Wąska uliczka

Wszedł w uliczkę ale była pusta dopiero na końcu dostrzegł zamieszanie, Widział go, na motorze. Kilka dziwnych myśli nawiedziło jego głowę odnośnie tej sceny ale szybko je wyrzucił z umysłu drobne dłonie wciskał a te samą kurtkę co miał na sobie wczoraj. Stanął z boku i czekał aż tłum się przerzedzi i będzie mógł porozmawiać z mężczyzną chwileczkę by oddać bluzę i iść do pracy. Zauważył co facet robi.
No tak kto inny stał by w takiej uliczce jeśli nie diler
To go trochę zniesmaczyło, ale przecież sam zarabiał oddając swoje ciało, to czy diler nie jest od niego lepszy? On przynajmniej nie grozi sobie. zastanawiając się nad tym kto ma gorszą pracę zauważył że tłumek się przerzedza, Wyszedł z cienia i pokazał się mężczyźnie.
Jak mnie zauważy to na pewno mnie rozpozna.

To byli stali klienci, którym już sprzedawał lepszy towar, ale na pewno jeszcze nie ten z górnej półki. Na ten zasługiwali tylko nieliczni i głównie byli to Soldi, chociaż tam jest wieczna rotacja więc ciężko na dłużej się tam załapać, ale i bez nich jest spora kasa. Gdy grupka już zaopatrzona w odpowiedni towar odeszła Mihai zapalił papierosa i szukał tego malca, którego wczoraj tu spotkał. Chociaż tamten to był nizutki...zresztą dla niego każdy jest niski.
gdy spojrzał jeszcze bardziej w bok to spostrzegł go widać wyraźnie oczekującego na to, że to Mihai zwróci na niego swoją uwagę. Wypuścił dymek i zszedł z motoru, po czym powolnym krokiem podszedł do niego.
- Mówiłem, że bez niej moje życie się nie zawali. - Odparł patrząc na niego z góry. Jak zwykle nieco zgarbiony palił papierosa i ... w sumie to tyle.

- Tak wiem ale nie lubię być czegokolwiek dłużny - Podał mu wypraną i wyprasowaną poskładaną bluzę. Nawet usunął z niej małe zmechacone kuleczki które zrobiły się najpewniej od długotrwałego noszenia. Teraz wyglądała jak nowa, a przynajmniej jak porządnie odnowiona. W świetle sam niski Ace wydawał się bardzo zadbany, miał wyprasowane spodnie i koszulę która wystawała pod kurteczki, buty wyczyszczone z błota mimo, że dzień wcześniej przecież całe je upaprał. Dziś miał na sobie eleganckie jasne jeansy no i wspomnianą wcześniej białą koszulę i kurteczkę.
- Dziękuję jeszcze raz za wczoraj, bardzo mi pan pomógł - podał mu świeżą bluzę i zerknął na Peragwatti by zorientować się ile samochodów stoi i czy będzie dziś ruch. Westchnął cicho i posmutniał. Było po nim widać, że nie przepada za swoją pracą.

Nie miał zamiaru upierać się przy swoim bo to by nie było w jego stylu. Cenił indywidualność nie tylko swoją, ale również innych, dlatego po prostu wziął swoją bluzę, którą rozłożył i przerzucił sobie przez ramię.
- Rozumiem.
Dodał po chwili rzucając niedopałek na ziemie, który następnie zdeptał. Dzisiaj, nawet w tak obskórnym krajobrazie chłopaczek prezentował się lepiej i chyba rozsądnym by było gdyby nie wywinął jak poprzednio orła, bo jak mniemał dzieciak przyszedł do pracy, z czego de facto nie był zbytnio zadowolony. Skąd wiedział? Można powiedzieć, że przeżywał coś podobnego.
Bez zbędnych słów odwrócił się i skierował ku motorowi.
- Wsiadaj.
Powiedział krótko, acz stanowczo ... i to nie była na pewno prośba.

Ace sam nie wie co się z nim stało w następnych sekundach. On po prostu jak pchnięty niewidzialną siłą poszedł za mężczyzną którego wcale nie znał, ani nic o nim nie wiedział Pogwałcił wszystkie soje zasady przez jedną głupią komendę. Poczuł się jak posłuszny pies. Jak by już był w pracy i spełniał podejrzane polecenia swoich klientów. Wskoczył na siodełko i czekał jak posłuszne dziecko ufające dorosłemu, że wie co robi. Ile razy już ktoś nabrał go obiecując mu coś, nauczył się przecież żeby nikomu nie ufać powtarzał to sobie z każdym razem! Ale teraz znów to zrobił. Kiedy to do niego dotarło na jago twarz wpełzła obawa i lekki strach, czyżby mężczyzna pokusił się na jego ciało i chciał sobie poużywać? Poza Peragwatti był niebezpiecznie oddawać komuś ciało nigdy nie wiadomo co komuś do łba strzeli jakie zboczone i perwersyjne pomysły!
- Ale... Gdzie pan mnie chce zabrać? -Zapytał całkowicie już nie pewnym tonem widać było, że pożałował swojej impulsywności.

Widac nawyki z burdelu mu już weszły w krew , a stwierdził to po tym jak ten posłusznie po jednej komendzie przyszedł za nim. Mimo, że dzieciak pewnie usilnie starał się bronić swoich racji, to jakoś Mihai nie wierzył w to by na dłuższą mętę blond włosy chłopak przez to coś zyskał. Pewnie, że nie chciał się z nim przespać! Straciłby szacunek do samego siebie gdyby to zrobił.
- Do domu. Powiedzmy, że wynajmuję cię na dzisiejszą noc. - Powiedziawszy to wręczył mu kask. Teraz chyba chłopak nie miał nic do gadania, gdyby odmówił klientowi to pewnie miałby niezłą burdę u swojego Alfonsa, ale i tym się nie przejmował. Gdy młody nałożył kask Mihai odpalił maszynę i szybko odjechali z tamtego miejsca.
(zt x 2)

_____
Przeniosę ich do innego tematu, jakbyco to zaraz dam ci znać.