Peragawatti
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Vincent Kimodameshi "Assura"

2 posters

Go down

Vincent Kimodameshi "Assura" Empty Vincent Kimodameshi "Assura"

Pisanie by Assura Pon Kwi 23, 2012 12:48 am

Imię: Vincent
Nazwisko: Kimodameshi
Pseudonim: Assura
Wiek: W dowodzie wpisane 32 lata
Miejsce urodzenia: W dowodzie – Warszawa, Polska.
Rodzina: -
Zawód: Płatny morderca – inaczej „Typ od mokrej roboty”

Orientacja: Homo
Typ: Seme

Grupa: Prospettore
Ranga: Obserwator

Wygląd:
Jak wygląda? Zaskakująco normalnie, jak na pierwszy rzut oka. Białe włosy – może tlenione, może naturalne, nie wiadomo. W każdym razie, odrostów nie widać. Na brodzie ma delikatny zarost, choć to też zależy od dnia. Bo i bywa że się nie ogoli i zamiast lekkiej brudki ma drapiący meszek. Ale to także nie sprawia problemu, bynajmniej nie Vincentowi. Jasno niebieskie oczy o szarawym odcieniu stanowią ładny duet wraz z białymi brwiami mężczyzny. Także je tleni? A kto go wie. Męskie, delikatnie zmiękczone rysy twarzy nadają mu spokojnego wyglądu. W sumie nikt go nie widział żeby się kiedykolwiek jakoś unosił czy gwałtownie zmieniał wyraz twarzy. Mina zawsze spokojna, jakby wyprana z wszelkich emocji.
Idąc niżej docieramy do torsu. Ładnie umięśnionego torsu, warto dodać. Nic tylko łapać ciuchy i lecieć robić pranie, bo brzuch ma lepszy niż tara.
Zazwyczaj chodzi w ciemnych spodniach, jego ulubionymi są czarne z czerwoną wyściółką kieszeni. Do tego rękawiczki bez palców oraz swój ulubiony, czerwony płaszcz. W sumie nie wiadomo czy nosi go bo lubi, czy po prostu już się do niego przyzwyczaił.
Dla ogólniejszej informacjo – ma 193 cm wzrostu, ładnie umięśnione ciało, całe. Bez przesady oczywiście, nie wygląda jak jakiś typ bez karku. Po prawej stronie na szyi ma podłużną bliznę, która wygląda jakby ktoś nie trafił w tętnice białowłosego nożem, tylko drasnął go w bok szyi.

Vincent Kimodameshi "Assura" 220220121730t3bigdsxheu

Znaki szczególne:
~Uwielbia pizze. Mógłby ją jeść codziennie.
~Leń patentowany, gorszego nie znajdziesz (a mimo to, robote wykonuje wyśmienicie)
~Mało kto wie czym się zajmuje, nie pokazuje się zazwyczaj pracodawcom chyba że pracuje dla danej osoby dłużej. Choć też nie zawsze.
~Endytofilia*. Taki mały fetysz... lubi w szczególności damskie ubrania.
~Jest oazą spokoju. Dosłownie.
~Je głównie na leżąco, podobnie z piciem. Gorzej gdy musi iść po coś do kuchni, a mu się tyłka z kanapy nie chce ruszyć.

Charakter:
Dziwny... definitywnie bardzo dziwny. Jest po prostu chodzącą oazą spokoju, czasami się wydaje jakby był wyprany z wszelkich emocji. Całkowicie... Trudno go podniecić, gdy nie ma na to ochoty, chyba że prowokator ubierze się w kobiece ciuszki. To jest jego słabość i miłość zarazem. Po prostu uwielbia gdy jego partner ma na sobie kobiece ubranie.
Wbrew temu w jakim obraca się zawodzie, jest osobą wyjątkowo uprzejmą. Ba! Nawet miłą, można by powiedzieć.
Można zadawać mu multum pytań, starać się wyciągnąć z niego informacje różnymi sposobami, ale mężczyzna i tak nie będzie o sobie opowiadał. Zazwyczaj ogranicza się do podania imienia. Nawet wieku nie mówi najczęściej. Pytania o przeszłość, pracę lub cokolwiek innego ignoruje jeśli nie ma zamiaru na nie odpowiedzieć. Jeśli kogoś polubi chociażby jest w stanie mu powiedzieć co nieco o sobie, jednak w zakresie tylko i wyłącznie tego co lubi robić, jeść itp. Dlatego też mało kto wie o nim cokolwiek.
Sam wybiera zlecenia których się podejmie. Nie ma jakiś jasnych zasad, przynajmniej nikt postronny ich nie zauważa. Jedno dziecko zabije, innego nie będzie chciał. Raz udusi kobietę, innym razem odmówi...
Możliwe że wszystko zależy od jego humoru, albo może ma własny, specyficzny kręgosłup moralny? O ile w ogóle można mówić o kręgosłupie moralnym u zabójcy, który w dodatku wygląda na całkiem przyjemnego gościa.

Historia:

4 kwiecień 1998 rok
-Hej...? Halo? Kurwa mówie do ciebie! –Przeniósł wzrok na wrzeszczącego człowieka. Ciemno... jest noc? Gdzieś, noc... z jakimś gościem, drącym się na całe gardło. Za głośno... stanowczo za głośno.
-Wynocha! –Wykrzyknął osobnik, jednak nie widząc reakcji u leżącego u swoich stóp rozmówcy niemal się zagotował.
-Powiedziałem won! Nie mam ochoty przechowywać za domem ćpunów czy pijaków! Zjeżdżaj! –Krzyknął lecz to nadal nie wywołało żadnej reakcji. Białowłosy chłopak leżał nieruchomo, wpatrując się beznamiętnie w mężczyznę. Wrzeszczący jegomość wyglądał na nie więcej jak dwadzieścia cztery lata. Może był trochę młodszy...
Białowłosy podniósł się do siadu rozglądając po podwórku. Nie poznawał go ni w ząb. Spojrzał na swoje nogi... był w bieliźnie. Oł... dlaczego?
-Gdzie moje ubranie? –Spytał wyjątkowo spokojnie, wypranym z emocji głosem, nawet nie zaszczyciwszy właściciela posesji spojrzeniem.
-A skąd ja to mam kurwa wiedzieć?! –Mężczyzna ucichł momentalnie, napotykając wzrok chłopaka... ile on mógł mieć? Osiemnaście lat? Dziewiętnaście?
-Gdzie jestem? –Spytał naraz dzieciak a mężczyzna zamrugał.
-Warszawa. A teraz spierdalaj. –Warknął na co białowłosy spojrzał tylko na swoje dłonie. Rozumiał go.. czyli tu się urodził? Albo może tu mieszkał? Gdzieś... Wstał z ziemi, znowu rozglądając się dookoła.
-No wypierdalaj w końcu! –Wydarł się mężczyzna, zamachnąwszy się. Trafił oczywiście w twarz, przez co chłopak legł na ziemi. Jasnowłosy zamrugał i popatrzył znowu na pochylającego się nad nim nieznajomego. Nadal ze spokojem... nawet po uderzeniu.
-Ty ma... –Ucichł. Silny uścisk na gardle odebrał mu momentalnie chęć wrzasków, a szok przez moment nie pozwolił się poruszyć.
Białowłosy zaciskał coraz mocniej palce na szyi nieznajomego. Twarz powoli stawała się sina, szok uciekł. Niestety, za późno. Mężczyzna nie miał nawet siły się obronić, gdy szok już minął. Zdołał tylko podrapać ramiona białowłosego.
Powoli słabnące ciało osunęło się na kolana, aż w końcu krzykacz opadł bezwładnie na ziemie. Jasnowłosy przyglądał się twarzy ofiary do momentu, aż było pewne że mężczyzna nie żyje. Wstał, po czym wszedł do otwartego domu przez drzwi ogrodowe. Zatrzymał się niemal od razu za progiem, przyglądając się własnemu odbiciu. Przejechał palcami po policzku, przekrzywiając głowę.
Pamiętał państwa, pamiętał matematykę.... wszystko czego się nauczył pamiętał ale... ale nie miał zielonego pojęcia, kim jest. Nawet nie wiedział ile ma lat... Spojrzał na swoje ręce, potem na osobnika w ogrodzie.
Podszedł do jednej z szafek i wygrzebał sobie spodnie, następnie bluzkę jakąś. Między ubraniami znalazł kopertę... oszczędności, idealnie. Teraz trzeba tylko sprawić wrażenie... I będzie dobrze.
...
Chłopak poprawił czerwony, sporo za duży płaszcz na sobie, przeglądając nagłówki gazet.
„Młody mężczyzna zginął tragicznie w pożarze domu jednorodzinnego. Tydzień temu warszawscy strażacy zjawili się na miejscu tragedii, jednak zbyt późno by uratować...” Przerzucił kartkę. Będzie dobrze. Nie ma czym się przejmować.

~_~_~
22 maja 2002
-Więc? Jak będzie? Zrobisz to? –Jasnowłosy spojrzał na zegarek przez moment milcząc. Jego rozmówca jak zwykle był mało cierpliwy, jednak tym razem łaskawie poczekał na żądaną przez siebie odpowiedź.
-Zrobię. Prześlij informacje. I kasę. –Stwierdził spokojnie, zakładając na siebie płaszcz. Nic nadzwyczajnego, kolejna robota.
-Kasa będzie tam gdzie się umówiliśmy. Zaliczka już jest. –Jasnowłosy rozłączył się, chowając do kieszeni telefon. Złapał torbę i wyszedł z mieszkania.
To było dosyć dziwne... W tak krótkim czasie jego mały interes tak bardzo się rozkręcił. Ciekawe, nie powie, ciekawe...
Wyszedł z budynku, kierując się w sobie tylko znanym kierunku. Przemierzył kilka uliczek, jakieś zaułki. W jednym z nich ukryta pod śmietnikiem leżała paczka. Otworzył ją, wyjmując dane, a pieniadze schował do torby.
Teraz pozostało tylko zabić dziewuchę. Hm... nawet szkoda, całkiem ładna była...

~_~_~
15 listopada 2008
Wszedł do niewielkiego pomieszczenia, poprawiając swój płaszcz. Zaczęło się robić już zimno i nikogo nie dziwił widok mężczyzny, więc łatwiej mu było się tutaj dostać. Spojrzał na faceta siedzącego za biurkiem.
-Gotowe? –Spytał spokojnie, podchodząc do biurka. Mężczyzna spojrzał na klienta zza szkieł okularów.
-A to ty. Jasne. Imię Vincent, data i miejsce urodzenia jak chciałeś. Według tego kartonika masz teraz dwadzieścia osiem lat. –Powiedział mężczyzna jasnowłosy kiwnął głową kładąc na stole paczuszkę opakowaną w brązowy papier.
-Dzięki. –Powiedział, biorąc dokumenty i chowając je do torby razem z biletem lotniczym.
-A więc, Vincent, do zobaczenia. –Stwierdził okularnik z uśmieszkiem a Vinc kiwnął głową. No i po prostu wyszedł, kierując się na lotnisko.
...
Białowłosy mężczyzna usiadł w fotelu. Podrobioną zgodę na przewóz broni miał cały czas przy sobie, znajomości na lotnisku też nie poszły na marne. Ale wszystko przebiegło gładko, jak zawsze.
Zapiął pasy w momencie gdy samolot wznosił się w powietrze. I w tym samym momencie coś złapało go za rękaw. Spojrzał w bok, napotykając wzrok małej dziewuszki.
-hmm? –Mruknął cicho a dzieczynka spojrzała na twarz mężczyzny.
-Boi się pan latać? –Spytała przygladając się Vincentowi z uwagą.
-Nie, dlaczego? –Mężczyzna wydawał się być miły... aż nie do wiary, chociaż to zawsze zazwyczaj mili osobnicy mieli swoją drugą twarz.
-Ściska pan torbę. O. –Mała pokazała paluszkiem na torbę jaką ten miał w ręku. Vincent spojrzał w tamtą stronę i pokręcił przecząco głową.
-Nie sciskam. Trzymam. –Stwierdził a dziewuszka się uśmiechnęła.
-Jestem Lily! A pan?... –Vincent oczywiście odpowiedział. Zgodnie ze swoim nowym dowodem... Większość lotu zajęła mu rozmowa z małą sąsiadką. Gdy wychodzili pożegnał się z dziewczynką i poszedł odebrać swój bagaż...
Teraz skontaktować się z osobnikiem jaki go tutaj sprowadził.
Rozejrzał się dookoła... całkiem ciekawe miejsce. Nie powie, może warto było się tutaj fatygować?

~_~_~
13 maj 2010 rok
Vincent spojrzał na dobrze zbudowanego, ciemnowłosego mężczyznę. Jakoś wcześniej się nie zastanawiał jak jego pracodawca wygląda, ale musiał przyznać że taki wygląd pasował do mężczyzny wynajmującego płatnego zabójcę.
-W końcu przyszedłeś... Mam dla ciebie dodatkową robotę. –Stwierdził mężczyzna, przyglądając się odzianemu w czerwony płaszcz współpracownikowi.
-Mad... pasuje takie przezwisko do ciebie. Co do za robota? –Spytał Vinc, również przyglądając się mężczyźnie. Ten tylko uśmiechnął się nieprzyjemnie. Chyba nie takiego zachowania się spodziewał po płatnym mordercy.
-Prospettore, mówi ci to coś? Ty znajdujesz nam chłopców do burdelu, my ci płacimy. Proste, łatwe przyjemne. –Skwitował prace szybko, czekając na reakcję mężczyzny.
-Znajduje chłopców... Niech będzie. –Stwierdził białowłosy, poprawiając spokojnie płaszcz. Teraz tylko dogadać szczegóły...


Dodatkowe informacje:
~Nie mówi o sobie praktycznie nic.
~O jego zawodzie jako płatny morderca wie mało kto, zazwyczaj klienci mają dostęp tylko do kontaktu telefonicznego.
~Zmieniał tożsamość mnóstwo razy, aktualnie ma taką jak w kp.
~Nie wie ile naprawdę ma lat. Nie pamięta nawet daty urodzin.
~Lubi swój czerwony płaszcz. Nawet bardzo.
~Lubi jak chłopcy ubierają się w damskie ciuszki. Sam nie wie czemu.

Zamieszkuje: Apartament


* – Endytofilia, jest to fetysz ubrań. Innymi słowy, uprawia seks z ubranym partnerem.
Assura
Assura
Obserwator

Imię : Vincent
Nazwisko : Kimodameshi
Pseudonim : Assura
Wiek : ... w dowodzie ma 32
Orientacja : Homo
Liczba postów : 8
Join date : 17/04/2012
Typ : Seme
Zawód : Płatny morderca/prospettore

Powrót do góry Go down

Vincent Kimodameshi "Assura" Empty Re: Vincent Kimodameshi "Assura"

Pisanie by Sasza Pon Kwi 23, 2012 6:16 am

Akceptuję, w końcu jestem zadowolony z karty i nawet zdań nie muszę liczyć!
Sasza
Sasza
Księżniczka

Imię : Sasza
Nazwisko : I
Pseudonim : Sash, Saszka, Saszeczka
Wiek : Dwadzieścia cztery
Orientacja : Homoseksualny
Liczba postów : 100
Join date : 12/02/2012
Age : 36
Typ : Switch, ale bardziej na u k e
Partner/kochanek : Khe?
Zawód : Najstarszy zawód świat, czyt: dziwka.
Aktualny ubiór : A po co komu ubranie?

Powrót do góry Go down

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach