszeni marynarki jaką miał na sobie telefon i spojrzał na niego uważnie czytając.
Cóż nie będzie czekał na chłopaka w nieskończoność.I z pewnością nie o suchym pysku.
Zerknął w bok czując na sobie wzrok.Poruszyły się jedynie oczy.
Widząc spojrzenie jasnowłosego blondyna uśmiechnął się do niego ironicznie.
To się spodoba, tak taki osobnik z pewnością zwróci uwagę na siebie gdziekolwiek nie pójdzie.A tutaj już z pewnością.
Znał się z chłopakiem na tyle na ile trzeba.
Ni mniej ni więcej.
Powrócił wzrokiem do komórki.
Zastanawiał się co też w takim miejscu robi dzieciak jaki siedział z Kushino.Raczej nie szukał pracy.Prędzej chwili oddechu.Ale do tego musiał wybrać takie miejsce?

Barman spojrzał na ciemnowłosego i uniósł jedna brew, uśmiechając się uprzejmie.
-Oh oczywiście, szanowny kliencie. -Powiedział z nieco przesadną uprzejmością, po czym powrócił za bar. Przygotował kolejne mojito, zanosząc je mężczyźnie. Postawił szklankę przed Kurtisem.
-Proszę. -Powiedział, po czym wrócił za bar. Umył szklaneczkę w jakiej wcześniej robił płonącego drinka.
Spojrzał na parkę siedzącą przy barze i uśmiechnął się lekko do obydwu.
-Coś podać? -Spytał uprzejmie, odkładając ścierkę na niższy blat, jaki był tylko od strony barmanów.
Yuuia w sumie mógłby pracować wszędzie... jego zdolności barmańskie mu na to pozwalały z całą pewnością, był w stanie naprawdę niezłe widowisko urządzić samym przygotowywaniem napitków.
Ale tutaj było przynajmniej spokojnie... na pewno jego ojciec by do takiego klubu nie wszedł, więc było to idealne miejsce dla Yuu.

Patrzył na chłopaka z zamyśleniem a widząc jego zakłopotanie zrobiło mu się cieplej.
Awww...to było po prostu przesłodkie.
Uniósł rękę i schował ją pod blat kierując się palcami do ramienia i zaciśniętej piąstki białowłosego.
-Spokojnie kochanie.Nie zjem cię nie musisz się tak przy mnie denerwować.Skoro powiedziałem że z chęcią posłucham o twoich rozterkach to chyba jest to jednoznaczne z faktem iż mnie nie nudzisz i że nie robię tego z przymusu prawda?-zapytał się przekrzywiając w bok delikatnie głowę a parę kosmków uciekło zza jego ucha spływając na blat.
-Nie martw się więc że robię to z poczucia obowiązku czy nudy bo tak nie jest.-poklepał go po rączce pod blatem i uniósł ją biorąc do ręki szklankę z sokiem.Napił się z westchnieniem soku po czym skierował złote oczy na swego rozmówcę.
-Więc?-ponaglił go chcąc by wreszcie chłopak przestał się martwić i nieco rozluźnił.Taka sytuacja bowiem nie sprzyjała niczemu poza dodatkowymi nerwami jakich nie chciał sprawiać, no nie tej osobie.
Słysząc pytanie zerknął w bok i uśmiechnął się delikatnie do Yuui.
-Dziękuję że pytasz ale nie.Ja mam swój sok.-pokazał na soczek i oblizał słomkę z boku po czym zerknął na Nezumiego.