William Delad Assan

Imię: William
Nazwisko: Delad Assan
Pseudonim: Willder Ass, Puma

Miejsce urodzenia: Polska, Kielce
Rodzina: Ojciec meksykańskiego pochodzenia, matka Koreanka. Brak rodzeństwa.

Zawód: Brak wyuczonego zawodu - cały czas próbuje się odnaleźć w "wielkim świecie". Skończył liceum ogólnokształcące.

Orientacja: Homoseksualna.
Typ: Raczej uke z charakterkiem.

Wygląd: Wielokrotnie farbowane czarne włosy z biegiem lat stały się mniej elastyczne i cienkie. Obecnie mają one kolor brązowo-czerwony z szarymi końcówkami i sięgają mu do ramion. Duże oczy z rozmytymi niebiesko-zielonymi tęczówkami i jasną karnację odziedziczył po matce. Ostro zakończony podbródek oraz wydatne, zaokrąglone kości policzkowe nadają jego twarzy egzotyczny i nietypowy wygląd. Szczupła szyja i budowa ciała powodują, że zdaje się on wyższy niż w rzeczywistości. Ma około 170 cm.

Charakter: Złośliwy i wybuchowy to mało by określić jego ostry charakter. Potrafi zadręczać siebie i otoczenie wymyślnymi problemami, jednocześnie dokuczając wszystkim. Nie lubi i boi się małych psów. Brzydzi się pleśni i przynajmniej sto razy dziennie musi umyć ręce. Rozczula się nad krajobrazami i potrafi zapomnieć o „bożym świecie”, gdy spaceruje. Szybko się nudzi i często nie kończy podjętych zadań. Wyrozumiały w miłości: „Liczy się dusza, nie ciało.” Gdy kocha to całym sobą. Dla miłości potrafi poświęcić prawie wszystko. Boi się przepuścić kogokolwiek za "barierę" swojego świata. Twardo stąpający po ziemi i niepoprawny marzyciel w jednym. Zmienny jak pogoda. W jednej chwili potrafi wywołać burzę, by w drugiej pocieszać. William jest świetnym aktorem. Nie wiadomo więc nigdy kiedy mówi prawdę, a kiedy gra w swoje "gierki". Nie jest wyrachowany, raczej tak dobrze udaje. Często też nie rozumie żartów i wszystko bierze zbyt poważnie. Bierze z życia co dają i raczej niczym nie gardzi. Ma w sobie duże pokłady niewyzwolonego ciepła i dobroci, które skrzętnie ukrywa.

Historia: Ojciec Willder’a był uchodźcą z Meksyku. Właściwie do końca nie wiadomo, dlaczego osiadł w Polsce. Wiecznie bez pracy, na skraju ubóstwa. Matka Koreanka przyjechała do Kielc na studia. Musiała jednak dorabiać w barach, by móc utrzymać się na uczelni. Przez to podupadła na zdrowiu i rzuciła studia. Rodzice chłopaka poznali się w knajpie „U Williama” stąd też jego imię. Po roku pobrali się ze względu na ciążę. Oboje byli jednak z tego powodu bardzo szczęśliwi. Podczas porodu coś poszło nie tak jak powinno i matka chłopca zmarła. Ojciec długo obwiniał syna o śmierć kochanej żony, którą bardzo przypominał z twarzy. Dzieciństwo i dorastanie chłopca było raczej spokojne i monotonne. Małomówny, wiecznie smutny ojciec dostarczał Williamowi tylko to czego niezbędnie potrzebował i nic ponad to. Nie barwił się z nim kiedy był mały, nie rozmawiał kiedy dorósł. Kiedy William zawalił pierwszy rok prawa, ojciec tylko wzruszył ramionami. Nie miał też wsparcia, kiedy zdecydował się kolejny raz pójść na studia. Oczywiście. Tata dał mu pieniądze, ale było mu obojętne co "znowu" będzie studiował syn. Po pierwszym semestrze biologii William, stwierdził, że wyjeżdża. Oczywiście jego żywiciela mało to wzruszyło. Dwudziestoletni chłopak spakował się i pojechał do Niemiec za lepszym jutrem. Przez rok jego losy przetaczały się prze różne państwa, gdzie nie mógł na dłużej zagrzać miejsca. W końcu zmęczony tułaczkom trafił na dziwne miasto, które być może zamierzał tylko zwiedzić i opuścić. Los jednak zadecyduje o jego dalszych losach…

Dodatkowe informacje (i małe podsumowanie):
- Natrętny, wewnętrzny przymus ciągłego mycia rąk.
- Nienawidzi pleśni, zepsutego jedzenia i jedzenia jako takiego.
- Boi się małych psów.
- Lubi spacerować i czytać.
- Kocha tulipany i piękne widoki.

Zamieszkanie: Na razie brak. Jeszcze nie wie czy chce zostać w mieście na dłużej.