Bar ''Immorality''

Popatrzył na niego zdziwiony, czyżby kogut miał jakieś wtyki. Nie zły pomysł, gorzej, że może było to coś nielegalnego. Nie miał nic do takich zajęć, byle tylko nie wplątali go w jakieś morderstwo. Musi se przecież zarobić na studia, tak był jego cel kiedy tu przyjechał.
- Zależy co by to było, zrozum nie wpakuje się w jakieś bagno. Ale był bym zainteresowany poznaniem szczegółów. Jeśli tylko oferta jest wciąż aktualna. - patrzy na niego uważnie. W co on się znowu pakuje? Czemu ten koleś tak na niego działa! Nie może tak po prostu odrzucić propozycji, nie ma mowy by zrobił coś na tyle głupiego by zgadzać się w ciemno, no ale na pewno poważnie się zastanowi. Dlatego teraz skinął w milczeniu głową i ruszył do wyjścia z baru wolnym krokiem.
- Nie podejmę decyzji po pijaku, mimo że się nie upiłem mocno, to wolę wszystko spokojnie przemyśleć. Chce dowiedzieć się co to za robota. - czekał aż kogut rzuci czasem i miejscem spotkania by mógł z nim obgadać szczegóły.

- Skoro wykazujesz jakiekolwiek zainteresowanie, to jednak mogę zaryzykować. - Zlustrował go raz jeszcze od stóp do głów.
Nie miał pojęcia jak chłopak zareaguje na jego propozycję. Przeciągnął się i ruszył w przodem.
- Jeśli nie chcesz tego po pijaku załatwiać, to możemy odłożyć to na później, lecz wtedy nie jestem pewny, czy oferta będzie wciąż aktualna. - zaśmiał się, lubił zdecydowanych ludzi, którzy wiedzą na co mogą się pisać.
Zaczepił się o jeden stolik i zaczął rozmawiać z nimi, było to dość cicho, więc raczej King nie mógł nic dowiedzieć się z rozmowy.
- No to narka, a z wami zobaczę się w domu. - uśmiechnął się do dwóch gości, jarających jak smoki.
Po tym przedstawieniu ruszył w kierunku drzwi wyciągając telefon. Rozmawiał o tym by podjechał pod ten bar, bez żadnego gadania. Po tym wszystkim spojrzał wyczekująco na chłopaka.
- Więc jaka jest twoja decyzja, jedziesz ze mną, czy strach cię obleciał? - chwycił klamkę i powoli wychodził na zewnątrz, zerkając na niego.

Obserwował to w milczeniu, stał sobie po prostu i patrzył na to co robi. W duszy się głęboko zastanawiał, nie ma nic przeciwko poznaniu oferty tylko, że ona może być nie aktualna. To mogło byś bardzo głupie z jego strony, ale poważnym, pewnym tonem rzekł.
- Jadę, nie należę do strachliwych ludzi ciężko mnie przestraszyć - Uniósł jedną brew i ruszył za nim wyszli przed bar i King zaczął się zastanawiać jak chłopak pracuje. Nie przeszkadzało mu to, nie był mocno pijany co to jest 2 szklaneczki Whisky miał mocną głowę. Popatrzył na koguta. Co on tam sobie znowu kombinuje w tym swoim łebku? King był nie uzbrojony, nie nosił ze sobą nigdy broni białej. Wystarczyły mu pieści, ale kto tam wie może kogut zechce zrobić coś głupiego? Nie nie, Nie może myśleć o takich scenariuszach, będzie dobrze nie może dać się przyłapać na jakimś okropnym panikowaniu! Uniósł kącik ust
- Nie wydajesz mi się przyzwoitym biznesmenem, podoba mi się to.

- Więc ustalone. - zerknął na zegarek, jakby czegoś wyczekiwał. - Ha, bardzo bystre spostrzeżenie, podoba mi się ono. Myślę, że domyślasz się, że nie jestem z tych dobrych ludzi.
Przeciągnął się przenikliwie, jemu przynajmniej trochę szumiało w głowie, a rumieńce dalej zdradzały jego podchmielenie alkoholowe. Oparł się o budynek, nie przejmując tym, że pobrudzi sobie garniak, cóż można go zawsze dać do pralni. Jakoś nie szanował nigdy swoich rzeczy, czy z tym odzieniem miało być inaczej? Przyglądał mu się w ciszy i nic nie mówił, o prostu czekał i czekał. Po paru minutach podjechała spora i lśniąca czarna BMWica, a z niej wyskoczył wysoki blondynek uśmiechając się i mówiąc do Nina coś w zmianę "Przepraszam Szefie, że tak długo". Otworzył drzwi i przypatrzył się bacznie mięśniakowi. Dodając kolejną gadkę, że z ładną panienka się dzisiaj prowadza. Chłopak śmiał się, a sam Nine pokiwał głową ze śmiechem wsiadając do auta.
- Wsiadasz King? - poklepał miejsce obok siebie.

- Nie mam nic przeciwko troszkę złym gościom, są podniecający. Zły w życiu zły w łóżku. Ta zasada zawsze się jakoś sprawdzała - Wzrusza ramionami ze śmiechem i przygląda się blondynkowi który podjechał samochodem, wóz ładny trzeba przyznać fura jak się patrzy, ale odzywki blondynka sprawiły, że tylko się lekko uśmiechnął, tak cwanie i wrednie nachmurzył brwi i wpatrywał się w blondyna by go po prostu lekko przestraszyć. Trzeba było Kingowi przyznać jak chciał potrafił wyglądać strasznie. Wielki, nastroszone włosy do tego jeszcze mina mordercy, było się czego bać. Kiedy Nine wsiadł nie zastanawiał się długo i także wsunął się zgrabnie jak na swoje gabaryty do wozu. Teraz siedział blisko przy kogucie co od razu na niego podziałało.
- Zawsze przyjeżdża po ciebie taki liliput? Nine, no co ty masz takiego lichego szofera? - zaśmiał się, oczywiście tylko sobie żartował, on sam bardzo dobrze wiedział, że nie należy lekceważyć takich ludzi a szczególnie niepozornych małych chłopców. Tacy byli najgorsi i mieli dziwne upodobanie do broni palnej.

Śmiał się tylko na jego odzywki, bo co miał zrobić. Jakoś Three, nie należał do karzełków, no może był z 3 cm niższy od samego Nina, ale to nie sprawiał, by był liliputem. Na szczęście chłopak był wyluzowany i tylko się zaśmiał na jego słowa. Z takimi groźnymi typkami miał często kontakt, więc wystraszyć go trudno było. Gdy King zasiadł w samochodzie, w końcu Nine mógł mu odpowiedzieć.
- No co ty szofera się nie wybiera. Dobrze, że jakikolwiek jest. - śmieje się, bo wie, że w domu dostanie niezłego kuksańca w bok, albo co najwyżej pobiją się na pięści. - Więc jedziemy w drogę. Teraz już można porwać moją dziewoję, nie masz czego się obawiać.
Sam nie zwracał uwagi, że tak blisko siedzą, zwłaszcza, ze lubił się rozglądać na tylnym siedzeniu. Trójeczka zamknął za nimi drzwi i ruszyli przed siebie, a gdzie mógł wywieść Kinga... Pewnie w las by go tam przerznąć.

z/t

- Ale jakiś taki niski ci się trafił serio -King był dość wysoki nawet jak dla Nina w końcu jego wzrost był imponujący, wiec tylko się zawsze zgrywał z niższych. Zaśmiał się na wieści, że został porwany.
- Hmmm, porwiesz mnie do lasu i zgwałcisz? Obyś się nie przeliczył wiesz kogucie mam ząbki i też nieraz potrafię udziabać. Wiec możesz już zacząć trząść portkami, połknę cię na raz - Uniósł kącik ust w tak szachrajski sposób, że wyglądał na niesfornego mordercę. Zapatrzył się na jego nogi i krocze ale nie dał się na tym przyłapać, podniósł wzrok i usiadł inaczej między nimi zrobiła się minimalna przerwa a King zerknął przez okno, było ciemno i późno. Nie przeszkadzało mu to. Zastanawiał się czy przyjdzie mu się dziś bić, oby nie. Ciekawiła go ta praca którą proponował mu Nine, to było ciekawe. Co innego mógł poradzić nie odmówił by mu teraz, nie umiał by. Nine podniecał go strasznie.


Z/t