Peragawatti
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Tereny poza terenami poza miastem

2 posters

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Go down

Tereny poza terenami poza miastem - Page 2 Empty Re: Tereny poza terenami poza miastem

Pisanie by Amil Czw Paź 04, 2012 5:44 am

Dyskretnie rozglądnął się po wnętrzu. Marmurowe schody były wizytówką każdego drogiego i przeklęcie bogatego domu. Błyszczały w świetle padającym przez duże okno, ale kryształowy żyrandol znajdujący się centralnie nad nimi, na samym środku wielkiego holu dawał to główne światło. Nie byłby jednak zdziwiony gdyby zobaczył świeczniki ścienne, czy obrazy w pozłacanych ramach wiszące przy schodach, zajmujące wiele powierzchni i tworzące swojego rodzaju działa sztuki. Amil, pomimo tego, że nie wyglądał na konesera sztuki, znał się nieco na niej. Znanych artystów i charakterystyczne cechy dla danej epoki w sztuce i malarstwie doskonale rozróżniał. James Ward, Arthur Devis czy William Turner. Rodzinna biblioteka musiała powalać na kolana, a Smith widząc ją pewnie już jako dziecko przeżywał niewyobrażalne rozkosze.
Delikatnie przytulił dziewczynę, nie dając jej długo czekać na swój ruch. Nawet jeśli ta wyciągnął do niego rękę, on musiał się albo pochylić i ucałować jej wierzch, albo wykonać to czego od niego oczekiwała. Męskie uściśnięcie sobie ręki nie wchodziło w rachubę; sama myśl, że miałby to zrobić przy całej służbie i menagerze była dziwna. Nie zadowoliło go jednak przedstawienie siebie po nazwisku, dlatego z delikatnym uśmiechem wyprowadził ją z błędu, tonacją głosu naprowadzając na to jak ma się do niego zwracać. Stanowcza prośba, zero rozkazu czy oschłości, która byłaby nieodpowiednia. Akcent jednak miała okropny. Przyjemnością było ponowne usłyszenie brytyjskiego i zmrużeniem oczu w wyrazie rozkoszy pokazał swoją słabość do tego języka. Lizzy miała okazję od razu to wychwycić, bo Smith musiał o tym wiedzieć od momentu gdy Amil poprosił go o przejście na ten język.
Wspiął się za nim po schodach, w ciszy przemierzając kolejne korytarze i mijając kolejne, identyczne drzwi. Droga była prosta, ale gdyby miał się tutaj odnaleźć sam, pewnie zdążyłby się paręnaście razy zgubić czy znaleźć w miejscu z którego rozpoczynał podróż po domu. Dlatego liczył ich kolejność. Pierwsze, drugie, trzecie. Piąte, szóste. Przy jedenastych zastanawiał się czy nie stracił rachuby. Piętnaste zaś okazały się tymi właściwymi do których weszli. Przyjęło go to samo co w holu. Porządek, harmonia i spokój. Nie było niczego co rzucałoby się w oczy, nadawało pokojowi dynamiki i nieco żywiołowości. Jak dla niego było niemalże pusto, ale błyskawicznie uznając, że to nie jego sprawa, zostawił wnętrze w spokoju. Od razu podszedł zresztą do obrazu, przyglądając mu się ze skupioną miną. Trzeba byłoby być głupcem by się nie domyślić, że portret przedstawia bliźniaków, a jednym z nich jest Raymonund. Poważny i roztrzepany. Przyjemny kontrast. Obrazu samego w sobie jednak nie skomentował, nauczony nie mieszania się w rzeczy go nie dotyczące.
- Gdzieś konkretnie położyć swoje rzeczy czy pozwolisz mi zaburzyć porządek rzuceniem ich w któryś z kątów?- Uniósł do góry brew, nie mogąc powstrzymać lekkiego, nieco głupkowatego uśmiechu, który nadawał mu przyjaznego wyglądu, łagodząc poważny ubiór i te przeklęte okulary.
Amil
Amil
Gwiaza Peragawatti & Nimfoman

Imię : Kashmir
Nazwisko : Nuble
Pseudonim : Amil
Wiek : 17 lat
Orientacja : Gej
Liczba postów : 85
Join date : 29/02/2012
Typ : Ume
Zawód : Fotograf, prostytutka.

Powrót do góry Go down

Tereny poza terenami poza miastem - Page 2 Empty Re: Tereny poza terenami poza miastem

Pisanie by Raymound Czw Paź 04, 2012 6:20 am

Dziewczyna przez chwile wydawała się zdziwiona ruchem chłopaka na tyle, że nic nie zrobiła. Dopiero po chwili zaczęła się serdecznie śmiać. Cóż, nie była pewna, kogo przyprowadził Ray, za to już teraz wiedziała, że przez najbliższe dni nudno z pewnością nie będzie.
Mogła to ocenić przynajmniej po morderczym spojrzeniu, jakie Anglik rzucał ich dwójce.
Amil miał szczęście. Gdyby nie obecność Lizzy, skończyłby marnie.

No, może nie do końca salon był aż taki sztywny. W porównaniu z resztą idealnego, ogromnego domu, wydawał się wręcz klaustrofobiczne mały i dość nowoczesny. Zresztą dało się wyczuć, że nieczęsto ktoś w nim w ogóle bywał. Nic oczywiście nie zmieniło porządku: pokojówki pewnie zaglądały tu co godzina, byle tylko nie pozwolić na drobinkę kurzu psującą estetykę choćby kanapy.
Nie było tu śladów "życia". Książki, choć starannie dobrane tematyką, nie leżały porozrzucane po całej powierzchni. Brak było tu również kartek, śmieci... wszystko za sprawą idealnej atmosfery. Raymoundowi spodobało się to. Miła odmiana od zagraconego apartamentu w Peragawatti.
Na pytanie Amila tylko prychnął rozbawiony(?).
-Wiesz, swoje rzeczy zostawia się raczej w swoim pokoju, ale równie dobrze możesz je rozwalić tutaj. Nie łudź się tylko, że będę się powstrzymywać przed deptaniem ich, jeżeli znajdą się na mojej drodze.
To powiedziawszy zlitował się nad chłopakiem i otworzył już ostatnie drzwi. Weszli do całkiem sporego pokoju. Tutaj, w przeciwieństwie do reszty domu, pomieszczenie aż krzyczało, że ma swojego właściciela. Co prawda tu również nie było zbytniego bałaganu, ale na półkach, biurku, ogółem wszędzie walały się różne rzeczy typu ołówki, notesy, szkicowniki, zdjęcia , obroża (?) i parę innych, niezidentyfikowanych przedmiotów. Tym razem książki, poza tymi naukowymi, traktowały również o rysunku. Tu również znajdował się telewizor, do kompletu z konsolą do gier i komputerem. Jednym słowem typowy pokój młodego faceta.
-Mimo wszystko wolę, jeżeli zasyfisz TEN teren- sprecyzował, żeby nie pozostały żadne wątpliwości. Sam swoje rzeczy miał już w swoim pokoju, ach, skoro o tym mowa...
-Tych dwóch par drzwi- wskazał na lewą stronę- radzę ci nawet nie próbować otwierać. Są zamknięte i takie mają pozostać. Jeśli chodzi o pozostałe...- wskazał na trzy pary drzwi po prawej- ostatnie prowadzą do łazienki. Jest w s p ó l n a, więc nawet nie radze ci się do niej zbliżać, gdy będę w środku. W środku masz zasuwę, którą zamykasz drzwi na przeciwko tych wejściowych, żeby uchronić mnie od "podziwiania widoków".- wywrócił oczami i wskazał na kolejne- tych TEŻ nie ruszasz. prowadzą do mojego pokoju. Za nimi czeka cię śmierć. W ogóle nie zbliżasz się do mojego pokoju, mam nadzieję, że to dość jasne. Ostatnie prowadzą do garderoby. Jest tam parę pustych półek, które możesz wykorzystać. I tam RÓWNIEŻ nie próbujesz dostać się do mojego pokoju.
Nietrudno się domyślić, że Smith naprawdę cenił sobie prywatność.
-Pytania?
Raymound
Raymound
Menager

Imię : Raymound Wilhelm Teruki [Ray]
Nazwisko : Smith
Wiek : 24
Orientacja : Bi
Liczba postów : 78
Join date : 31/03/2012
Typ : nieokreślony

Powrót do góry Go down

Tereny poza terenami poza miastem - Page 2 Empty Re: Tereny poza terenami poza miastem

Pisanie by Amil Czw Paź 04, 2012 6:50 am

Cóż, jakby to odpowiednio ująć... Jego mieszkanie, na tle tego domu można nazwać z przymrużeniem oka trzypokojową klitką, generalnie było zagracone. Co prawda nigdy nie walały się miesięczne opakowana po pizzy z ostatnimi jej kawałkami już z pleśnią w środku (takowej, skoro już o tym mowa, nie jadał). Równie nierealna była bielizna ułożona w kącie w łazience czy koszulka walająca się po przedpokoju. Zdarzały się jednak dwudniowe szklanki, jakieś papierki na biurkach czy parę nieuporządkowanych rzeczy, świadczące o tym, że w tym domu ktoś ŻYJE. Zabieganie i konieczność perfekcyjnej organizacji zabraniała mu jednak zostawiać wszystko gdzie popadnie bez uprzątnięcia tego w przeciągu doby. Potem pół dnia spędzone na sprzątaniu było tak nierealne, że zadzwonienie do sprzątaczki było najlepszym pomysłem. Powracając jednak do tematu akurat tego pomieszczenia, należącego do porządnego, bądźmy szczerzy sztywnego ( nie dosłownie... A szkoda, bo odrzucając charakter Smitha był on dobrą fizycznie partią) faceta o jasnych zasadach, których się trzymał z takim zawzięciem, że normalnie ludzie mogliby padać z szoku, Amilowi wszystko wydawało się nieco... przereklamowane. Nie znał się na tym, takie klimaty były dalekie jego normalnym warunkom życia do których przywykł i wolał nie powracać, ale mimo wszystko osamotnienie było wyczuwalne na kilometr. On w tych paru ścianach, szczelnie zamkniętym zasuwkami pomieszczeniu zwariowałby. Nic wiec dziwnego, że Smith niekoniecznie do normalnych należał.
- Aż dziw, że nie przywiążesz mnie jeszcze do łóżka abym przypadkiem nie próbował podglądać Cię przez zamek w drzwiach.- Pozwolił sobie na odrobinę ironii, nie zamierzając być tak grzecznym jak w obecności dziewczyny czy obsługi na lotnisku. Z drugiej zaś strony wciąż nie był agresywny czy szorstki i nie próbował zdominować faceta i przeforsować siłą swojego zdania, więc oberwać również nie powinien.- A tak poważnie, to zrozumiałem wszystko. Te ruszam, tych nie, i tamtych też nie, i trzecich, czwartych, piątych nawet palcem nie tykam. Garderobę zostawiam w spokoju, tam są Twoje rzeczy i nie zamierzam ich ruszać podobnie z przedmiotami tutaj i w łazience.- Przyjął, poważny służbowy ton, uderzająco podobny do tego, którym zwykle posługiwał się Smith. W ten sposób załatwiało się sprawy służbowe, nadawało z góry swoje wymagania, kryteria i odsuwało możliwość targowania się. Tak jest, każda ze stron ma to przyjąć i to aby wszystko, mogą kończyć rozmowę, błędnie nazywaną przez innych "dyskusją". Mediatora kompletnie nie potrzebowali. - Hmmm... Powiedz mi jak to ma wyglądać. Wychodzisz i wracasz ze mną, jest jakaś "godzina policyjna".- Ściągnął z ramienia torbę, kładąc ją na krześle stojącym obok biurka. Nogą przesunął kufer o parę centymetrów, tak aby mu on nie zawadzał przy przemieszczaniu się, gdy rozkładać będzie na jego blacie parę gazet, aparat, laptop i książki. Wszystko idealnie, równo ułożone w półkolu, tak aby mógł zawsze do tego sięgnąć. Marynarka została wcześniej położona na łóżku, a koszula wpuszczona w dopasowane spodnie nie zasłaniała jego pośladków gdy pochylał się. Materiał więc napinał się ukazując jędrne, wyrzeźbione partie ciała, o których niejedna dziewczyna mogłaby pomarzyć. I te zgrabne, długie nogi... Gdyby Ray był gejem odruchowo spojrzałby na te walory. A Amil śmiechem skwitowałby to zainteresowanie.
Amil
Amil
Gwiaza Peragawatti & Nimfoman

Imię : Kashmir
Nazwisko : Nuble
Pseudonim : Amil
Wiek : 17 lat
Orientacja : Gej
Liczba postów : 85
Join date : 29/02/2012
Typ : Ume
Zawód : Fotograf, prostytutka.

Powrót do góry Go down

Tereny poza terenami poza miastem - Page 2 Empty Re: Tereny poza terenami poza miastem

Pisanie by Raymound Czw Paź 04, 2012 7:21 am

Raymound tak naprawdę nie przywiązywał wagi do tego, jak wyglądało miejsce, w którym mieszkał. Ważne, żeby było funkcjonalne, miało dużo książek, dostęp do internetu, wygodne łóżko i wannę. Gorszymi warunkami zresztą też by nie pogardził. Mimo, że był idealnym przykładem paniczyka, spędził sporo czasu w zwykłych akademikach, które nawet w takie luksusy nie ociekały. I pewnie, gdyby nie tutejsze sprzątaczki, byłby tu niezły syf. Bo komu się tu chciało sprzątać? Do tych osób z pewnością nie należał ani Ezekiel, ani Raymound. Obaj zaś byli gotowi się zabić za cokolwiek, co pozostawił drugi. Nie bez powodu między ich pokojami było tyle zamków. I to nie tylko te w drzwiach, bo w końcu jeden klucz pozwalał na otwarcie ich i dostanie się do wewnątrz... wszystkie, które dzieliły ich pokoje miały zasuwy od strony pokoju i od danego pomieszczenia.
Na jego słowa Smith tylko uśmiechnął się pod nosem w ten swój irytujący sposób.
-Chciałbyś.
W sumie mógłby. Tylko go przywiązać, zboku! Miałby z nim spokój. Kto by się dowiedział, że kogoś tu przetrzymuje? Kto by miał coś przeciwko temu. Ostatecznie Amilowi trudno byłoby bronić się w sądzie, jeżeli Ray określiłby to jako "pracę". Tak tak, spokój byłby mile widziany, jednak nie było mu to dane.
Uniósł brew słysząc ton Amila. Prawie się roześmiał. Lata praktyki pozwoliły mu powstrzymać się od tego ruchu. Zamiast tego posłał Nublowi jeden ze swoich kpiących, ociekających wyższością uśmieszków. Podszedł i poklepał go po głowie.
-Dobry Amil, dobry Amil, kosteczkę?- widać Ray również nie zamierzał być na tyle względnie uprzejmy, jaki był dotąd. Cóż, jakby nie było, tu nikt nie mógł nagle wparować. Nawet Lizzy szanowała cudzą prywatność choćby w minimalnym stopniu. Zresztą kto wie, co sobie pomyślała... nie, żeby to nie był zamiar Smitha, pozostawić jej pole do domysłów. Tak było wygodniej. Nawet nie próbowała za nimi iść.
Na jego pytanie wzruszył ramionami.
-Czysto teoretycznie w mojej ofercie było zabranie cię do Londynu, ale równie dobrze możesz radzić sobie sam. Służba pracuje całą dobę- wzruszył ramionami. Właściwie nie zastanawiał się nad tym. w swoim grafiku miał tylko jeden termin i to zdaje się za trzy dni. Nie miał żadnych planów, ale też niezbyt widziało mu się oprowadzanie jednoosobowej wycieczki. Nie był jakimś przewodnikiem, bez przesady... z drugiej strony nie zamierzał dawać Amilowi kieszonkowego. Raz, wiązały się z tym dziwne skojarzenia, dwa, czemu miałby to robić? A trzeba zaznaczyć, że posiadłość wcale nie znajdowała się w Londynie, a parę kilometrów poza nim i bez wynajęcia taksówki i zapłacenia za nią sporej sumki trudno się było dostać do centrum. Zwłaszcza, jeżeli było się tu nowym...
Czemu miałby ukrywać się z patrzeniem na tyłek Amila? To, że nie był nim zainteresowany nie znaczyło, że zabraniał samemu sobie patrzeć. Na jego ustach pojawił się tylko kpiący uśmieszek. Oczywiście, że miał "jędrne, wyrzeźbione partie ciała". W końcu były dość często... używane.
Raymound
Raymound
Menager

Imię : Raymound Wilhelm Teruki [Ray]
Nazwisko : Smith
Wiek : 24
Orientacja : Bi
Liczba postów : 78
Join date : 31/03/2012
Typ : nieokreślony

Powrót do góry Go down

Tereny poza terenami poza miastem - Page 2 Empty Re: Tereny poza terenami poza miastem

Pisanie by Amil Czw Paź 04, 2012 7:46 am

Uniósł do góry brew na jego słowa. Gdyby był bardziej narwany potraktowałby to jakie wyzwanie, zaczepkę czy obrazę i śmiertelnie by się obraził albo od razu przeszedł do swojej obrony. Będąc jednak na tyle opanowanym i trzeźwo myślącym, by uspokoić swój temperament i wytłumaczyć to czystą, jeszcze spokojną dyskusją, uśmiechnął się jedynie figlarnie, postanawiając tego nie skomentować. Zaś tak obojętnie nie mógł zareagować na poklepanie go po głowie jak psa. Gest nie dość, że naruszał jego prywatność co, okay, to akurat mógł przełknąć bardzo łatwo, to cholernie mu ubliżało. Odwracając się, odruchowo złapał go za nadgarstek i szarpnął w swoją stronę. Mocno. Przyciągnął niemalże do siebie do Raymounda i gdyby nie opierał się pośladkami o biurko, mógłby mu nawet uszkodzić bark. Bo, tutaj należą się wyjaśnienia, pomimo tego, że Amil wyglądał na filigranowego, wcale do słabiutkich i wątłych chłopaczków nie należał. Lata ćwiczeń odbiły się na jego sylwetce i chociaż był szczupły, sprężystość i przyzwoite umięśnienie w takich momentach było aż nazbyt zauważalne.
Przez krótką chwilę stał nieruchomo, zaciskając dłoń mocno na nadgarstku, drugą przykładając do ramienia, przygotowany do odepchnięcie nadlatującej pięści. Spięty i skupiony, uważnie przyglądał się mężczyźnie z głową nieco uniesioną do góry. Przez pół minuty, po raz pierwszy w kontaktach z nim, przejawiał się zdecydowaniem i wolą przetrwania. Uległość powróciła dopiero gdy opamiętał się i cofnął obie ręce, zaciskając je na krawędzi blatu, powstrzymując samego siebie przed dalszymi gwałtownymi, brutalnymi działaniami. Marynarkę zdążył mu jednak pogiąć i być może wyprowadzić z równowagi. A minęło dopiero parę minut od momentu gdy znaleźli się w tym domu, nie wspominając o konkretnym pomieszczeniu.
- Mógłbyś mi jednak poświęcić jutro godzinę, dwie, tak abym mógł zorientować się jak stąd pojechać do miasta i wrócić z powrotem?- Zapytał, chcąc odrzucić jak najdalej od nich sytuacje sprzed chwili. Smith nie musiał wiedzieć jakie możliwości ma jego ciało, ani też Amil nie widział konieczności zagłębiania się we własny charakter. Szczególnie osobie, która potrafiła wszystko wykorzystać przeciwko Tobie.- Oczywiście jeśli posiadasz czas. Wolałbym uniknąć zawracania ci głowy czy robienia własną osobą niepotrzebnego zamieszania wśród służby.- Jego angielski z hiszpańskim akcentem mógł strasznie przeszkadzać Smithowi. Ten jednak nie przejmował się tym. Ten szczegół nie przeszkadzał mu w paplaniu dalej i wyrzucaniu słów z siebie z szybkością karabinu maszynowego z krótkimi przerwami między zdaniami na złapanie oddechu.
Amil
Amil
Gwiaza Peragawatti & Nimfoman

Imię : Kashmir
Nazwisko : Nuble
Pseudonim : Amil
Wiek : 17 lat
Orientacja : Gej
Liczba postów : 85
Join date : 29/02/2012
Typ : Ume
Zawód : Fotograf, prostytutka.

Powrót do góry Go down

Tereny poza terenami poza miastem - Page 2 Empty Re: Tereny poza terenami poza miastem

Pisanie by Raymound Czw Paź 04, 2012 8:31 am

Nie można powiedzieć, że Smith nie lubił drażnić innych. Wręcz przeciwnie. On to uwielbiał. Jeżeli miałby wskazać swoje największe przyjemności, to drażnienie plasowałoby się naprawdę wysoko. Właściwie wszystko, co robił Raymound, miało na celu dopiec innym: rozwalał ludziom firmy, kontrolował rynek... czerpał z tego swój własny, sadystyczny rodzaj przyjemności. I nie można przy tym powiedzieć, że był chory.. bo czy robił coś naprawdę strasznego? Równie dobrze mógł zmiażdżyć Amila, a nie zrobił tego, tak samo jak nie niszczył innych... o ile nie podpadli mu zbytnio. Można więc powiedzieć, że nie utracił jeszcze całkowicie swojego kręgosłupa moralnego... albo w jego postrzeganiu świata małe porażki były piękne, gdy łączyły siew jedną wielką.
Jakkolwiek by nie było, to przecież Amil wiedział, na co się pisze. gdy zgadzał się na tą wycieczkę, wszystko aż krzyczało, żeby podszedł gdzieś po rozum. Jak widać nie poskutkowało. Teraz był całkowicie zdany na łaskę swojego managera. Stewardessy, jakkolwiek miłe by nie były, nie mogły go odesłać do domu bez wyraźnego polecenia Ramounda. Nie, żeby Nuble nie mógł tu sobie poradzić: wszędzie znajdzie się miejsce dla tak utalentowanej dziwki.
Tymczasem, poza tym rodzajem specjalizacji, na własnej skórze Smith się przekonał, że ciało Amila było naprawdę interesujące: nie spodziewał się po nim takiej siły. Uśmiechnął się pod nosem. Cóż, dał się zaskoczyć. Można złożyć laur zwycięstwa Nublowi za ten ruch. Tyle, ze to było... śmieszne. Anglik wyglądał, jakby zaraz miał po prostu wybuchnąć Smithem. Wciąż się powstrzymywał, dlatego na jego ustach, zamiast głupkowatego wyrazu, gościł chytry uśmieszek. Przyglądał się Amilowi jak zabawce: nawet wówczas, gdy wydawało się, że to on kontroluje sytuację, Smith wyglądał, jakby to wszystko zaplanował.
I wygrał. Już po chwili chłopak go puścił, wywołując w końcu śmiech. Ray pokręcił głową rozbawiony i rozmasował nadgarstki. I tutaj należą się wyjaśnienia: Smith również nie był chuchrem. Trenował pływanie, co rozwijało mięśnie wystarczająco, by mógł odpłacić się Amilowi za fałszywy krok. Tyle, że Anglik chciał pokazać, że jest ponad to. I tak wygrał, bez użycia siły. Zadowolony uśmieszek nie opuszczał jego ust.
-... jak będziesz grzeczny.- całkiem nieźle się bawił. Choć z ust jego nigdy by to nie padło, to przed sobą stwierdził to definitywnie. Cóż, widać wycieczka do Londynu może okazać się całkiem zabawna... dla niego.
Jednak zabawa była ciekawa, gdy ją się dawkowało. Dlatego tez uśmiech znikł z ust, a Raymound zastanowił się chwilę.
-O której?- w sumie powinien sam to ustalić, bo takie pytanie brzmiało co najmniej głupio, ale jak widać nie chciało mu się nad tym zastanawiać. Z pewnością zaproponowałby, np. 6.00, a potem musiał wysłuchiwać narzekań na zbyt wczesną porę.
-.. a służba jest od tego, żeby zawracać jej głowę. Nawet nie zdajesz sobie sprawy, ile osób pracuje tutaj przez większość czasu praktycznie tylko dla Elizabeth. Odnoszę nawet wrażenie, że zaczynają się nudzić. Trzeba im znaleźć jakieś zajęcie...- co do Smitha, on od paplania był daleki. O ile mówił wiele, nigdy się nie rozpędzał. Mówił tym samym tonem, choć jego barwa głosu połączona z podkreślaniem odpowiednich sylab dawała mu całkiem spory posłuch. W końcu w biznesie liczyło się to, by móc przekazać jak najwięcej informacji tak, by nikogo nie zanudzić. Raymound z pewnością posiadał do tego talent. Mógł wygadywać bzdury lub czytać encyklopedię, a obie te rzeczy staną się zarówno niesamowicie ciekawe, jak i bardzo inteligentne. Brakowało mu jeszcze do tego talentu do obdarowywania ludzi obelgami. Ludzie obrażani przez jego ojca potrafili mu za to podziękować. Miałby całkiem sporo zabawy, gdyby posiadał taką umiejętność i mógł ją wypróbować na Amilu... na jego twarzy zagościł raczej podejrzany uśmieszek.
Raymound
Raymound
Menager

Imię : Raymound Wilhelm Teruki [Ray]
Nazwisko : Smith
Wiek : 24
Orientacja : Bi
Liczba postów : 78
Join date : 31/03/2012
Typ : nieokreślony

Powrót do góry Go down

Tereny poza terenami poza miastem - Page 2 Empty Re: Tereny poza terenami poza miastem

Pisanie by Amil Czw Paź 04, 2012 6:31 pm

Tylko osoba opierająca całe swoje życie na rywalizacji mogła znaleźć w tym stronę przegraną i wygraną. Przecież to było zwykłe szarpnięcie, odruch bezwarunkowy każdej osoby, która miała instynkt przetrwania. W dodatku Amil nie myślał nad tym, ani nie planował zirytować czy rozbawić Smitha, kiedy sam wewnętrznie odczuwał znaczące pokłady zdenerwowania. Niechęć była aż nazbyt widoczna, jednak zinterpretowanie tego zostawimy już menagerowi. W końcu wcale nie musiało chodzić o samo potraktowanie go w ten sposób jak dziecka z którym można pozwolić sobie na takie pobłażliwe gesty, a na przykład zwykłą niechęć do dotykania włosów, głowy czy jakiekolwiek części ciała przez niego. Mało prawdopodobne, ale bierzemy pod uwagę każdą możliwość, prawda?
- Może być 8? - O 6 miał zwyczaj biegania, z którego nie zamierzał rezygnować. Nawet jeśli poranki w Anglii mogłyby być chłodne, a z nieba lał się deszcz, on i tak pójdzie na poranną porcję ćwiczeń. Zdawał sobie sprawę, że później może nie być na to czasu, a rezygnować z czegoś w co się sumienne bawi od paru lat nie zamierzał. Chociaż Smithowi wystarczyłby sam fakt, że wcześniej po prostu nie będzie gotowy. Ten mógłby sobie dopowiedzieć co tylko by zechciał, nawet jeśli zamieszane w to było dwugodzinne siedzenie w łazience i jeszcze dłuższe stanie przed lustrem.
Odetchnął głęboko poza tym nie wykonując żadnego ruchy. Rozkładanie najważniejszych dla niego rzeczy skończył, zaś krzątać się na większej przestrzeni nie mógł, gdyż Ray stał wciąż blisko niego. Z ich dwóch to on był wyższy o tych parę niewiele znaczących centymetrów, ale jakby na to nie patrzeć i tak stał mu na drodze. W dodatku zaczynał rozpraszać. Wcześniej jedyną rzeczą, która mu się w nim podobała był ten przeklęty akcent. Teraz, nawet delikatny zapach perfum których używał drażnił zmysły, a pieprzyk w kąciku oka cudem wychwycony przez zachodzącą na niego grzywkę, był uroczy i powodował szybce bicie serca. Przełykając ślinę, starał się lubieżnie nie lustrować jego ciała wzrokiem. Bo co z tego, że Smith był chudy i mniejszy od niego? Posiadał kobiece rysy twarzy, obojętną postawę która odrzucała i miał sposób bycia doprowadzający do szału? Sama myśl, że właśnie rozpatrywał zalety swojego szefa, odrzucając na bok całą masę wad, doprowadzał Amila do złości. Zrezygnowany, odwrócił się do niego bokiem, sięgając po aparat. Nie bawiąc się ze zmianą ustawień, ani nawet złapaniem odpowiedniego kadru, od razu zrobił mu zdjęcie, zasłaniając połowę twarzy sporym przedmiotem.
- Mógłbyś tak nieco się odsunąć? O krok, ewentualnie dwa.- Poprosił, bardziej wbijając się udami w blat, już teraz niemalże na nim siedząc.- Chyba, że mimo wszystko pragniesz mieć zrobione zdjęcia. Z bliska. Bardzo bliska.- Obniżył tonację głosową, uśmiechając się szeroko. Tylko wprawione oko, które widziało go szczerze rozbawionego, mogło wychwycić sztuczność tego gesty.
Amil
Amil
Gwiaza Peragawatti & Nimfoman

Imię : Kashmir
Nazwisko : Nuble
Pseudonim : Amil
Wiek : 17 lat
Orientacja : Gej
Liczba postów : 85
Join date : 29/02/2012
Typ : Ume
Zawód : Fotograf, prostytutka.

Powrót do góry Go down

Tereny poza terenami poza miastem - Page 2 Empty Re: Tereny poza terenami poza miastem

Pisanie by Raymound Pią Paź 05, 2012 8:15 am

Lubił poczucie władzy. A wbrew pozorom trudno je mieć. Można było mieć władze nad swoimi pracownikami, ale prywatnie... jak odczuwać władze? Banalnie proste. Wystarczyło nieco przeinaczyć swoją wizję świata. Tak oto Raymound postrzegał świat jako serię niepowodzeń lub sukcesów, ciesząc się z każdej małej porażki innych, chwaląc pod niebiosa swoje drobne wygrane i plując sobie w brodę z każda sytuację, która jest odwrotna do dwóch wcześniej wspomnianych.
I wbrew pozorom Raymound nie był rannym ptaszkiem. Jego zawód wcale nie wymagał wczesnego wstawania, jeżeli tylko pracował do późnej nocy, równie dobrze mógł się budzić w południe. Prawdę mówiąc, gdyby chciał, w ogóle nie musiałby wychodzić z łóżka, żeby zarabiać przynajmniej parę razy więcej, niż Amil. O ironio, Amil również nie musiał wychodzić z łóżka... ale mu nie o tym.
8 była odpowiednia. Prawdę mówiąc, to wciąż było trochę za wcześnie, jeśli chodzi o gust Smitha. Miał zamiar "przywitać" się z domem i to w porze, w której Elizabeth sobie smacznie chrapie. Nie chciał znów na nią wpaść, jeszcze zaczęłaby rozmowę.. a trzeba powiedzieć, że nie dawała swojemu rozmówcy się ignorować. Mała szantażystka.
Raymound nie był głupi. Zdawał sobie sprawę z tego, jak "przystojny" (ładny?) był Amil. Sęk w tym, że nie miało to żadnego znaczenia. Dziwka? Kto zniżał się do tego poziomu?
Nie był zainteresowany. Wcale i ani trochę.Nawet teraz, gdy przypomniało mu si, dlaczego chłopak był uznawany za gwiazdę.
Byłby sam się odsunął, gdyby nie nagły błysk flesza. To było piękne: w jednej chwili Raymound posiadał minę neutralną, wciąż naznaczoną niedawnym uśmieszkiem, błysk i już był wkurwiony. Spojrzał na Amila a potem na aparat.
-Jak go stracisz, to nie będziesz miał czym robić zdjęcia LONDYNU. Radzę więc go przede mną schować, bo aktualnie niewiele brakuje mi do zmiażdżenia go.
Może i zauważyłby fałsz w słowach Amila, ale nie obchodziło go to zbytnio. Rozejrzał się jeszcze po pokoju. Módlmy się, żeby Ezekiel nie wpadł z wizytą.
-Jak będziesz coś chciał, pukaj. Zabije cię, jeżeli będziesz tego próbował bez powodu.- chwilę potem udał się do łazienki.
Jeżeli obyło się bez komplikacji, tak właśnie zakończył się dzień pierwszy
Raymound
Raymound
Menager

Imię : Raymound Wilhelm Teruki [Ray]
Nazwisko : Smith
Wiek : 24
Orientacja : Bi
Liczba postów : 78
Join date : 31/03/2012
Typ : nieokreślony

Powrót do góry Go down

Tereny poza terenami poza miastem - Page 2 Empty Re: Tereny poza terenami poza miastem

Pisanie by Amil Sob Paź 06, 2012 8:40 pm

Elisabeth była przeuroczą osobą. Amil swoim przecudownym sposobem oceniania ludzi i nadawania im cech niekoniecznie do nich pasujących, doszedł do tego błyskotliwego wniosku zaledwie po paru sekundach spędzonych na przyglądaniu się młodej damie. I bynajmniej nie stwierdził tego za pomocą porannej rozmowy z nią, która zapewne była jedną z tych niezręcznych, a następnie nieco bardziej komfortowych, by w końcowym stadium stać się przeuroczą, pełną humoru pogawędką. Zaś, podczas porannego biegania połączonego z dużą porcją gimnastyki, kiedy to wykładając się na wilgotnej od porannej rosy trawie miał widok przez duże okna wprost na jadalnie, zachwyt dopadł go jak grom z jasnego nieba. Krzątanina, nieco naburmuszona mina i niekoniecznie perfekcyjny wygląd, powodował właśnie takie ciepło i pozytywne uczucia. Przyjemnie byłoby na te parę dni znaleźć z kimś kontakt niepodobny do oschłych czy prześmiewczych reakcji, które wiązały go ze Smithem. O ile o jakichkolwiek relacjach, a nie jedynie tolerancyjnym i niechętnym przebywaniu ze sobą z konieczności była mowa. Będąc jednak młodym, nadpobudliwym i przyzwyczajonym do ciągłego kontaktu z innymi osobami dzieciakiem, mógł wszystko podkoloryzować przy szukaniu koleżanki na jakiś czas. Służba odnosiła do niego raczej ozięble, widocznie odpowiednio wytresowana przez Smitha. Być może jedna z zasad tego domu mówiła, że do gości zbliżają się jedynie na bezpieczną odległość i z konkretnego powodu? Bardzo prawdopodobne, szczególnie wtedy gdy wychodził jak i kiedy wracał, jedyne pytanie które padło w jego kierunku brzmiało "Czym mogę służyć?" tonem wcale nie zachęcającym do odpowiedzi "Tak, jestem głodny jak wilk, więc zrób mi śniadanie". W dodatku, problem tkwił również w samym Amilu, który nieprzyzwyczajony do usługiwania mu, czuł niewielkie (naprawdę bardzo mało znaczące!) wyrzuty sumienia na samą myśl o rozkazaniu czegoś drugiemu człowiekowi. Co było zabawne, bowiem w pracy generalnie to mu ROZKAZYWANO co niekiedy doprowadzało go do szału i pragnienia zemsty... Ale nie o tym...
Był gotowy. Po półgodzinnym zajmowaniu łazienki, usiadł na łóżku otwierając książkę. Ray więc od razu po wyjściu z własnej pokoju mógł dostrzec znowu przyzwoicie ubraną postać z tą charakterystyczną granatową grzywką przysłaniającą mu pół twarzy... I upaść z wrażenia z powodu czarnego, eleganckiego sweterka no i masy papierków porozrzucanych po łóżku. Opakowania po czekoladkach, batonikach, cukierkach otaczały wyprostowane nogi Amila na całej długości, tworząc dość przerażający wygląd. Dodatkowo obrzydzające mogło być dopełnianie się żelkami kiedy ilość zjedzonych słodyczy i tak była przerażająca. Jakby na dowód tego, że umiaru nie posiadał, sięgał ręka po kolejne kwaśne przysmaki wyciągając całą garść i większą jej część wpakował sobie do buzi. Wycierając rękę o kawałek małego ręcznika, który zabrał z łazienki i który leżał na szafce nocnej, przekręcił kartkę... I pociągnął nosem, głośno zamykając książkę. Ściągając okulary, odkładając je na własny podołek, sięgnął po paczkę husteczek i delikatnymi ruchami zaczął ocierać swoje policzki z łez. Jednocześnie delikatnie się uśmiechał. Ckliwe momenty chociaż zawsze wydawały mu się tak nierealne, że aż zniechęcające i tak go wzruszały. Dlatego wciąż i wciąż powracał do dramatów i romansideł, aby ciągle płakać, a potem mówić o tym jak bardzo wrażliwość i naiwność bohaterów doprowadzała go do szału. Smith był właśnie świadkiem jednym z tych momentów i dla własnego dobra powinien albo tego nie komentować, albo jak najszybciej stąd wyjść.
Amil
Amil
Gwiaza Peragawatti & Nimfoman

Imię : Kashmir
Nazwisko : Nuble
Pseudonim : Amil
Wiek : 17 lat
Orientacja : Gej
Liczba postów : 85
Join date : 29/02/2012
Typ : Ume
Zawód : Fotograf, prostytutka.

Powrót do góry Go down

Tereny poza terenami poza miastem - Page 2 Empty Re: Tereny poza terenami poza miastem

Pisanie by Raymound Nie Paź 07, 2012 5:01 am

Elisabeth... ostatnio była wyjątkowo zajęta. Ciągano ją po całym kraju, od sali do sali, przypominano o ćwiczeniach i nie dawano opuszczać prób, umawiano spotkania z różnymi ludźmi... nie, żeby tego nie lubiła. Wręcz przeciwnie, to był właśnie jej klimat: wciąż była w ruchu, nie miała kiedy nawet pomyśleć o nudzie. To było po prostu dość męczące.
Dlatego od razu, gdy znajdowała się w domu, starała się z niego wyciągnąć jak najwięcej dobrego. odpoczywała tu, gawędząc ze służbą (która miała jedynie nie rozmawiać z gośćmi, prawdę mówiąc niektórzy nawet ze Smithem byli w... "dobrych" kontaktach. Wszyscy mówili z dziwnym akcentem, część w ogóle nie rozumiała angielskiego), bawiąc się z psami (w domu były trzy: dwa dobermany i jeden hart afgański, na dworze cała masa innych, niezbyt przyjaznych), czytając i bawiąc się. Nic dziwnego, że i z przyjazdu nieznajomego postanowiła wyciągnąć nieco zabawy. Do Raya nawet się nie zbliżała wiedząc, że rano nie miał zbyt dobrego humoru. Za to z Amilem znalazła wspólny język. Nawet pomijając fakt, że nie była rannym ptaszkiem. Wstała tak wcześnie tylko dlatego, że chciała nieco powęszyć przed kolejną porcją pracy.

Tymczasem Raymound obudził się naprawdę wcześnie. No tak, to nie był jego klimat, widzieć wschód słońca. Nie, żeby jakoś specjalnie mu się przyglądał, raczej nieprzyjemnie go zaskoczyło podczas śniadania w mniejszej jadalni.
Odwiedził parę ważniejszych pracowników (upierał się, że robił to z obowiązku, ale nie mógł powstrzymać lekkiego uśmiechu na widok zarządcy domu), przywitał się z psami, sprawdził, czy wszyscy pracują tak dobrze, jak powinni i w końcu mógł udać się na basen.
Nie, żeby był sentymentalny, ale brakowało mu tego miejsca w Benoit. Mógł co prawda iść na basen publiczny, ale roiło się tam od tych wszystkich pomarszczonych staruszek... jego zmysł estetyki cierpiał. Nic więc dziwnego, ze postanowił sobie wszystkie te dni życia lądowego odbić ostrym treningiem.
Na basenie spędził ładnych parę godzin, ale nie wyglądał na zmęczonego. Raczej nie mógł powstrzymać kącika ust, zdrajca cały czas próbował uciekać do góry.

Gdy dotarł do małego salonu, włosy miał przykryte ręcznikiem, ale na więcej ciekawych widoków nie było co liczyć: skorzystał z łazienki przy basenie. Co ciekawe, wciąż był ubrany raczej luźno: szara koszulka sięgająca połowy ud, czarne szorty i skórzane buty za kostkę. Dość dziwaczne połączenie, ale jakoś niespecjalnie przejmował się doborem tego, co ubierał na siebie. I zrezygnował z okularów, wszak dopiero co był na basenie. Chyba dopiero teraz wyglądał na swój wiek.
Wracając jednak do akcji, wszedł do salonu... i od razu się cofnął, by zamknąć drzwi. Dopiero po chwili przemógł się i wszedł do środka. Spojrzał na papierki, książkę, paczkę żelek... a następnie na Amila, bez namysłu napychającego się jedzeniem. Raymound wyglądał, jakby miał zaraz zwymiotować. Dam dychę na to, że był bledszy od świeżo upranego obrusu w jadalni.
-Szykuj się, zaraz jedziemy- rzucił tylko raczej słabym głosem i wmaszerował do swojej sypialni. Spędził tam całkiem długi czas, by wyjść z do połowy opróżnioną szklanką wody (lub do połowy pełną, jak mógł zauważyć Amil).
-Jesteś... obrzydliwy- stwierdził mierząc wzrokiem papierki. tu nawet nie chodziło o bałagan, tego mógł się spodziewać, ale... obrzydlistwo. Słodycze. Ciało Smitha przeszedł dreszcz. Nawet nie skomentował wilgotnych oczu Amila, bo chyba nie chciał wiedzieć.
To będzie długi tydzień...
Raymound
Raymound
Menager

Imię : Raymound Wilhelm Teruki [Ray]
Nazwisko : Smith
Wiek : 24
Orientacja : Bi
Liczba postów : 78
Join date : 31/03/2012
Typ : nieokreślony

Powrót do góry Go down

Tereny poza terenami poza miastem - Page 2 Empty Re: Tereny poza terenami poza miastem

Pisanie by Amil Czw Paź 11, 2012 4:48 am

Kiedy Amil odrzucił na bok książkę i przepchał papierki na drugą stronę łóżka, wcale nie zamierzał przejmować się reakcją Smitha. Jego komentarze, miny i cała ta otoczka, nie robiła na nim żadnego wrażenia. Przyjął, że ten tydzień spędzi na błogim lenistwie, nie zamierzając się przejmować humorkami osób trzecich. Jego niedoczekanie. Nawet opakowania skończyły upchane na pobliskiej szafeczka, tak aby z nimi nie spał, nie zamierzając poświęcać teraźniejszy czas na ich wyrzucanie. Nawet jeśli zajęłoby to tylko minutkę, był gotowy do wyjścia. Przygotowany na zwiedzanie nowego miasta, latanie po sklepach, kawiarniach i pubach jak i oglądanie się za przystojnymi anglikami. Zapewne przeprowadzi z niejednym rozmowę, rozkoszując się wybornym akcentem, który dotychczas miał okazję usłyszeć tylko parę razy. Liczył nawet, że spotka kogoś znanego, chociaż nie było to jego priorytetem. Nie przypuszczał jednak aby ten zwrócił na niego uwagę i zakochał się bez pamięci, jak to bywało z wyobrażeniach nastolatków.
- Jestem gotowy.- Przerzucił pokrowiec aparatu przez ramię, poprawiając oprawki okularów.- Powiedz mi tylko jak będzie z dojazdem.- Po raz kolejny pokazał jak bardzo zorganizowanym i konkretnym jest człowiekiem: najpierw to co najważniejsze i związane z koniecznymi informacjami, a dopiero potem tak zwana "gadka szmatka" na temat tego czy ewentualnie jest obrzydliwy... Chociaż gdyby zaczął opowiadać mu o sobie pewne ciekawostki... Związane z pracą... Obrzydzenie, które ten odczuwał i rzekomo było niewyobrażalnie wielkie, zamieniłoby się w coś zupełnie nieistotnego. Aż złośliwie uśmiechnął się na myśl o tym jaką ten musiałby mieć minę. A potem spoważniał na wspomnienie jego spokoju, gdy ten wypytywał go o intymne sprawy związane z własnymi upodobaniami, preferencjami i możliwościami łóżkowymi. Tak. No właśnie... Mniejsza o to.

//wybacz za zwłokę i ten nic nie wnoszący post... Ale podejrzewam, że wytłumaczenie o braku weny, wszystko tłumaczy.
Amil
Amil
Gwiaza Peragawatti & Nimfoman

Imię : Kashmir
Nazwisko : Nuble
Pseudonim : Amil
Wiek : 17 lat
Orientacja : Gej
Liczba postów : 85
Join date : 29/02/2012
Typ : Ume
Zawód : Fotograf, prostytutka.

Powrót do góry Go down

Tereny poza terenami poza miastem - Page 2 Empty Re: Tereny poza terenami poza miastem

Pisanie by Raymound Czw Paź 11, 2012 5:33 am

Spokojny tydzień... spędzony na błogim lenistwie! Taki optymizm był wręcz nienormalny w tym momencie. Jak ktoś w ogóle mógł coś takiego pomyśleć: błogość. Lenistwo. Spokój! W towarzystwie Smitha? Jasne.
Jednak o dziwo Nuble należał do tych, którzy niewiele sobie robili z tego, co mówił i robił Raymound. Być może Anglik powinien to docenić, ale... coraz bardziej go to wkurzało. Do Elizabeth zdążył się już przyzwyczaić, ale poza nią NIKT nie ignorował tego, co mówił. Nikt, poza tymi, którzy ostro się na tym przejechali... i Amilem. To zaczynało powoli wkurzać menadżera, a podobno miał nerwy ze stali. Podobno, bo i tu zaistniał wyjątek. Znowu przeszedł go dreszcz na myśl o tym tygodniu... nie miewał przejawów intuicji, ale teraz nawiedziły go naprawdę złe przeczucia. Przeraźliwie złe przeczucia.
Uniósł brew na widok papierków odłożonych na stół. naprawdę, wcale ich nie było widać. Albo może miały być jeszcze dekoracją?
Nic nie powiedział, ale spojrzał znacząco na Amila. Zdawał sobie sprawę z tego, ze chłopak będzie udawał nieświadomość. Poczeka. Będzie się w niego wpatrywał tak długo, aż ten sprzątnie. Nie, Ray nie był pedantem. To była jedna z jego wad: tak naprawdę nie lubił całkowitego porządku. Problem stanowiło pochodzenie odpadków: na samą myśl o tym, ile czekoladek było w tych papierkach, Smitha aż mdliło. Dlatego nie mógł pozwalać na pozostawienie ich tutaj. Usiadł sobie na fotelu i czekał. W końcu wcale nie musiał pomagać Amilowi w zwiedzaniu.
-Podwiezie nas Andrew. Prawdopodobnie zostanie w Londynie, żeby być na każde wezwanie.
A niby jak inaczej ów transport miał przebiegać? Nie docierała tutaj żadna linia metra, czy autobusów, a wzywanie taksówek było nieopłacalne, gdy posiadało się prywatnego szofera. No, może nie do końca prywatnego. Pracował dla rodziny, nie dla Raymounda.
A propos pracowników, wciąż przyglądał się swojemu. Nie miał zamiaru dać za wygraną. I oczywiście nie przegapił okazji, żeby popodziwiać to, za co ludzie potrafili płacić grube pieniądze. Na jego twarzy pojawił się lekki uśmieszek.
Peragawatti dysponowało towarem najwyższej jakości.
Po chwili uśmieszek znikł.
Szkoda, że asortyment był raczej... żywy.
Raymound
Raymound
Menager

Imię : Raymound Wilhelm Teruki [Ray]
Nazwisko : Smith
Wiek : 24
Orientacja : Bi
Liczba postów : 78
Join date : 31/03/2012
Typ : nieokreślony

Powrót do góry Go down

Tereny poza terenami poza miastem - Page 2 Empty Re: Tereny poza terenami poza miastem

Pisanie by Amil Czw Paź 11, 2012 6:17 am

Sięgnął po szczotkę do włosów położoną na pobliskim fotelu, wykonaną z miękkie włosa i powłoki ceramicznej. Musiała kosztować majątek, ale warto włożyć w jedną rzecz służącą na co najmniej rok sporo kasy, zamiast wydawać na coś co się szybko zniszczy i niekoniecznie robi to, czego się od niej oczekuje. Wystarczyło więc dwa razy przeczesać włosy, aby było one miękkie w dotyku, odpowiednio ułożone i proste. Potem zaczął delikatnie upinać włosy, nie odzywając się do swojego menagera ani słowem. Liczy, że mu ustąpi? Trudno, myli się. Pomyłki każdemu się zdarzają, a Amil nie zamierza spełniać każdej jego zachcianki, nawet jeśli to był jego dom. Użyje tego powodu, w porządku. Wyniesie się stąd i zamieszka w hotelu. Nie będzie chciał go odwieść? Zejdzie na dół do służby i będzie ich tak gorąco przekonywać, aż w końcu któryś z lokajów zgodzi się go zawieść. Jeśli nie, pożyczy samochód. Jeśli to się nie uda wezwie taksówkę i w mieście będzie kombinował z wypożyczeniem jakiegoś skutera... Na swój fałszywy, idealnie podrobiony dowód. Już teraz wiedział, że to jedna z najgłupszych rzeczy jakie mógłby zrobić.
- Będziesz mi towarzyszyć czy spędzisz resztę dnia w fotelu?- W końcu odwrócił się w jego stronę, podchodząc do drzwi. Pokazywał mu w najbardziej oczywisty ze wszystkich istniejących sposób, że nie zamierza na niego czekać. Na prawdę uważał, że łaski mu Smith nie robi wychodząc z nim gdziekolwiek. Co więcej... Stop.
Wdech.
Mógłby się tak na niego nie patrzeć. Znał to spojrzenie. Oceniające, osądzające i zawsze mówiące o przedmiotowym traktowaniu. Zawsze, nigdy nie było wyjątku. Skąd to wiedział? Klienci zawsze się tak na niego patrzyli, kiedy sprawdzali czy towar jest odpowiedni, dobry i warty swojej ceny. A potem pełni aprobaty brali się do dzieła. Sam nie wiedział czy być zadowolonym czy złym z takiego spojrzenia u swojego menagera.
Amil
Amil
Gwiaza Peragawatti & Nimfoman

Imię : Kashmir
Nazwisko : Nuble
Pseudonim : Amil
Wiek : 17 lat
Orientacja : Gej
Liczba postów : 85
Join date : 29/02/2012
Typ : Ume
Zawód : Fotograf, prostytutka.

Powrót do góry Go down

Tereny poza terenami poza miastem - Page 2 Empty Re: Tereny poza terenami poza miastem

Pisanie by Raymound Czw Paź 11, 2012 7:13 am

Wpatrzył się w szczotkę do włosów. Ot, zagapił się. W szczotkę, nie we włosy. Naprawdę ładna szczotka. Bardzo skuteczna. Patrz na szczotkę, Ray...
Oczywiście nie zamierzał ustąpić. Powieka mu nie drgnęła, by zdradzić frustrację, jaka rodziła się wewnątrz. Nie mógł pozwolić na taką niesubordynację. Co prawda nie byli w pracy, ale Amil wciąż mieszkał w jego domu. pewne zasady nie uległy zmianom, pojawiły się nowe. Wśród nich na którymś z wyższych miejsc plasowało się coś takiego jak kultura. Tak, to właśnie to, czego brakowało zarówno gościowi, jak i gospodarzowi. mimo to, czy to naprawdę była wysoka cena? Posprzątanie papierków. W zamian za tydzień w Londynie. Raymound zgrzytnął zębami, orientując się dopiero po chwili. Miał tylko nadzieje, że pozostało to niezauważone.
Kolejne były wsów... wsuwki! To było takie kobiece. Smith naprawdę w tym momencie chciał się skrzywić, żeby okazać swoje niezadowolenie. Naprawdę. nawet pamiętał o tym przez chwile, mogę zaręczyć. Tyle, że z niewiadomych przyczyn nie mógł. Cholera. Niech szlag te wszystkie wsów... wsuwki! Kupi magnes i wszystkie powyrzuca. W ogóle noszeni wsuwek powinno zostać zabronione dla mężczyzn. To strasznie dziewczęce. Tak. Dziewczęce.... o czym on to...?
Wywrócił oczami. Pewne przypadki były naprawdę niereformowalne. Jeszcze znajdzie środek, by zmusić Amila do posprzątania tych papierów. Może poskutkowałaby zwykła informacja, że zamknął salon na klucz i miał go w kieszeni? To wcale nie było kłamstwo. Nie chciał, by ktoś nieproszony tu wchodził, a od środka nie było zamka, który pozwoliłby na otwieranie drzwi bez klucza.
Obędzie się. To było zbyt proste. Wymyśli coś bardzo podstępnego, ale do tego potrzebował czasu, którego teraz nie miał zbyt wiele. ( No dobra. zapomniał je zamknąć przez to, ze prawie zwymiotował. Wielkie mi rzeczy).
-To TY będziesz mi towarzyszyć- poprawił Amila siląc się na spokój. Zgrzytnął zębami i zgarnął coś na plecy. No tak, marynarka. Bez niej ani rusz.
Narzucił ją na plecy i szedł przez dom nawet nie oglądając się za "turystą". Jako "przewodnik" powinien mieć tylko flagę uniesioną w górę,żeby być wido... dobra, nie kontynuujmy tej myśli, zwłaszcza, że zaczęła brzmieć... no nie tak, jak miała.
W każdym razie do tyłu obrócił się dopiero wtedy, gdy opuścił posiadłość. i jak na zawołanie dobiegła do niego trójka rozszczekanych psów, zasłaniając wszelką widoczność. Wielki hart afgański był najżywszy z nich wszystkich. Psy tej rasy zwykle były dostojne i eleganckie... ale ten praktycznie rzucił się na Raymounda z zamiarem wylizania jego twarzy. Smith wyglądał na obrzydzonego, ale nie zrzucił z siebie stworzenia, widocznie nie mając w planach zrobić mu jakiejś poważnej krzywdy. Dwójka dobermanów tylko dołączyła się do zabawy, poszczekując i skacząc wokół, niczym czarownice nad stosem, na którym paliły swoje ofiary. Cała "zabawa" trwała z dwie minuty, zaś cierpliwość Anglika się wyczerpała.
-Siad!- prawie krzyknął (on nie krzyczał. Tak, tu też istniał wyjątek. Nawet parę). Psy, jak na komendę (no co ty nie powiesz) wykonały polecenie. Smith tylko wywrócił oczami. Posłał Amilowi jedno ze spojrzeń mówiących "nie komentuj", po czym podszedł do Andrewa.
Szoferem okazał się wysoki, acz niezbyt postawny blondyn. Wyglądał na dość miłego i był kolejną z osób, do których Smith zwracał się raczej... uprzejmie. Właściwie Andrew wydawał się nawet lubić Raymounda. Albo był typem jakiegoś dziwnego optymisty.
Pomachał Amilowi w momencie, kiedy Raymound znów zaczął się kierować dalej.
I tak wszyscy trzej (o ile Amil nie zgubił się po drodze) dotarli do czerwonego buicka. <<< klik
Ray prawie wyszczerzył się na widok jednego z ulubionych samochodów. Szofer wydawał się podzielać zamiłowanie do samochodów, bo gdy wsiadł pogłaskał tapicerkę.
-To gdzie jedziemy?- zapytał Andrew, gdy Ray pakował się na tyle siedzenie, niechętnie robiąc miejsce Amilowi (z przodu się NIE siedziało)
Posłał tylko krótkie spojrzenie swojemu "turyście".
-Czas na plan wycieczki.


Ostatnio zmieniony przez Raymound dnia Pią Paź 12, 2012 8:53 am, w całości zmieniany 2 razy
Raymound
Raymound
Menager

Imię : Raymound Wilhelm Teruki [Ray]
Nazwisko : Smith
Wiek : 24
Orientacja : Bi
Liczba postów : 78
Join date : 31/03/2012
Typ : nieokreślony

Powrót do góry Go down

Tereny poza terenami poza miastem - Page 2 Empty Re: Tereny poza terenami poza miastem

Pisanie by Amil Pią Paź 12, 2012 2:44 am

Przez krótką chwilę uśmiechał się głupio do jego pleców. Wygrał. Raymound wyglądał na obrażonego ( NAWET jeśli nie bywał obrażony) a chwila triumfu była całkiem przyjemna. Zrelaksowała go i... Co tu dużo mówić, każdy lubi momenty kiedy coś idzie po jego myśli. Amil nie był wyjątkiem.
I proszę... Nie wysuwajmy jako decydującego argumentu, że ten ma robić wszystko "bo to jest warte tygodnia spędzonego w Londynie". Oczywiście pobyt tutaj miał swoją cenę, ale takie przekonywanie i czepianie się tego co teoretycznie było ciosem poniżej pasa i kwestią, jakiej przeskoczyć nie można było, było po prostu niesprawiedliwe. Nawet jeśli Amil był głupią, kłótliwą i bezmyślną ciotą, która doprowadzała do białej gorączki nawet tych najspokojniejszych. Miłe jednak było, że Smith powstrzymał się od awantury... Których, jako człowiek obdarzony niezwykłą kurtuazją i kulturą, zapewne nie robił.
Kara? Jasne. Może być i ta najbardziej podstępna jak i najgorsza z najgorszych. Jeśli mszczenie się za coś takiego mogło sprawić przyjemność okay, Amil z rozbawieniem weźmie to na siebie. Preferencje preferencjami, a i cała masa innych, ludzkich odskoków była mu znana, ale proszę was, szczerze, czy ktokolwiek znał osobę, która z taką złością zareagowała na papierki położone w pokoju, który został mu "użyczony" na czas pobytu? Na dodatek, ta osoba sama przyzwoliła na zasyfianie.... Nieśmiało wypadałoby podnieść rękę, prawda?
On na atak psów odpowiedział wesołym gwizdem, pochyleniem się i zaczęciem czochrania futrzaków. Ani chart, ani doberman nie były zachwycające, ale pragnienie posiadania psa było w nim od dawna. Praktycznie od zawsze. Wcześniej nie mógł sobie pozwolić, gdyż mieszkał pod czyimś dachem, ale wcale nie było lepiej gdy dorobił się swojego. Wciśnięcie dużego futrzaka do swojego nawet jeśli nie malutkiego, to jednak posiadającego określoną przestrzeń mieszkania wiązało się z cudem. Miał go wyprowadzać między jednym seksem, a drugim? A może kiedy brał się za tą całą papierkową robotę? Swoją drogą do dzisiaj był w lekkim szoku, że zarabiając swoim ciałem, musi siedzieć i zakuwać dane klientów na pamięć. A nazwisk wcale nie było tuzin, tylko około setki.
Ociągając się z przyjściem, ciągnąć psa za mięciutkie uszy, w końcu dotarł do samochodu. Uniósł brwi na widok amerykańskiego auta, który jakby na to nie patrzeć doskonale pasował do willi. Do Smitha już nie. Amil gdyby miał zdecydować wcisnąłby w jego ręce albo jakąś limuzynę... Albo przypominając sobie przeuroczego Artura, terenówkę. Taką zielona, ubłoconą... I niepasującą do Londynu. Mniejsza o to. Nigdy nie znał się na samochodach, wiec różnicy nie robiło mu to żadnej. Wciskając się jednak na tył wozu tuż za swoim głównym zarządcą czasu, niemalże od razu wyjął z bocznej kieszeni, paręnaście razy złożoną mapę z krótkimi opisami poszczególnych miejsc. Rozkładając ją do rozmiaru zajmującego kolana jego i bruneta, przysunął się i wskazał na mapie parę miejsc, które chciał zwiedzić.
- W stronę parlamentu. Potem wzdłuż Tamizy, wstąpimy do Westminster Abbey. Idąc przez most na drugi brzeg, wstąpimy do Galerii Sztuki. Wieczorem, jak będzie ciemno wrócimy tam na Oko Londynu, a o 11:30 pójdziemy pod rezydencję królewską zobaczyć zmianę warty.- Podekscytowany wodził palcem po uliczkach, pokazywał większe budowle, ocierając się ramieniem o ramie Smitha przy każdym ruchu. Był jednak tak zafascynowany, energiczny i uroczy, że nie można było mu mieć tego za złe. W dodatku mówił z tym zabawnym hiszpańskim akcentem, wyrzucając z siebie słowa z prędkością karabinu maszynowego.
Amil
Amil
Gwiaza Peragawatti & Nimfoman

Imię : Kashmir
Nazwisko : Nuble
Pseudonim : Amil
Wiek : 17 lat
Orientacja : Gej
Liczba postów : 85
Join date : 29/02/2012
Typ : Ume
Zawód : Fotograf, prostytutka.

Powrót do góry Go down

Tereny poza terenami poza miastem - Page 2 Empty Re: Tereny poza terenami poza miastem

Pisanie by Raymound Pią Paź 12, 2012 8:46 am

Jak to się mówi: może i wygrał bitwę, ale przegra wojnę. Ray robił to celowo. Z pewnością. Teraz miał jedynie więcej czasu do namysłu nad zemstą. Będzie tak okrutna, jak tylko może być. O tak, Amilu, przegrasz z kretesem, nigdy już nie podniesiesz się z nizin swojej porażki!
Nie, żeby tak właśnie brzmiały myśli Raymounda. Wcale. On nie myślał w ten sposób. Zresztą, w tej chwili zajęty był układaniem swojego planu. Oczekuj miażdżącego efektu!

Jeśli chodzi o psy, dobermany niezbyt polubiły Amila. Zdawały się być raczej nieufna i wrogo nastawione do obcych. Gdy tylko chłopak próbował je pogłaskać, zaczynały warczeć i szczekać. Jeśli zaś chodzi o charta, był ich zupełnym przeciwieństwem. Prawie przylepił się do chłopaka i zaczął piszczeć z przyjemności.
Raymound obrzucił tę scenkę raczej zdegustowanym wzrokiem. Poklepał tylko jednego z dobermanów po łbie.

Buick był raczej luksusowym autem, szczególnie, gdy miał za sobą tyle lat służby. Jeździł nim zarówno dziad Raymounda, pradziad, jak i może ojciec tego ostatniego. Co z tego, że nie pasował do Smitha? Był starszy od większości mieszkańców tego domu, a przez tyle lat nie pobierał żadnej pensji. Z drugiej strony utrzymanie go było dość kosztowne.
Andrew przekręcił kluczyk w stacyjce. W radiu leciało Anarchy in tke UK <<< klik

Right
Now
Ha, ha, ha


Na tylnych siedzeniach nie było zbyt wiele miejsca. Mimo, że samochód z zewnątrz wyglądał na spory, w środku odczuwało się to zupełnie inaczej. Raymound odsunął się maksymalnie w bok i wyjrzał przez okno, byle tylko nie na Amila. Chłopak był stanowczo za blisko.

Don't know what I want
But I know how to get it
I wanna destroy passer by
Cause I Wanna be Anarchy
No dogs body


Smtith nie wiedział, czy śmiać się, czy płakać. Tekst piosenki coś zbyt podejrzanie pasował mu do tej stuacji, a na żadną anarchię nie miał ochoty. Spojrzał w stronę Nuble'a... i na chwilę go murowało. Skąd on to wszystko brał? Nagle mało miejsca na tylnych siedzeniach stało się brakiem miejsca. Smith miał wrażenie, że gdyby tylko zechciał się gdzieś ruszyć, nie miałby takiej możliwości. Zmierzył nieco zirytowanym spojrzeniem Amila...

Anarchy for the UK
It's coming sometime


...a ten nic sobie z tego nie zrobił. Ba, w ogóle zignorował Smitha... zamiast tego podał całkiem zorganizowany plan wycieczki. Trzeba powiedzieć, że to nieco zbiło z tropu Anglika. Nie spodziewał się po Amilu wcześniejszego planowania, a co dopiero ułożenia planu, w którym uwzględniony był nawet czas. Miał ochotę zaklaskać (ironicznie, rzecz jasna), ale z wiadomych przyczyn miał ograniczoną możliwość ruchów.

How many ways to get what you want
I use the best
I use the rest
I use the NME
I use anarchy


Swoją drogą cały ten zapał Amila zaczynał go przerażać. Dotąd uważał, że chłopak był nadpobudliwy. Teraz miał ochotę zapisać go na jakoś terapię, lub coś tym rodzaju. Tak macha tymi swoimi rękami, że zaraz wybije komuś oko... albo, co gorsza, uszkodzi buicka.
Swoją drogą w tej chwili zastawiał się, czy może nie zostawić Amila samemu sobie. Czuł, że to będzie strasznie męczący dzień. Z drugiej strony... dawno nie odwiedzał tych miejsc. Nie był sentymentalny, to się raczej ze sobą kłóciło, ale dawno nie był w Londynie, mimo wszystko.
... no i zaczynała go wkurwiać ta piosenka! Szczęście, że już się kończyła.

Get pissed
Destroy


Takim oto sposobem opuścili teren posiadłości. Tylko, czy Londyn przetrwa ich wizytę w nienaruszonym stanie?

// Będę dopiero w niedzielę, lub poniedziałek. I sory, że post mimo długości nie wnosi zbyt wiele, ale klawiatura mi się rozładowała i muszę klikać litery po trzy razy, żeby się napisały.
Raymound
Raymound
Menager

Imię : Raymound Wilhelm Teruki [Ray]
Nazwisko : Smith
Wiek : 24
Orientacja : Bi
Liczba postów : 78
Join date : 31/03/2012
Typ : nieokreślony

Powrót do góry Go down

Tereny poza terenami poza miastem - Page 2 Empty Re: Tereny poza terenami poza miastem

Pisanie by Amil Nie Paź 21, 2012 10:33 pm

Z pewnością Smith zakładał, że ten dzień będzie ciężki. Jak nic przez całą drogę samochodem miał nad głową wykrzyknij i zapytanie, jakby sam nie wiedział o co Amilowi chodzi, o co jemu samemu i czemu do cholery zgodził się brać udział w tej średniej jakości szopce. Zapewne, nie - na pewno zakładał, że próba opanowania nastolatka będzie ciężka i raczej żmudna. Pokłady energii, które ten posiadał i z którymi właściciel rezydencji, samochodu i przykładny obywatel tego miasta, dopiero się zapoznawał mogły tak troszkę przestraszyć. Ale ani tydzień, a w ich wypadku ta marna doba, nie pozwoliłaby Smithowi ze spokojem przyjąć pewnych niepokojących i irytujących cech, które momentami mogły wręcz dusić. Owszem, w samochodzie na pewno zakładał, że ten tydzień będzie miał charakter naukowy i zapoznawczy (Amil zupełnie nieskrępowanie doprowadzał go do szału wywlekając na wierzch wszystkie cechy charakteru o których ten wolałby zapomnieć... Na przykład natychmiastowe odrzucenie walki i zapomnienie o całej sprawie, kiedy ten rozkazał mu posprzątać papierki, a zamiast tego przyglądał się złośliwemu uśmieszkowi przy układaniu włosów) zamiast relaksacyjny. Jednak na pewno nie obstawiał tak fatalnych opcji. Dzieciak, ten przeklęty, nadpobudliwy i uroczy (tak bardzo, że Smith mógł zwrócić całe śniadanie zjedzone w rezydencji) był nie do zniesienia. Ekscytacja którą odczuwał była pokazana jak na dłoni. Aparat co chwile wydawał z siebie te ukochane, przepiękne i jakże przyjemne dźwięki oznaczające zrobienie zdjęcia, gdy jego właściciel wydając z siebie ciche, jak i te głośniejsze "och" i "ach", energicznie poruszał się w te i we wte odchodząc od Ray'a, to powracając, plącząc się chwilę pod nogami i ponownie oddalając się od niego o parę metrów. Do tego nie zamykał ust. To znaczy gadał tak długo i tak szybko, dopóki ten nie zgodził się odpowiedzieć na jego pytania i zacząć wykładać na wierzch wszystkie stare i ciekawe historie dotyczące Londynu i samej Anglii. Dopiero kiedy zaczęli przechodzić przez centrum otoczeni na nieszczęście Amila wystrojonymi, ładnymi ludźmi ten uciszał się i zaczynał wiernie wędrować przy nodze menagera. Fascynacja z jaką jednak machał ręką, wskazując na poszczególne budynki, mówiąc o ich zewnętrznym pięknie, jednak nie pozwoliła zapomnieć mu o tym z kim ma do czynienia. Nawet jeśli Nuble przestawał rzucać się w oczy, to i tak wewnętrznie miotał się, a dziko błyszczące oczy i szeroki uśmiech były tego dowodem.
Dopiero kiedy przechodzili przez most, dał Smithowi chwilę na złapanie oddechu i odpoczynek dla gardła. On sam zatrzymał się na środku, przerzucając ręce przez barierki, próbując palcami dosięgnąć wody. Zmrużył oczy, tracąc ostrość wzroku, wyobrażając sobie otrzeźwiający chłód otaczający jego ręce. Obślizgły i mokry. Otwierając ponownie szeroko oczy, podszedł do "przewodnika" stając do niebo bokiem.
- Wyglądasz tak samo jak reszta Anglików. Wyniośle i dumnie, jakby reszta świata Cię nie interesowała, a Ciebie samego nie dało się nigdy pokonać. Idealnie odzwierciedlacie stereotypowe cechy obywatela tego kraju. Ty jesteś nawet tak samo zrzędliwy i kłótliwy!- Parsknął pod koniec śmiechem, jakby to był śmieszny żart.- No i ten czarny humor...
Amil
Amil
Gwiaza Peragawatti & Nimfoman

Imię : Kashmir
Nazwisko : Nuble
Pseudonim : Amil
Wiek : 17 lat
Orientacja : Gej
Liczba postów : 85
Join date : 29/02/2012
Typ : Ume
Zawód : Fotograf, prostytutka.

Powrót do góry Go down

Tereny poza terenami poza miastem - Page 2 Empty Re: Tereny poza terenami poza miastem

Pisanie by Raymound Wto Paź 23, 2012 7:03 am

W sumie Smith przyzwyczajał się powoli do myśli, że najbliższy czas będzie jego przedłużająca się w nieskończoność czarną godziną. O ile wcześniej entuzjazm Amila go szokował, teraz z góry przygotowywał się na najgorsze i choć chłopakowi wciąż udawało się Smitha zaskakiwać, to jednak w znacznie mniejszym stopniu. Gorzej, jeśli chodzi o denerwowanie. Na tym polu niewiele się zmieniło. O ile do samej myśli o złych czasach Raymound w pewnym sensie przywykł, o tyle zupełnie nie wiązało się to z cierpliwością, jaka powinna z tego wyniknąć. Amil wciąż był denerwujący, dziwny i monetami wręcz straszny, choć teraz te cechy przestawały dziwić. Tyle, jeżeli chodzi o postępy w ich "relacji".
No cóż, przestał być taki nie-zszokowany, gdy dotarło do niego, jak małą cześć ekscytacji widział do tej pory. Zastanawiał się, czy Amil czasem nie był zlepkiem dwóch braci syjamskich o wspólnym ciele i umyśle, a jedynie oddzielnych, nieograniczonych pokładach energii. Kolejną teorią były słodycze. Nuble mógł się z nimi pożegnać już w chwili obecnej. Choć świadom tego nie był, Smith postanowił stać na straży swojego spokoju (lub też przeprowadzałam eksperyment, by dowieść prawdziwości swojej teorii) i odciąć mu całkowicie dostęp do cukru. W dodatku myślał o czymś w rodzaju wieczornego treningu. Jeszcze wycieńczy Amila i sprowadzi go do odpowiedniego poziomu energii! Zaraz, nie o TE wieczorne ćwiczenia chodziło... zboczeńcy.
W każdym razie wróćmy do zwiedzania. Amil nie był łatwym turystą, ale w pewnym sensie uzupełniali się: Ray był fatalnym przewodnikiem. Tak przynajmniej można było stwierdzić na początku wyprawy, gdy to Smith unikał wszelkich możliwych odpowiedzi na pytania związane z Londynem, zamiast tego wręczając Ailowi coraz to bardziej szczegółowe przewodniki i wskazując odpowiednie miejsca. Na wszelkie zaczepki reagował proponowaniem Amilowi samotnego zwiedzania, lub tez wynajęcia profesjonalnego przewodnika i trucia JEGO dupy. Oczywiście do tych słów się nie zniżył.
Tak się złożyło, że chłopak chyba niezbyt się tym przejął, doprowadzając Smitha do szewskiej pasji. W końcu, dla świętego spokoju, odpowiedział na pytanie, lub dwa. Ciężko było z niego wyciągnąć cokolwiek, ale gdy miał za towarzysza tak irytującą osobę, był gotów mówić cały czas, byle tylko ta się zamknęła.
Tak więc opowiadać zaczął, a trzeba powiedzieć, że szło mu to całkiem nieźle. W końcu o to chodziło w jego pracy: musiał zjednywać sobie ludzi, a jak, jeżeli nie słowem miał to zrobić? Był jednym z nielicznych, którzy w dzisiejszych czasach mieli za sobą zajęcia z retoryki i było to zauważalne. Wiedział, jak przyciągnąć cudzą uwagę, a znał Amila na tyle, by wiedzieć, co go zainteresuje. Oczywiście, że nie robił tego dla własnej przyjemności. Po prostu uprzedzał wszelkie pytania, albo nie dawał okazji do ich zadawania!
Myślałby kto, że Smith, jako odludek, nie znał żadnych londyńskich historii poza tymi umieszczonymi w podręcznikach. I tu przychodzi zaskoczenie, bowiem Raymound stronił od historycznych faktów, zwracał uwagę raczej na ciekawostki i dziwne anegdotki związane z niektórymi miejscami. Być może świadczyło to o jakimś dziwnym zamiłowaniu do Londynu, a może dopasował swój "repertuar" pod typ turysty, w każdym razie nie można się było zanudzić jego wywodami, nawet, jeżeli akurat mówił o piekarni ( pewnym momencie postanowił mówić o jakimś miejscu na tyle szczegółowo, żeby nie musieć rosząc sie za daleko. Liczył na to, e Amilowi w końcu znudzi się fotografowanie tych miejsc. Nie wyszło, więc strategia została odrzucona).
Oczywiście nie był miły. Myślał tak ktokolwiek? Co chwila obdarzał Amila swoimi zwyczajowymi sarkastycznymi uwagami i porcją zawoalowanych (lub nie) obelg. Nie obyło się również od paru prób zniszczenia aparatu. Błysk fleszy jeszcze nigdy nie był tak irytujący. Smith do znudzenia powtarzał, żeby chłopak wyłączył lampę, ale ten upierał się przy swoim. Musiał więc wysłuchiwać narzekań i złorzeczeń ze strony swojego "przewodnika", choć te ostatnie zawarte były w tych "kulturalnych", choć jednocześnie obraźliwych.
Tak oto oboje "umilali" sobie czas przez ładnych parę godzin. Smith nie wyglądał na zmęczonego samą gadką-szmatką, ale na Amila patrzył w tej chwili jak na zło wcielone. Czuł się jak na spacerze z psem: nie ważne, jak bardzo starasz się go wyeksploatować, on zdąży wykończyć cię trzy razy, zanim zacznie okazywać jakiekolwiek zmęczenie.
Tak więc Smith z ulgą przyjął postój. Nawet nie zauważył momentu, w którym to Amil sterował tym, czy mógł odpocząć, czy postać chwilę w miejscu i (o, błogosławieństwo!) ciszy. Nie podobało mu się to, ale jużw tej chwili był zbyt zmęczony, by w ogóle się nad tym zastanawiać. Oczywiście w ogóle nie było tego po nim widać: głowa uniesiona wysoko do góry, oczy lekko zmrużone, ale wciąż zdradzające kurewską pewność siebie (no ni dosłownie. To akurat pasowało bardziej Amilowi :> ) i wyprostowana sylwetka.
-Patrz patrz, po co ci było jechać do Londynu, jak jestem takim doskonałym odzwierciedleniem Anglii?- prychnął.- Mam zacząć sprzedawać bilety? Codzienna porcja angielskiej mentalności, nie zawiedziemy cię!-... i oczywiście wywrócił oczami.
Raymound
Raymound
Menager

Imię : Raymound Wilhelm Teruki [Ray]
Nazwisko : Smith
Wiek : 24
Orientacja : Bi
Liczba postów : 78
Join date : 31/03/2012
Typ : nieokreślony

Powrót do góry Go down

Tereny poza terenami poza miastem - Page 2 Empty Re: Tereny poza terenami poza miastem

Pisanie by Amil Wto Paź 23, 2012 8:12 am

Opryskliwe zachowanie Smitcha nie było urocze. Facet był pełen egoizmu, arogancji i szydzącego poczucia humoru, a więc składał się z cech, za które obywatele Hiszpanii byliby gotowi zabić. Całe szczęście, że Amil był międzynarodowym kundlem nieznanego pochodzenia, a oschłość z jaką ten się z nim obchodził nie zrażała go ani na krótką chwilę. Wydawał się tego nie zauważyć, a co więcej (tutaj na prawdę doprowadziłby anglika do gorączki) uważał, że coś w tym było. Zwykle, na ogół, praktycznie codziennie otaczali go ludzie od których wymagało się bycia dla niego dobrym. Niekoniecznie miłym, ale na pewno kulturalnym i nie zuchwałym. Wulgarność, agresja i brutalność pojawiały się tylko i wyłącznie w łóżku, a i w tedy wszystko musiało być pod kontrolą, poza nim jednak wymuszona kurtuazja była podstawą w dogadaniu się. Mało kto wyzywał go od kurw, chociaż oczywiście miał do tego pełne, cholerne prawo, a głównie obchodzono się jak z przedmiotem. Beznamiętnie. Pieniądze za nieziemską przyjemność, uczciwa wymiana prawda? Powracając jednak do głównego tematu i powodu tego całego wywodu, Amil najprościej w świecie w jakiś kompletnie niezrozumiały sposób był zafascynowany. Prawdopodobnie był o wiele bardziej popieprzony niż przypuszczał.
- Właśnie o to mi chodzi. Chryste, nie Raymound, wiem, że uważasz swoją mentalność za coś o wiele bardziej wspanialszego niż jest w rzeczywistości, ale mowa nie jest o Tobie... Jesteś beznadziejny w tworzeniu haseł reklamowych. Zresztą jak bardzo nie odzwierciedlałbyś tych wszystkich ludzi - machnął niedbale ręką pokazując głównie pary spacerujące po moście - nie da się przekazać piękna Londynu. Nawet najzdolniejszy fotograf nie byłby w stanie uchwycić każdej jego części.- Wciągnął głęboko powietrze, jakby otaczał go nowy, przyjemny zapach. Gest był jednak czysto teatralny: dookoła nich był wyczuwalny smród typowy dla miast, dlatego ciężko było stwierdzić czy żartował, ironizował czy po prostu był pod wrażeniem piękna budynków i samą angielską atmosferą.- Nie tęsknisz za nim?- Odwrócił się do niego przodem, wlepiając zadziwiająco uważne spojrzenie w niego. Widocznie akurat to go interesowało i byłoby miło gdyby odpowiedź była prawdziwa. Determinacja, upór i ciche wyzwanie do walki wymuszało wyduszenie paru słów, nawet z powodu czystego przerażenia faktem, że ten znowu może zacząć gadać. Na podkreślenie podwójną kreską tej opcji ponownie otworzyły mu się usta.- Nie pytam o rodzinę, ani więzy innego rodzaju. Tak szczerze, jako anglik z krwi i kości (wykluczał opcję aby ten nie był patriotą) nie chciałbyś tu kiedyś powrócić? Tak na zawsze? - Być może zadawał zbyt osobiste pytania. Ojczyzna, dom ogromnej ilości ludzi, był dla niego niekoniecznie tematem zrozumiałym. On nie umiał określić gdzie chciałby wracać. Nigdy tego nie wiedział i całkiem możliwe, że nigdy nie odkryje... Więc był zdesperowany. Na tyle by mimo braku ciekawości względem życia innych i nawykiem niewnikania w czyjeś sprawy, właśnie spróbować wejść z butami do jego głowy. Zły ruch, Amil. Za samo nazwanie swojego pracodawcy "Raymound" mógł stracić miejsce zamieszkania jak nie pracę- idąc za ciosem, Amil był przekonany, że Smitha byłoby stać na coś takiego. Dlatego za tą swoją bezczelność i otwartość mógł zostać pogrzebany. Trzy metry pod ziemią. Całe szczęście, że jego myśli przestały być tak groteskowo dramatyczne, a właśnie odczucia niewypowiedziane.
Amil
Amil
Gwiaza Peragawatti & Nimfoman

Imię : Kashmir
Nazwisko : Nuble
Pseudonim : Amil
Wiek : 17 lat
Orientacja : Gej
Liczba postów : 85
Join date : 29/02/2012
Typ : Ume
Zawód : Fotograf, prostytutka.

Powrót do góry Go down

Tereny poza terenami poza miastem - Page 2 Empty Re: Tereny poza terenami poza miastem

Pisanie by Raymound Sro Paź 24, 2012 6:46 am

Taki już jego urok, niestety. Może nie uroczy, ale przewidywalnie nieprzewidywalny, lub nieprzewidywalnie przewidywalny w tylko swoim, prywatnym wydaniu. Bo czy po świecie chodziła inna istota identyczna do niego osoba? Pfff.
Co się zaś tyczy Hiszpanów, to jakim cudem ten naród jeszcze nie wymarł? jak można było być tak nieodpowiedzialnym, leniwym, optymistycznym do porzygu, a mimo to wciaż znajdować się w czołówce krajów w europejskich? Może to sprawa tego, że każdy, szanujący się stereotypowy obywatel Hiszpanii miał gromadkę dzieci. Aby nie były zbyt chętne do pracy i aby przyuczyć je na lekkoduchów godnych swojego narodu już od kołyski poją je winem... i cóż. Wyrasta kolejna gromada Hiszpanów. Dlaczego naziści nigdy się nimi nie zainteresowali?!
Swoją drogą to musiało coś mieć wspólnego z pogodą. Tak samo, jak Anglik był zaprzeczeniem Hiszpana, tak słońce półwyspu bałkańskiego było przeciwieństwem ciągłych burz i niepogody Wielkiej Brytanii. Ot, cała zagadka. Widać zabawa w detektywa czasem prowadzi do bardzo ciekawych wniosków.
Raymound.
Smith aż drgnął na dźwięk swojego imienia. Spojrzał w stronę Amila. Nie za dużo sobie wyobrażał?
I właśnie w tym momencie przyszło zrozumienie. oto byli tutaj prywatnie, więc używanie swoich imion poniekąd było ich przywilejem. No i to Ray ową prywatność w pewnym sensie wymusił, jak wiec mógłby ją nagle ograniczać? Zmierzył wiec tylko Amila niezadowolonym spojrzeniem, ale nie skomentował. Swoje imię słyszał dość rzadko. Zwykle był po prostu panem Smithem, managerem, Smithem, tym-cholernym-snobem lub (o zgrozo!) Rayem. Raymoundem nazywało go niewielu, w większości ludzie, którzy znali go w dzieciństwie, a i ci używali zamienników. Swoją drogą lepsze to, niż nazwanie go Chrystusem. Po prostu dziwnym było je usłyszeć... i to z tych ust. Kolczyk w języku. Jak można było mieć kolczyk w języku?!
Wracając do rozmowy:
-Jak to dobrze, że jednak zdolności w dziedzinie reklamy moich usług nie są mi potrzebne. Jak widać mam spory popyt.- uśmiechnął się złośliwie. Dla Amila zawsze mógł poświecić parę słów, byle tylko obdarzyć go tym jakże cudownym smaczkiem Anglii. I kto powiedział, że Smith nie był wspaniałomyślny?
Pary spacerujące po moście nie były akurat zbyt miłym, angielskim widokiem. Raymound, aby dać temu wyraz, skrzywił się wyraźnie na widok parki przypinającej kłódkę do mostu. Przykry zwyczaj z tymi całymi stolicami i wyrzucanymi kluczykami... później trudno cholerstwa znaleźć i odpiąć. Toi tak, jakby sobie wystawić klatkę na znak wiecznej miłości. Bleh. Z par przeniósł swój wzrok na Tower wybijające się jakiś kawałek dalej. Oto widok prawdziwej Anglii. Czyż sam Amil nie powiedział, że Smith ma czarny humor?
Czy kochał Anglię? A jaki szanujący się Anglik nie był patriotą? Nigdzie indziej nie można było tyle wymagać od tego pospólstwa: w Anglii przynajmniej ceniło się kulturę. Nigdzie indziej nie istnieli prawdziwi dżentelmeni. No tak, to był ten jeden stereotyp, który Raymound obalał: nie był uprzejmy. Nie względem Amila, przynajmniej. Ale czy tęsknił? Nie powstrzymał się i zaśmiał. Krótko. Ironicznie. Zaśmiał.
-Zdajesz sobie sprawę, że bywam tu średnio parę razy w miesiącu?
No tak. Amil pewnie o tym nie pomyślał, ale Smith był posiadaczem paru prywatnych odrzutowców. tak jak mała wycieczka nie była problemem teraz, tak nie była nigdy. A w końcu miał tu wiele spraw, które musiał załatwiać: kontrolowanie firm, rynku, posiadłości. wiele rzeczy ciążyło na jego barkach i części z nich po prostu nie dało się zrobić z innego kraju. Dlatego też nie mógł się stęsknić, bo co chwila tu był. Poza tym...
-Właściwie nie jestem pełnokrwistym Anglikiem, jeżeli miałbym być dokładny. Moja rodzina też nie- uniósł brew. Bo czy Amil, będąc mieszkańcem Benoit, gdzie mógł przyjrzeć się każdej rasie, nigdy nie zauważył, że Smith nie wygląda jak każdy przeciętny Brytyjczyk? Skośne oczy, niski wzrost... to coś przypominało. Ale widocznie widział to, co chciał. Zdarza się niestety.
-No i muszę zauważyć, że ja tu mieszkam, trudno wiec mówić o powrocie. W Benoit jestem tymczasowo.
Raymound
Raymound
Menager

Imię : Raymound Wilhelm Teruki [Ray]
Nazwisko : Smith
Wiek : 24
Orientacja : Bi
Liczba postów : 78
Join date : 31/03/2012
Typ : nieokreślony

Powrót do góry Go down

Tereny poza terenami poza miastem - Page 2 Empty Re: Tereny poza terenami poza miastem

Pisanie by Amil Czw Paź 25, 2012 6:40 am

Och, zupełnie normalnie można było mieć kolczyk w języku. Jeśli Smitha to drażniło, jeśli nie umiał oderwać wzroku od kawałka czarnego metalu, to lepiej nie wyobrażać sobie reakcji na to charakterystyczne uderzenie nim o zęby. O. Jednak długo czekać nie musiał. Cichy, ponury śmiech i pstryk, charakterystyczne, głuche uderzenie metalu o szkliwo. Dreszcze były naturalną reakcją na to. Zresztą, jeśli ten posiadał fetysz na tym punkcie mógł powiedzieć. Również mógł zauważył jaśniej i klarowniej swoją niechęć, bo dotychczasowe wpatrywanie się pustym wzrokiem w usta Amila, nie nakierowało tego drugiego na wyjaśnienia. Wiecie, jednak trudno było czytać w myślach Smitha... A nie, wróć, było to niewykonalne z banalnych, oczywistych powodów. Amil cudem natury nie był i jego intuicja, ani nadprzyrodzone umiejętności (no, poza tymi łóżkowymi) ograniczały się do raczej ludzkich norm. Więc wzrokiem przekazał całą swoją frustrację, zagryzając z pełną premedytacją zęby na kolczyku, otwierając lekko wargi aby ten to zobaczył. Być może, jeśli posiada rozum, domyśli się o co chodzi.
Co zaś się tyczy śmiechu Smitha, powinno się podkreślić, że Amil po raz kolejny powstrzymał się cudem od parsknięcia, grzecznościowo odwracając wzrok. Nie lubił jego śmiechu. Barwę miał wspaniałą, musiał to przyznać (dostawał cholernej palpitacji serca gdy ten dokładał tego ten przeklęty brytyjski... Sentymentaliści byliby w siódmym niebie) ale gdy w grę wchodziło to coś... Ni to śmiech, ni to szczęknięcie, coś co być może dla innych było czymś zwykłym, codziennym, bo na prawdę ten nie miał wyjątkowo charakterystycznego śmiechu, ale on gdy tylko to słyszał był rozdarty między głośnym chichotem, a krzywieniem się. Wolał gdy znużonym głosem opowiadał o Anglii.
- Czyli nie jesteś pełnokrwisty... Właśnie złamałeś mi serce.- Odwrócił się do niego bokiem, nie mogąc powstrzymać lekkiego, rozbawionego uśmiechu. Po raz kolejny przerzucił ręce przez balustradę, wlepiając je w nieokreślony punkt przed sobą. Przyznaj się. Kątem oka zerka na Smitha, oczekując jego reakcji. Jakiejkolwiek. Mogła by to być nawet pełna niechęci i kpiny riposta na niezrozumiały do końca, subtelny żart. Nie zrobiłoby mu to żadnej różnicy, może nieco przyhamowało dyskusję, podobnie jak z tym całym pochodzeniem. Żartuję. Zostawmy to w spokoju. - Poważnie? Widzę Cię praktycznie codziennie w biurze, nie mam pojęcia jak mógłbyś wcisnąć latanie samolotami w tę i z powrotem pomiędzy jednym spotkaniem a drugim. A zresztą, to Twoja sprawa. Pewnie masz parunastu asystentów gotowych w każdej chwili przejąc Twoje obowiązki i odwalić całą robotę.
Amil
Amil
Gwiaza Peragawatti & Nimfoman

Imię : Kashmir
Nazwisko : Nuble
Pseudonim : Amil
Wiek : 17 lat
Orientacja : Gej
Liczba postów : 85
Join date : 29/02/2012
Typ : Ume
Zawód : Fotograf, prostytutka.

Powrót do góry Go down

Tereny poza terenami poza miastem - Page 2 Empty Re: Tereny poza terenami poza miastem

Pisanie by Raymound Czw Paź 25, 2012 7:12 am

Nie, nie nienienienienienienie! To WCALE nie było normalne. Normalni ludzie nie mieli kolczyków w języku. Nie mieli ich w ogóle. Nigdzie. Normalni ludzie nie wykonywali też nimi takich dziwnych gestów... pstryknięcie. Dlaczego w ogóle zwrócił na nie uwagę? Wokół było naprawdę dużo o wiele bardziej interesujących dźwięków: od gwaru rozmów obrzydliwie zakochanych w sobie par po turkot silników zabytkowych aut. Głupie kolczyki. Miał ochotę ten po prostu wyrwać... no właśnie, wyrwać. Od dalszych rozmyślań oderwał go jakiś sprzedawca pamiątek. Chciał wcisnąć mu małe figurki przedstawiające Big Bena... niestety, nie trafił dobrze. Smith obrzucił go tylko lodowatym spojrzeniem, które mówiło, że ma się wynosić. Tak też zrobił. Od Tej pory Raymound unikał obserwacji tego trefnego kolczyka. W końcu nie mógł kazać Amilowi go zdjąć. Zrobi to, jak tylko przyłapie go z nim w pracy! Zaraz, on tam tylko pomagał... dość, Smith, znajdź inny temat. Po co w ogóle myśleć o jakimś głupim kolczyku?
Toż to jest obraza stanu! Śmiech Smitha nieprzyjemny?! Nie to nie, łaski bzy. Nie będzie się już śmiał. Nie, żeby to ode mnie zależało. Smith ogólnie mało się śmiał. Nie bywał specjalnie rozbawiony.
-Czy to jest ten moment, w którym powinienem zacząć rozpaczać nad twoim tragicznym losem? Ludzie z rozpołowionym sercem czasem nie umierają?
To były dobre perspektywy. Wystarczyło nie być Anglikiem, by pozbyć się problemu Amila na zawsze. No dobra, Smith nie był aż takim chujem. W końcu po coś zabrał tutaj chłopaka. Jego plany jednak wciąż pozostają tajemnicą. Informuję tak sobie, żeby wszystkich o tym upewnić.
Uśmiechnął się pod nosem.
-Mało uważnie mnie obserwujesz. Mam zacząć czuć się urażony, czy się cieszyć?
Odepchnął się od barierki. Nie spędzą tu przecież całego dnia. Wiadomo, bardzo ładny i przyjemny most, te sprawy... ale wbrew pozorom Ray nie lubił stać miejscu. Zwłaszcza, gdy zaczynał zwracać uwagę na dziwne rzeczy.
Szedł nie oglądając się za Amilem. Chłopak mógłby próbować ucieczki i samodzielnego zwiedzania, ale pewnikiem musiałby potem przetrzymać niezbyt przyjemne spotkanie ze Smithem.
Raymound poszukiwał jakiejkolwiek atrakcji, byle wystarczająco związanej z Londynem, żeby nazwać ją ciekawą. Pach. Chwilę potem siedział na jednej z łodzi wycieczkowych. Znalazł sobie miejsce przy oknie, toteż nie musiał zwracać uwagi na sztuczne, plastikowe wnętrze. Łódź miała odpływać dopiero za jakieś dziesięć minut.
Raymound
Raymound
Menager

Imię : Raymound Wilhelm Teruki [Ray]
Nazwisko : Smith
Wiek : 24
Orientacja : Bi
Liczba postów : 78
Join date : 31/03/2012
Typ : nieokreślony

Powrót do góry Go down

Tereny poza terenami poza miastem - Page 2 Empty Re: Tereny poza terenami poza miastem

Pisanie by Amil Czw Paź 25, 2012 7:51 am

- Jasne, że tak. Nie można przecież żyć bez miłości, a moją właśnie odrzuciłeś.- O tak, dramaturgia sytuacji, przedstawienie jej w czarnym świetle i wyciągnięcie na wierzch emocji, które były ukryte w zakamarkach ich serca, to idealny przykład na to, że coraz lepiej się ze sobą dogadują. Chryste, nie. Zbyt pochopne wniosku. Amilowi mogło odbijać (prawdopodobne), a Smith po tym czasie spędzonym z nim z litości mógł podjąć wątek (prawdopodobniejsze) bądź obydwoje po prostu chcieli otworzyć usta, a nie mieli co innego powiedzieć (to odrzućmy już na wstępie). No, w ten właśnie sposób obydwie pisarki wyjaśniały całą istotę mówienia/pisania czegoś bez końca i niekoniecznie z sensem. Och, zapowiada się bajecznie.
Ruszył za nim spacerowym, lekkim krokiem. Rozluźnił się, obejrzał do tyłu i cicho podkradł się do niego. Smith akurat lustrował wzrokiem okolice, szukał czegoś co zajęłoby ich myśli i spowodowało ruszenie do przodu. Pewnie poszedł na łatwiznę. Podróż rzeką obowiązkowym przewodnikiem na statku zamknie Amila na dobre dwie godziny, a przy okazji zwiedzi na tyle dużo, aby potem nie truć Smithowi o kolejnym ruchliwym dniu spędzonym na zwiedzaniu. Dobry, przyszłościowy ruch. Zapomniał jednak o takim małym, drobny szczególe... Ten nawet teraz wpadł na świetny pomysł zszokowania go.
Ręce objęły go od tyłu, zatrzymując w miejscu. Usta, nie, konkretnie język z tym przeklętym (chodziło ci Ray o określenie "ukochanym") kolczykiem ocierający się o jego kość policzkową. I zapach mięty. I czekolady. Intensywny, i o mój boże, zęby zacisnęły się przez krótką chwilę na uchu, a kawałek metalu po raz kolejny został przyciśnięty do skóry. Przez przypadek. Przez przeklęty, obrzydliwy przypadek. To była jego klęska, nieszczęście. Katastrofa. Wznosimy się i opadamy. Amil natychmiastowo się od niego odsunął, odwracając w jego stronę, idąc tyłem.
- To irytujące. Myślisz, męczysz się, a nic nie mówisz. Wsuwki, kolczyk. Nie potrafisz oderwać od tego wzroku, a jednocześnie usilnie nie pokazujesz po sobie emocji. Czego chcesz?- Położył dłoń na jego klatce piersiowej, wymuszając zatrzymanie się. Na moment, krótką chwilę, podczas której ten mógł zrobić coś bezmyślnego. Odruch, bezwarunkowy gest, na nic innego nie miał czasu, bo ten ponownie zwiększył między nimi odległość, dając mu czas na zastanowienie się. Przyciśnie go. Jak często stosował w życiu zasadę niezadawania zbyt wielu pytań szczególnie takich na które odpowiedzi nie chcemy znać, ale akurat to chciał wyjaśnić i postawić klarownie. Skoro mają przeżyć ze sobą ten tydzień być może obranie takiej strategii jest dobrym posunięciem?
Usiadł niepewnie na ławeczce. Łódź niezauważalnie kołysała się, ale on odczuwał to co najmniej dwa razy mocniej. Prawo, lewo, prawo, lewo. Powstrzymał odruch zamknięcia oczu, czując narastające mdłości. Co on chciał? Rozmawiać i wydusić z niego coś? Coś istotnego... Uboga orkiestra, składająca się z akordeonu, skrzypiec i gitary grająca delikatne, uspokajające piosenki zaczęła grać dając znak, że za moment ruszą. Przerażony podniósł wzrok, ale zanim ktokolwiek zdążył drgnąć i zapytać się o co chodzi, ten już podniósł się i biegł w stronę wyjścia. Ruszyli. To koniec. Cały blady zacisnął ręce na poręczy nie wiedząc gdzie podziać wzrok: na kołyszącym się pokładzie czy zaburzonej tafli wody.
Amil
Amil
Gwiaza Peragawatti & Nimfoman

Imię : Kashmir
Nazwisko : Nuble
Pseudonim : Amil
Wiek : 17 lat
Orientacja : Gej
Liczba postów : 85
Join date : 29/02/2012
Typ : Ume
Zawód : Fotograf, prostytutka.

Powrót do góry Go down

Tereny poza terenami poza miastem - Page 2 Empty Re: Tereny poza terenami poza miastem

Pisanie by Raymound Czw Paź 25, 2012 9:04 am

-Straszne- wywrócił oczami i, jak już wszyscy wiemy, ruszył do przodu.
To był naprawdę idealny plan. Tak idealny, na jaki tylko wpaść mógł nieświadomie, bo oto pierwszy raz nie myślał zbytnio o swoim wyborze. Chciał czegoś, co było najbliżej i nie skazywało go na kolejne godziny robienia za przewodnika. Łódka była idealna, a jakże. W Hipotezie.
Ray się nie spodziewał. W ogóle uśpił swoja czujność, nie spoglądał do tyłu, nie nasłuchiwał cudzych kroków... błąd. Okropny błąd, którego już nigdy więcej nie popełni w JEGO towarzystwie.
O ile jednak nad przyszłością miał możliwość się zastanawiać, teraźniejszość nie dawała mu takich możliwości. Nie mógł analizować, zawsze trzeźwo myśleć. Nie, kiedy... całe jego ciało przeszedł niekontrolowany dreszcz, gdy poczuł na sobie cudze ręce. Stanął, bo i co innego mógł zrobić. Nie miał pojęcia, co się dzieje. Zanim jednak do jego głowy dotarła jakakolwiek trzeźwa myś.... BOŻE! Czuł. Go. Ten kolczyk. Ten cholerny (kochany? Co to w ogóle ma być? Nie dla Smitha!) kolczyk. Och. Cholera! Jego ciało samo wiedziało, czego chciało. Głowa wygięła się do góry, dając całkowity dostęp do... ugh, ucha. To... to nie było nic niezwykłego, ale... ledwo nabrał powietrza nie jęcząc przy tym. W mordę, to było... krótkie. Raymound czuł się trochę, jak trafiony obuchem. Ba, chyba nie do końca zdawał sobie sprawy, co konkretnie owym obuchem było. Myśli powoli wracały... a na jego czole pojawiła się zmarszczka. Zanim jednak jeszcze zdążył dojść do konkluzji, Amil uprzedził go i odezwał się. Wsuwki, kolczyk... co? Zmarszczka przerodziła się w wyraz irytacji, a następnie... złość była tu eufemizmem. Jednak nie w stylu Smitha było w tym momencie zacząć się drzeć: raz, był w miejscu publicznym. Dwa, byłoby to równoznaczne z przegraniem czegoś w rodzaju bitwy. W mniemaniu Raymounda, rzecz jasna.
Chciał coś powiedzieć i już rozchylił usta, ale ostatecznie nie znalazł odpowiednich słów, by wyrazić swoją frustracje w odpowiedni sposób. Zamiast tego wlazł na pokład statku i od razu wpatrzył się.. no właśnie. Gdziekolwiek, byle nie w Amila. Toteż nawet nie zauważył, ze z tym było coś nie tak. To, tamto było... było... obrzydliwe. Tak. Obrzydliwe. Tak obrzydliwe, że miał ochotę zwymiotować do i tak już brudnej Tamizy. Na patrz na Amila, Smith!
Raymound
Raymound
Menager

Imię : Raymound Wilhelm Teruki [Ray]
Nazwisko : Smith
Wiek : 24
Orientacja : Bi
Liczba postów : 78
Join date : 31/03/2012
Typ : nieokreślony

Powrót do góry Go down

Tereny poza terenami poza miastem - Page 2 Empty Re: Tereny poza terenami poza miastem

Pisanie by Amil Pią Paź 26, 2012 4:41 am

Amil spodziewał się tego, że Smith wybuchnie. Miał moment na zastanowienie się nad tym co właśnie zrobił, koncentrując całą swoją uwagę na tym teraz na prawdę mało istotnym, impulsywnym zachowaniu, zamiast na otoczeniu. I bach, tym sposobem znalazł się na łodzi. Co więcej, akurat kiedy ta ruszyła jego umysł zdał sobie sprawę, że FAKTYCZNIE na niej jest i nie zejdzie przez najbliższe pół godziny. Chyba, że w przypływie desperacji skoczy do Tamizy, ale popełnienie samobójstwa w Londynie, na samym środku ogromnej, głębokiej i brudnej rzeki, nie było rzeczą chwalebną. Nawet o tym nie myślał, na jego szczęście.
Nie zamykaj oczu, przypomniał sobie. Okay. Odetchnął głęboko, szukając wyjścia z sytuacji. Okręt, pokład, zamknięte pomieszczenie z siedzeniami i Smithem. Znacząca garstka turystów błąkająca się po całej jego powierzchni, przemierzające go w wzdłuż i wszerz. Komfortowego miejsca na ewentualne, żołądkowe problemy nie miał, zresztą na samą myśl o tym, że znalazłby się w ciasnym, małym pomieszczeniu bez okien dostawał jeszcze większych mdłości. Dalej. Mógł się przejść do baru i zamówić szklankę wody bądź herbatę, a najlepiej i to i to. Przemierzyć jednak drogę kilkunastu czy kilkudziesięciu stóp nie było łatwo. Nie wiedział czy to wytrzyma...
Odwrócił się powoli, zaciskając ręce na kawałku materiału swojego czarnego sweterka, z całej siły koncentrując się nad czymś innym. Kobieta z dużym kapeluszem na głowie, mężczyzna w czarnych, obcisłych spodniach, jakieś dziecko z lizakiem i para latająca z aparatem. Pstryk. Pstryk. Pstryk. Obiektyw wprost na niego i kolejne zdjęcie. Za moment wyrwie im to małe badziewie i wyrzuci przez burtę. Nagle cała złość, którą przeżywał Ray, została uzasadniona i zrozumiana.
Amila? O proszę, od kiedy to szanowny pan menager używał jego przezwiska? Zwykle zwracał się do niego per "Nuble", a tu nagle taki prezent. Poczułby się zaszczycony gdyby to usłyszał na własne uszy. Szkoda ukrywać taką szczęśliwą nowinę przed całym światem... Prawda, Smith?
Docierając do baru, siadając na wysokim krześle, słabym głosem zamówił napoje. Jego plecy, spięte i zgarbione były widoczne z miejsca w którym Raymound siedział, ale wątpił aby ten się ruszył i przyszedł. W porządku. Było mu to nawet na rękę: im mniej osób zastanie go w takim stanie tym lepiej. Tymczasem on powoli i systematycznie opróżniał szklankę wody, nawiązując krótką rozmowę z barmanem. Fajny facet. Pomagał mu się skoncentrować na czymś innym poza bujaniem łodzi. O Boże, o cholera. Jednak nie. Nawet przystojniak w garniturze gawędzący na temat ładnych, angielskich dziewcząt i pubów zdawał się nie pomagać.
Amil
Amil
Gwiaza Peragawatti & Nimfoman

Imię : Kashmir
Nazwisko : Nuble
Pseudonim : Amil
Wiek : 17 lat
Orientacja : Gej
Liczba postów : 85
Join date : 29/02/2012
Typ : Ume
Zawód : Fotograf, prostytutka.

Powrót do góry Go down

Tereny poza terenami poza miastem - Page 2 Empty Re: Tereny poza terenami poza miastem

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach